Hikari biegła za Hashiramą, który nie ukrywał swojego strachu.

Mijali ciała shinobi z klanu Senju i Uchiha. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że niektórzy należeli do oddziału, w którym znajdował się Itama..

Brunetka jak tylko mogła obrzucała szybkim, uważnym spojrzeniem mijane ciała z nadzieją, że nie zobaczy w nich chłopca.

Nagle przez krzyk jaki wydobył się z ust Hashiramy podniosła głowę w jego stronę.

Odebrało jej mowę przez scenę jaką zastała. Rozumiała, że były czasy wojny, lecz każdy człowiek powinien mieć jakieś granice. Jednak kolejny raz przekonała się, że Uchiha ich nie znają.

Jedenastolatka upadła na kolana, nie dowierzała. Łzy zaczęły spływać jej po twarzy.

Ośmioletni Itama leżał oparty o głaz z przerażeniem wymalowanym na twarzy, a w jego piersi wbite było wiele kunaiów.

"To powinnam być ja. On nie...nie zasłużył na taki koniec"

Hashirama upadł przy bracie i krzycząc przez łzy, przytulił ciało młodszego.

Hikari Asano nie płakała od swojej pierwszej wyprawy i późniejszej kary. Rany jakie zadawał jej brat jeszcze wiele razy, już nie wywoływały jej łez.

Nawet niedawna śmierć Kawaramy nie sprawiła, że płakała.

Może to dlatego, że nie było jej dane zobaczyć jego ciała? A teraz w pełnej okazałości widziała tą okropna scenerie.

Tego nie można było nazwać normalną śmiercią w walce.

Itama został brutalnie zamordowany.

Wszystko wskazywało na to, że napastników było paru, którzy otoczyli chłopca i zabili.

Mimo, że na wojnie walczyła już sporo i widziała już wiele poturbowanych, zmasakrowanych ciał, które nawet nie przypominały dawnego wyglądu nie płakała i patrzyła na nie z obojętnością. Wreszcie tak jak pragnęła wyzbyła się uczuć.

Jednak teraz one powróciły. Czy to było możliwe? Czy naprawdę śmierć chłopca tak ją zabolała?

Teraz Hikari pomyślała o jednym. "Czemu on zginął? Czy naprawdę zabijanie dzieci przynosi krok w stronę pokoju? Niewinnych dzieci..."

Chłopiec nawet nie miał szans się bronić...

Był tylko ośmioletnim dzieckiem, które dopiero uczyło się walczyć...żyć.

Nie zasłużył na taki los.

Hikari nie potrafiła złapać oddechu. Obraz jej się zamazywał i jak przez mgłę słyszała płacz Hashiramy.

Nie zdążyli... On nie żyje. Ten mały chłopczyk, który chciał tylko bronić swoich bliskich teraz leży martwy w środku lasu...

Brunetka nie chciała przyjąć tej wiadomości. Miała nadzieję, że to tylko kolejny koszmar i zaraz się obudzi, a wychodząc na pole, spotka Itame proszącego ją o wspólny trening.

Jednak dłoń, która pojawiła się na jej ramieniu przywołała ją do świata. Podniosła głowę, by zobaczyć mężczyznę, który przybył razem z nimi.

- Trzeba zabrać ciało... - Przetarła oczy rękawem koszulki i ruszyła w stronę Hashiramy. Uklękła obok i westchnęła lekko.

- Hashiramo... - Gdy tylko jej spojrzenie spotkało się z ciemnymi tęczówkami przyjaciela, w jej oczach znów zebrały się łzy. Przytuliła go mocno, a brunet chowając głowę w jej ramionach płakał dalej.

Siedzieli tak dopóki ich oddział nie zebrał już wszystkich ciał, w tym Itamy.

Pogrzeb odbył się praktycznie od razu po ich powrocie. Zaraz po jego zakończeniu Hashirama gdzieś zniknął, a Tobirama razem z nim.

Hikari nie mogła skupić się na niczym. Nie mogła pogodzić się ze śmiercią chłopca. Nie chciała się z tym pogodzić.

- Widzisz siostrzyczko... wszyscy cię zostawiają. Jeszcze tylko ten cały przygłupi Hashirama i będziesz sama. - Hiroto pojawił się zaraz za nią. Nie wiedziała nawet kiedy zdążył tak cicho i szybko do niej podejść. Przy jej szyi znalazł się kunai, który jej brat trzymał w prawej ręce, a lewą złapał jej włosy. - Pamiętaj kochanie... nikt nigdy cię nie pokocha.

Tak szybko jak się pojawił tak również zniknął. Hikari wypuściła z ust powietrze i popatrzyła na shurikena w jej dłoni. Mała broń w parę chwil została z całej siły wbita w drzewo naprzeciw dziewczyny, która w tym samym momencie upadła na kolana i schowała twarz w dłonie.

Nie potrafiła go ocalić. Nie zasługuje na miłość. Jest nikim... Te trzy myśli kłębiły się w jej głowie i nie odeszły ani teraz ani długo później.  

           

Hashirama od śmierci brata zaczynał gdzieś znikać, czasem nawet na całe dnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Hashirama od śmierci brata zaczynał gdzieś znikać, czasem nawet na całe dnie. Już jakiś czas temu dało się zauważyć, że pogodził się ze stratą.

Tobirama odchodził zaraz po nim i również długo nie wracał. Ich treningi przenosił na inne dni lub całkiem odwoływał. Ona się nie dopytywała, a on nie tłumaczył.

Dziewczyna wiedziała, że musiał mieć powód, albo miał już jej dość.

W końcu zaczęła trenować na własną rękę. Coś z tyłu jej głowy mówiło jej, że nie powinna odpuszczać. Cały czas miała w uszach słowa blondwłosego chłopaka, który umarł na jej pierwszej wyprawie.

"Spróbuj przeżyć i stać się silną kunoichi". Nie wiedziała czemu te słowa do niej wracały, jednak dzięki nim jeszcze się nie poddała i zaczęła sama rozwijać różne techniki ninja.

Trzeba było przyznać, że jej młoda głowa była zawalona masą pytań i zmartwień. Jednak te dwa bardzo się wyróżniały i najbardziej ją niepokoiły. "Po co walczy? Po co się stara skoro jest nieznaczącym nic narzędziem...?

Dziś trochę krótszy rozdział

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dziś trochę krótszy rozdział.

Ale na razie chce wam pokazać tak trochę tylko przeszłość bohaterki.
Niedługo akcja zacznie się rozwijać, a sam Tobirama będzie się częściej pojawiać!

Ale szczerze ten mi się niezbyt podoba

Nasz Księżyc // Tobirama SenjuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz