Byłem w czwartej klasie. Nagle niewiadomo jakim cudem w szkole wybuchła wojna. Osoby z mojej klasy pobiegły za naszą wychowawczynią z jeden-trzy i za młodszymi klasami. Stanęliśmy w jadalni i zamknęliśmy duże drzwi. Póżniej przez długi czas wpuszczałem ludzi przez te drzwi. Następnie jacyś żołnierze zajęli jadalni wiec przenieśliśmy się do kuchni. Kilka kolegów zginęło. Ja i mój najlepszy przyjaciel stwierdziliśmy że nie chce nam się tu siedzieć, więc wzięliśmy tasakiem i zabiliśmy kilka żołnierzy. Dołączyło do nas jeszcze 5 osób i ukradliśmy broń. Ja z przyjacielem pobiegliśmy do sali gimnastycznej i niewiadomo jak wzięliśmy traktor, którym wjechaliśmy w kuchnie przejmując ją. Wtedy z pozostałymi pięcioma wyszliśmy z jadalni i zaczęliśmy szczelać do żołnierzy i ratować uczniów. Kilka ciał moich przyjaciół przenieśliśmy do jadalni. A szatnie szkolne wyglądały jak z trzeciego sezonu Stranger Things. Po wszystkim jakiś generał oznaczył mnie i resztę.
KONIEC