Chapter VI: Kryształowy Legion

3 0 0
                                    

Ulice miasta były pełne od żołnierzy i cywilów, którzy ewakuowali się z niego. Nie licząc tego były budowane palisady przed murami, jak i w wąskich uliczkach. Miała być to forteca.
Na jednej z wież stała Natasha, patrząc się na pola przed miastem. Było słonecznie. Nagle było słychać jak ktoś otwiera drzwi. Obróciła głowę w tą stronę.
Był to Rejzor.
- Więc tutaj się ukrywasz - rzekł, po czym do niej podszedł.
Wtedy się w niego wtuliła.
- Coś czuję że trzeba było ją uśmiercić - stwierdziła.
- No wiesz, przyda nam się pomoc, szczególnie że będziemy się mierzyć z niezniszczalną armią.
- Ta walka jest bez sensu - oznajmiła - ludzie tylko zginą.
- Ale zmniejszymy ryzyko niepowodzenia - odpowiedział jej.
- Boje się że Iris jest szpiegiem, co jest bardzo prawdopodobne. Poza tym, nie wierzę że temu zbrodniarzowi w ogóle zależy na walce z Belialem.
- No cóż, nie mamy innego wyjścia, a przyda się nam pomoc każdego Mistrza Żywiołu.
Nagle kolejny raz otworzyły się drzwi i wszedł przez nie Arcturus. Wyglądał na zdyszanego.
- Przepraszam że wam przeszkadzam gołąbeczki - rzekł - ale narada jest na dole. Na was wszyscy czekają.
Po tych słowach wyszedł.
- Chodźmy - rzekł Saibot - nie każmy im czekać.
Wtedy poszli w tą samą stronę co Serpentynowiec.
Kiedy byli na miejscu zauważyli że oprócz nich są praktycznie wszyscy. Gordon, Mnichu, Tiamut, Akamoto i Arcturus. Nie było tylko Mystake.
- To jaki macie plan na bitwę? - spytał się Rejzor - I gdzie Mysti?
- Jej nie ma, bo postanowiła czuwać nad Shogunitem, jak Cëre będzie go uzdrawiał, a co do planu sami nie wiemy co robić - odpowiedział Gordon.
Nagle ktoś chrząknął. Wszyscy się nagle się odwrócili.
Była to Iris.
- No to widzę że są wszyscy - stwierdziła - zatem będziemy walczyć z wrogiem, który nie ma żadnej praktycznie słabości. Dlatego też starajcie się nie wdawać w jak najdłuższą potyczkę, inaczej koniec końców polegniecie.
- To jak mam zatrzymać niby ten Kryształowy Legion nasz genialny strategu? - spytała się z pretensjami łowczyni.
- Odpowiedź jest prosta, jak zauważycie MB to na nim macie się skoncentrować - odpowiedziała krzyżując ręce - tylko pamiętajcie, on będzie próbował was zabić. Macie go unieszkodliwić.
- Chwila - nagle jej przerwał Gordon - czy ty sugerujesz, że mamy go zabić?
- Ehh - westchnęła - stał się wifiarzem, w dodatku w pełni podległym Belialowi. Nie macie szans go odratować.
- Niezupełnie - nagle rzekł robotyczny głos.
Wtedy wszyscy zwrócili wzrok z stronę skąd ten dźwięk dobiegł.
- Onaga? - spytał się zdziwony Saibot - Czy ty przypadkiem nie dostałeś upragnionej wolności?
- Tak - odpowiedział - jednak kiedy miałem już wracać do Piątego Firnamentu zdałem sobie sprawę z czegoś. Nikt nigdy w życiu nie wypełnił przyrzeczonego słowa. Wy to zrobiliście, więc postanowiłem wrócić.
- Dobrze koniec tych czułości - oznajmiła Iris - jak niby chcesz go odratować?
- Mocą waszych żywiołów - odpowiedział.
- Czekaj co? - dopytała się Iris.
- Jeśli połączycie moc żywiołów otworzycie bramę między umysłami i jedno z was będzie mogło dostać się do opętanego umysłu waszego przyjaciela - zbliżył się - wtedy któreś z was będzie musiało zniszczyć wirusa, który owładnął tym Saibotem.
- A jak to się nie uda? - spytał się Gordon?
- Wtedy bezpowrotnie utracicie wasze moce żywiołów, a ten który zmierzy się z wirusem, umrze.
Nagle wszyscy zamarli.
- Czyli ryzyko, śmierci aby uratować Saibota który stał się z własnej woli wifiarzem, mimo faktu że wcześniej nimi gardził? - przerwał ciszę Mnichu - Jak dla mnie to pasi.
- Właśnie nie pasi - rzekł Arcturus - jeśli utracimy moce żywiołów, utracimy szansę w walce z Belialem.
- To i tak bez różnicy - oznajmiła Iris - Szkarłatny Władca wzmocnił swój pancerz Srebrnymi Brońmi, nasze moce nawet go nie drasną.
- Więc Belial stał się motherfuckerem i nic mu nie zrobimy? Fajnie - stwierdził Gordon - Właściwie to po jaki chuj mu Pandemonium?
- To wy nie wiecie? - spytała się zdziwiona Iris.
- No nie wiemy, oświeć nas - rzekł Kahn.
- Pod stolicą Cesarstwa znajduje się pradawna brama, artefakt z czasów Wojny Zniszczenia i Kreacji. Pochodnia Królów...
- To tylko legenda - przerwał jej Tiamut - mój lud próbował znaleźć to, a i tak się nie udało.
- Bo twój lud nie wiedział jak szukać - odpowiedziała mu dziewczyna.
- Dobra pomińmy ten temat, czym to jest? - spytał się Rejzor.
- Pochodnia Królów to potężna iglica, która pozwalała na tworzenie wyrwy z czasoprzestrzeni. Dzięki sześciu Kamidogu, Można było gdziekolwiek się przenieść. Była to odpowiedź Smoków w czasie drugiej połowy wojny, kiedy to Twórcy błyskawicznie odbijały światy zajęte przez Smoki. Jednak jak się potem okazało, Pochodnia Królów nie tylko potrafi wyłamywać naszą czasoprzestrzeń. Ona potrafiła to zrobić ze wszystkimi czasoprzestrzeniami - odpowiedziała mu Iris.
- Dlatego jeśli to faktycznie istnieje, to nie może to wpaść w łapska Beliala - oznajmił Tiamut - dobra to jaki jest ten plan zatrzymania Kryształowej Armii? - spytał się kierując swój wzrok z stronę dawnego Krwawego Barona.
Iris się uśmiechnęła.

Kilka godzin później

Wszyscy stali na murach i patrzyli się w stronę pól.
Nagle słychać było dźwięki kryształów, które brzmiały niczym kroki. Nagle zza wzgórz wyłoniła się masa istot stworzonych z zielonego kryształu.
- Nie sądziłem że będzie ich tak wielu - rzekł Rejzor z przerażeniem.
Nagle Kryształowy Legion przystanął kilkaset metrów przed murami Hovedvei. Żołnierze się patrzyli.
Nagle niebo pociemniało i słychać było ryk Smoka. Jednak nie był to zwyczajny odgłos, tylko jakby przytłumiony próbowałby się wydostać zza jakiegoś kryształu.
Wtedy po chwili z niebios wyłonił się Kryształowy Smok, na nim natomiast siedział MB i się patrzył na obrońców. Po chwili wyciągnął swój sierp i wskazał na mury miasta. Po tym armia z kryształu zaczęła maszerować w stronę murów. Wtedy obrońcy zaczęli strzelać w żołnierzy z katapult. Kiedy pociski uderzały w oddziały wifiarzy, ci po chwili wstawali z ziemii i maszerowali dalej.
- Faktycznie są wytrzymali - oznajmiła Natasha - Rejzor, jeśli nam się nie uda tego przetrwać, to i tak się cieszę że ciebie w ogóle spotkałam.
- Ja tak samo - odpowiedział - ale dzisiaj to oni zaczną zdychać.
Kiedy odwrócili wzrok w stronę Kryształowego Legionu, zatrzęsły się mury.
Okazało się że ich armia posiada też machiny oblężnicze.
Po chwili część muru uległa w wyniku ostrzału całkowitemu zniszczeniu i wtedy wlała się przez wyłom niczym rzeka Kryształowa Armia.
Po tym obrońcy zaczęli walczyć z Legionem. Jednak mimo oporu nic to nie dawało. Kiedy Kryształowy Legionista został powalony, po chwili wstawał i kontynuował walkę.
- Jak mamy z tym czymś walczyć? - spytał się jeden z frustrowanych Cesarskich.
- Do końca - odpowiedział mu Tiamut, który swoim uderzeniem młota odrzucił kilku wifiarzy na pobliską ścianę.
Jednak ci ponownie wstali. Tuż obok walczyli Gordon i Mnichu.
- Czy te skurwysyny mogą zdychać? - spytał się Mnichu przebijając jednego z Legionistów łańcuchem, przy tym parując jeden z ciosów kolejnego swoim mieczem.
- Nie wiem mój ty przyjacielu, nie wiem - odpowiedział Gordon walcząc z kilkoma wifiarzami na raz.
Po chwili ponownie zabrzmiał ryk Kryształowego Smoka i po tym on zaczął ziać czymś w rodzaju płomienia po mieście. Jednak zamiast ognia, po trafieniu jego ziewem powstawały kryształy.
Wtedy Iris przybrała postać Smoka i poleciała w stronę opętanego Saibota.
On to jednak zauważył i nakazał swojemu Smoki strzelić w nią kryształowym pociskiem. Ta jednak minęła go i zaatakowała jego bestie. Po chwili szarpania się opadli na ziemię.
Wtedy Saibot zszedł z Smoka, a Iris przybrała ludzką postać.
- Twój czas dobiegł końca - rzekł przerażającym głosem Kryształowy Generał.
- Nie - odpowiedziała mu - to twój czas już dobiega. Odzyskam MB z twoich łap wifiarzu.
- Go już nie ma - rzekł, po czym zaszarżował na nią.
Dziewczyna zrobiła to samo.
W tym czasie Kryształowy Legion zaczął odpychać Serpentynowców, Kahnów, Kleryków i Cesarskich, którzy bronili zaciekle miasta.
W pewnej chwili część obrońców, w tym Natashę, Rejzora i Gordona przyparli do muru.
Wtedy łowczyni wytworzyła lodowy pocisk i kiedy jeden z kryształowych żołnierzy zaatakował, ona w niego cisnęła ten pocisk.

Ciąg dalszy nastąpi...

MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz