ROZDZIAŁ 56

806 17 1
                                    

Piosenka do pierwszego tańca w mediach:)
                                        *****************************

OLIVIA

Jak skończyłam wypowiadać słowa swojej przysięgi, które same wychodziły z moich ust w oku zakręciła mi się łezka wzruszenia, ale to prawie mój mąż stał oniemiały. Pomyślałam, że może przesadziłam, ale jego mina była tak dziwna, że w pierwszej chwili miałam ochotę się zaśmiać, ale się powstrzymałam. W kościele zapanowała cisza, która po krótkiej chwili została zagłuszona przez brawa.Wszyscy zgromadzali w tym miejscu włącznie z księdzem zaczęli klaskać. Caden wciąż stal zaskoczony tym, co działo się wokoło nas a do rzeczywistości przywołało go szturchniecie jego consigliere. Ksiądz musiał ponownie wypowiedzieć to, czego nie usłyszeliśmy i obrączkach. I za pleców Adama wyłoniła się kolejna niespodzianka. Mała dziewczynka na oko 5 letnia wyszła z przedniej ławki trzymając poduszeczkę z naszymi obrączkami. Mała miała blond loczki i ubrana biała śliczną sukieneczkę z różowymi dodatkami. Wyglądała jak mały aniołek. Podeszła do nas z szerokim uśmiechem i wyciągnęła w górę poduszeczkę z obrączkami. Caden kucnął koło niej i ściągnął obrączkę i ze słowami przysięgi założył mi ja na palec. Podobnie zrobiłam ja z tą różnicą, że dałam temu małemu aniołkowi buziaka w policzek, na co jej policzki przyozdobił rumieniec, po czym znów się uśmiechnęła i wróciła do swojej mamy a ja włożyłam obrączkę na palec mojemu mężczyźnie.
Same obrączki nie były dla mnie niespodzianka, bo postanowiliśmy je wspólnie wybrać. Ja chciałam, aby były takie same proste, i z białego złota, natomiast ten uparciuch się ze mną nie zgadzał stwierdzając ze moja musi być wyjątkowa tak jak ja. I tak po „kłótni” na ten temat i gorącym seksie na zgodę wyszło jednak na jego.Teraz patrząc na ten krążek na moim palcu nie żałuje, bo jest piękna i pasuje do pierścionka tworząc piękny komplet.
Po wymieniu się obrączkami usłyszeliśmy od księdza ze możemy się teraz pocałować. Mój Mąż nie zwlekając ani chwili przyciągnął mnie do siebie łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Kolana mi zmiękły i gdyby mnie nie trzymał z pewnością runęłabym na ziemię.
Ruszyliśmy w stronę wyjścia a będąc już przed kościołem zaczęłam się rozglądać, wokoło co niestety zauważył mój mąż.
- Kochanie coś się stało?
- Nie… nie chcę się dzisiaj martwić. Wydawało mi się, że kogoś wcześniej widziałam, ale jest ok. Nie przejmujmy się tym i jedźmy na nasze wesele kochany mężu.
- Hmm jak wspaniale to brzmi "mężu" - kochana żono.
Zdawałam sobie sporawe ze tylko na chwile odwlekam nieuniknione. Znam go na tyle dobrze i nie odpuści tego tematu na długo i wkrótce powróci do dzisiejszej sytuacji. W eskorcie ochrony podeszliśmy do bryczki, do której pomógł mi wsiąść i ruszyliśmy do miejsca przyjęcia a ja postanowiłam odsunąć myśli O Jacku na bok i skupić się na tym ważnym dla nas dniu. Nasze przyjęcie było zaplanowane w ogrodzie moich biologicznych rodziców gdzie był rozstawiony ogromny namiot. Nie miałam okazji widzieć wszystkiego przed ślubem, dlatego gdy teraz moim oczom ukazał się ogród byłam zachwycona. Niedaleko drzew stał ogromny namiot, pod którym były ustawione pięknie przyozdobione stoliki. Pod dachem wisiało mnóstwo małych lampek stwarzając romantyczny nastrój. Przed namiotem znajdowała sie antresola pod Krota był rozłożony parkiet oświetlony podobnie jak dach namiotu światełkami.  Niedaleko była ustawiona niewielka scena a zaraz za nią na podwyższeniu stał DJ. Było skromnie tak jak chciałam, ale elegancko po prostu przepięknie.
Zostaliśmy przywitani przez wszystkich gości oklaskami a ten wariat wziął mnie na ręce i przeniósł przez "próg” namiotu tylko po to, aby postawić mnie przed gości, którzy od razu zaczęli składać nam życzenia wręczając prezenty i kwiaty. Z racji tego ze było z tego, co się dowiedziałam około 300 osób trochę to trwało, ale gdy ostania osoba złożyła nam życzenia Caden wziął mnie za rękę i poprowadził do naszego stolika. Po późnym obiedzie przyszła pora na przemówienia i każdy, kto chciał mógł wyjść na scenę i powiedzieć od siebie kilka słow. Pierwsza osoba był mój ojciec Frank z Sophią, potem Grayson z Izabellą a jako trzeci wszedł mój drugi tato z mamą. Potem byli jeszcze bracia i kilku ważniejszych gości i ich świata. Były przemowy poważne jak i z humorem, ale od każdej osoby słyszeliśmy na koniec „prośbę” o szybkie powiększenie rodziny. Uśmiechaliśmy się do siebie wiedząc, że to zależy tylko od nas, kiedy będziemy chcieli mieć dzieci.
Zapanowała chwila ciszy i było słychać tylko brzdęk kieliszków, kiedy proszono nas na środek parkietu abyśmy zatańczyli pierwszy taniec. Kochałam tańczyć wiec z ogromnym uśmiechem podałam rękę Cadenowi, gdy ten poprosił mnie do tańca i ruszyliśmy na parkiet, aby zatańczyć do piosenki Ed Sheeran - Perfect.
Gdy ta się skończyła dołączyły do nas kolejne pary. Byliśmy rozchwytywani i przez cały czas na parkiecie zatańczyliśmy może razem 4 piosenki. Mimo iż na weselu byli prawie sami mafiosi nie odczuwałam tego i bawiłam się wspaniale. Uszanowałam ich tradycje weselne i poprosiłam, Cadena, aby spełnił jedna moja prośbę, na której mi zależało. Gdy wybiła północ już nie byłam panną młoda tylko panią James i odbyły się oczepiny. Caden dzielnie walczył próbując wypiąć mi welon, mimo iż był „bity" po rękach drewnianymi łyżkami. Ja też okazałam się dzielna i mimo że mnie „uderzali „ kawalerowie udało się odpiąć muszkę i mając ja w ręku z wielkim uśmiechem machałam nią do gości. DJ. puścił nam piosenkę w rytm, której tańczyliśmy a ja trzymając w dłoni swój welon w pewnym momencie rzuciłam go za siebie do zgromadzonych wokół nas panien. Gdy welon został złapany muzyka ucichła ja obróciłam się w stronę dziewczyny, która go trzymała a widząc, kto go złapał wybuchłam szczerym śmiechem. Moja przyjaciółka stała z szokowana mina trzymając go w ręku a jej wzrok powędrował do mojego brata. Caden natomiast został posadzony na krześle a z nim ustawili się kawalerowie, bo raczej śmiesznie b to wyglądało jakby mafiosi tańczyli w kółeczko trzymając się za ręce. DJ zaczął odliczać i na trzy rzucił muszkę za siebie, która złapał…Tony. Czyżby szykowało się kolejne wesele w rodzinie?:)
Po naszych oczepinach i tańcu nowej „pary młodej” na scenę wszedł ojciec mojego męża i poprosił wszystkich o chwilę ciszy. Zapanowała niesamowita cisza, o a on poprosił Cadena do siebie. Podeszłam z nim, ale stanęłam z boku sceny czekając na to, co się wydarzy. Po paru minutach mój teść się odezwał informując wszystkich zgromadzonych, że właśnie od tego momentu jego syn zostaje nowym bossem ich regionu. W ogrodzie rozbrzmiały brawa i gratulacje.Cieszyłam się razem z nim, chociaż w ciąż do końca nie wiedziałem, czym się zajmuje boss.Goście i my wróciliśmy do zabawy znów tańcząc i rozmawiając ze wszystkimi. Była już 2 w nocy a mnie zaczynało dopadać zmęczenie. I marzyłam już tylko o opuszczeniu wesela i wtuleniu się w ramiona męża w łóżku i udania do krainy morfeusza. Brunet zauważył moje zmęczenie i nachylił się do mnie podczas tańca mówiąc.
-Kruszyno zmywajmy się już z stad, bo ledwo stoisz na nogach.
-Ale nasi goście?
-Poradza sobie, a ja muszę zadbać o moją żonę, bo jutro…a raczej dziś czeka nas podróż i noc poślubną.
Uśmiechnął się tajemniczo i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Zgodziłam się, bo miał rację ledwo już stałam na nogach. Piosenka się skończyła a on zawołał do Siebie Adama i po wydaniu mu jakiś poleceń objął mnie w pasie prowadząc tym razem w stronę auta.

Odzyskana (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz