2. Miami - Patrick

422 30 3
                                    

2. Miami - Patrick

Ranek po imprezie.

Wypił duszkiem szklankę zimnej wody po czym ziewnął głośno. Rozglądnął się po zabałaganionym salonie , gdzie widac było skutki wczorajszej imprezy. Cicho przeszedł nad rozwaloną miską z okruszkami chipsów by bardziej nie wdeptać je w dywan. Olał ostrożność zorientowawszy się iż na drugim końcu dywanu ktoś wdeptał czekoladowe ciasto, a potem oblał to czerwonym winem. Potarł zaspane oczy, mrugnął dopasowując ostrość widzenia. Obraz nadal wydawal się być zamglony, jakby miał  na sobie zużyte soczewki kontaktowe. 

Zegarek na ścianie tykał głośno doprowadzając go do szału. Każdy, nawet najmniejszy odgłos odczuwał paręnaście razy silniej. 

 - Żyjesz? - zachrypiał Brian .Patrick odwrócił się w stronę przyjaciela. Stał on oparty ramieniem o framugę drzwi do salonu. Nadal w ubraniach z zeszłego dnia, z potarganymi czarnymi włosami uśmiechał się szeroko. W dłoni trzymał szklankę z wodą, a w drugiej zapalonego papierosa. - Niezły bajzel - wszedł dalej do pokoju. Postawił szklankę na małym stoliczku do kawy, a z podłogi podniósł czyjś pomarańczowy bistonosz. Uniósł brew. - Nie chcę wiedzieć do kogo on należy. 

Patrick wziął głęboki oddech kręcąc głową. Nie pamietał która dziewczyna miała na sobie tak krzykliwy stanik. Prawie nic nie pamietał, prócz zabaw w łazience na górze z jakąś panienką ze starszej klasy. Patricia? Caroline? Maya? Zresztą, to nie było ważne. Była kompletnie pijana, ledwo to to się ruszało. Wolał nie wspominać tego, zwłaszcza że potem spędził z nią więcej czasu pilnując bysię nie zadławiła własnymi wymiocinami. Ohyda. 

Nie to było najgorsze: gdy wychodzili z łazienki, okazało się że znowu nie mogą jej opuścić. Przynajmniej jeśli nie chcieli być zauważeni przez parę zabawiajacą się w pokoju do którego należała owa toaleta. Patrick uchylił tylko drzwi nie mogąc uwierzyć własnym oczom: to była Nicole. W świetle rozpoznał jej kręcone włosy i szczupłe ciało. Na domiar złego, jej partnerem na tą noc stał się Nathaniel. Klął na brata pół nocy. Nie mógł uwierzyć, że zaliczył Carter.Zawsze przecież powtarzał jak bardzo jej nienawidzi i że nie tknąłby jej nawet jeśli zapłaciliby mu milion dolarów. Doradzał też by Patrick ją olał dla innej,lepszej. Co za hipokryzja! 

 - Za sofą widziałem trzy pary stringów - odpowiedział mrukliwym tonem. - A na schodach leżą ci drugoklasiści. Stary, nie wiem jak sobie poradzisz z ogarnięciem tego syfu.

 - Nie pomożesz mi?- spytał Brian, na co Sheppard pokrecił głową. Scena Nicole-Nate nadal dręczyła jego umysł, doprowadzajac go do szewskiej pasji. 

 - Wybacz, pilne sprawy - wzruszył ramionami. Podszedł do przyjaciela i poklepał w ramię. - Dasz radę, ale do wyciągania gumek z łóżka twoich rodziców i twojej siostry użyłbym rękawiczek. Powodzenia! - i nim Brian zdążył zareagować w swojej skacowanej główce, Patrick powlókł się ku holowi. 

Światło z okien biło po jego oczach bezlitośnie. Zmrużył powieki  i zasłonił ręką starając się jednak trochę przyzwyczaić do promieni słonecznych. Na zewnątrz wydawało się być jeszcze jaśniej. Zakreciło mu się w głowie, lecz dał rady jeszcze stać prosto. Na wszelki wypadek oparł się ręką o marmurowy stolik z jakąś figurką. Zachwiał się niebezpieczne pod naciskiem, lecz na szczęście nie runął w dół. 

Zerknął na drewniane schody, skąd dobiegał jakiś hałas. Podniósł głowę patrząc przez barierki na wychodzącego z sypialni Nathaniela. Zbiegł on po schodach nie wymieniając z bratem ani jednego spojrzenia. Zupełnie jaky Patrick był niewidzialny. A to przecież on powinien się wściekać za pierwsze zaliczenie panny N! 

 - Od dziś nie mam brata - stwierdził ponuro. Przy jego boku pojawił się Brian gwizdając cicho melodię " Old Macdonald farmę miał' , chociaż Patrick nie miał zupełnie pojęcie dlaczego przyjacielowi przyszła na myśl ta dziecięcia pioseneczka. Oparł sie o ramię Shepparda patrząc w okno. Nathaniel zniknął właśnie za rogiem.

Prequel The ScoffersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz