Rozdział 46 - Nieszczęścia chodzą parami

679 23 1
                                    

Dni powoli przemijały, a Hermiona wracała do zdrowia. Tak jak sądziła, kilka dób odpoczynku dobrze jej zrobiło i w końcu czuła się na siłach, żeby wracać do życia codziennego. Zresztą, ciągłe siedzenie w dormitorium już jej się znudziło. Przeczytała sporo książek, była na bieżąco z nauką i po prostu nie miała już co robić. Poza tym stęskniła się za kontaktem z ludźmi, którzy nie byli Draconem Malfoy'em. Po tych paru dniach miała już szczerze dość jego i ciągłych kłótni, które przez wspólne mieszkanie tylko bardziej się zaogniły. Teraz praktycznie każdy ich kontakt kończył się już awanturą, poczynając od zapachu alkoholu roznoszącego się po całym pokoju, kończąc na kolejności ich przejścia przez drzwi. Jej cierpliwość powoli dochodziła do granicy, której nikt wcześniej nie odważył się przekroczyć.

Prawdą było, że Dracona często nie było w dormitorium. Chodził na zajęcia, treningi quidditcha, a poza tym sporo czasu tak naprawdę nie miała pojęcia na czym spędzał. Miał w zwyczaju leżeć na łóżku, a sekundę później wstać i wyjść bez słowa. Na początku była zaskoczona, jednak po kilku podobnych sytuacjach się przyzwyczaiła i nauczyła nie reagować. Zdawało jej się, że Draco specjalnie próbuje rozsiewać wokół siebie jeszcze większą tajemnicę, jak gdyby lubił po prostu być w taki sposób postrzegany. Nie dawała znaków, że jakkolwiek ją to obchodzi, dlatego też nie pytała. Tak naprawdę jednak obchodziło ją i to aż za bardzo. Za każdym razem ciekawość zżerała ją od środka i miała wrażenie, że przemawiała też przez nią w pewnym stopniu zazdrość. Tak, ona była zazdrosna o Malfoy'a. 

Musiała przyznać przed samą sobą, że zazdrość była nieznośna. Nie chodziło tu nawet o fakt, że mógłby spędzać ten czas z jakąś dziewczyną. Bolało ją, że mógł spędzić czas z nią, ale wolał wychodzić Merlin wie gdzie. Wielokrotnie mówiła sobie, że jego życie nie powinno mieć dla niej znaczenia. Ba, powinna być zachwycona, że spędzał czas gdzieś indziej. Dlaczego w takim razie nie potrafiła? Przecież miała go dość, irytował ją nawet oddychaniem, nie mówiąc już o arogancji, ironii i dumie, jakie biły z niego w każdym ruchu i słowie. Mimo wszystko, za każdym razem kiedy wracał późno, udawało jej się zasnąć dopiero, kiedy usłyszała skrzypnięcie drzwi. Jako że chciała unikać konfrontacji, udawała jednak, że śpi. Tylko raz nie wytrzymała, kiedy Malfoy wyraźnie pijany zaczął się tłuc po pokoju, jak słoń w składzie porcelany. Tamtą kłótnię musiał usłyszeć chyba nawet Londyn.


Tego dnia czuła się już całkiem dobrze, a to oznaczało jedno- pora na powrót przyjaciółki i eksmisję Malfoy'a. Z jednej strony się cieszyła, w końcu wszystko miało wrócić do normalności, ale z drugiej... Nie, po prostu się cieszyła. Dobrze jej zrobi przerwa od Malfoy'a, choćby miała być chwilowa. Z tym pozytywnym nastawieniem przeciągnęła się na łóżku i rozejrzała po pokoju. Choć była sobota, chłopaka nie było już w pokoju. Nieco ją to zaskoczyło, jednak wzruszyła ramionami, po czym wstała, umyła się i pomalowała. Miała za dobry humor, żeby spędzić kolejny dzień w łóżku, więc szybko wyszła na zewnątrz szukać swoich przyjaciół. Nie trwało to zresztą długo, włosy Rona były widoczne z daleka.

 Tak jak się spodziewała, udało jej się spędzić miło czas w gronie przyjaciół, w Hogsmeade. Poszli razem na piwo kremowe i do sklepu Weasley'ów, gdzie Harry kupił na wszelki wypadek trochę Peruwiańskiego Proszku Natychmiastowej Ciemności. Później udali się do Miodowego Królestwa, z którego każde wyszło z siatką słodyczy i kiedy wszyscy mieli już dość, postanowili udać się do Wrzeszczącej Chaty, żeby móc chwilę porozmawiać na osobności.

Wnętrze nie zmieniło się od ich poprzedniej wizyty praktycznie w ogóle- połamane, porozrzucane meble, pokryte grubą warstwą kurzu, niemal całkowita ciemność i charakterystyczny zapach starego domu. Choć wiedzieli doskonale, że miejsce wcale nawiedzone nie było, Hermiona odczuwała lekki niepokój, kiedy tam przebywała. Wiatr szumiał w oknach i fundamentach, faktycznie symulując jęki duchów i przyprawiając dziewczynę o ciarki. Podłoga również cała była zakurzona, jednak Hermiona dostrzegła na niej ślady łapek. Pewnie jakieś zwierzę, szukając schronienia weszło do chaty, żeby się ogrzać.

Tu i teraz ~ DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz