Chapter VIII: Starcie Pradawnych

3 0 0
                                    

Szpitalny obóz, nieopodal Hovedvei

Mystake siedziała na krześle tuż obok nieprzytomnego zcybernetyzowanego Shoguna, trzymając go za jego ramię.
- Ty wiesz jak za tobą tęskniłam? - spytała się go, po czym opuściła swój wzrok - W sumie racja, nie odpowiesz mi, nic nie słyszysz. Heh - westchnęła - mimo że masz podane antidotum to jest spora szansa że nie przeżyjesz. Jednak mam nadzieję że będziesz walczył, szczególnie że... - na chwilę się wstrzymała - Szczególnie że nie zdążyłam ci powiedzieć, że zostaniesz ojcem. I szczególnie, że nigdy nie powiedziałam ci skąd mam tą "farbę" na twarzy i dlaczego w ogóle to noszę. Ehh - ponownie westchnęła, po czym się przytuliła do cyborga.
Nagle coś zadźwięczało. Wtedy się szybko zerwała i spojrzała na aparaturę i była w istnym szoku.
- CËRE - krzyknęła.
Po tych słowach szybkim krokiem przyszedł doktor.
- Coś się stało pani? - spytał się spokojnym głosem.
- Spójrz - odpowiedziała mu wskazując na przyrządy.
- To - podszedł i spojrzał się dokładniej - to niesamowite! Ja sądziłem że nie przetrwa jego nowy można powiedzieć organizm, po wydarciu z niego każdego grama wifi, a tu jednak zaskoczenie.
Nagle wydał się robotyczny odgłos z ciała Shoguna. I po chwili oczy jego oczy zaświeciły się na zielono.
- Gdzie... - rzekł Kahn - gdzie ja jestem? - spytał się.
Wtedy podniósł rękę i patrzył się na nią przez moment.
- To niemożliwe - rzekł przerażony - to nie był koszmar. Ja... Ja... - zająknął się - jestem maszyną.
- Shogun - zwróciła się ze spokojem w stronę Kahna - nie jesteś maszyną, poza tym znajdziemy sposób na przywrócenie twojego normalnego ciała.
- Jedynie pozostała mi śmierć - opuścił swoją dłoń - zabijcie mnie. To jest mój rozkaz.
Po tych słowach przytuliła się do niego Mystake.
- Nikt nie będzie ciebie zabijał - odpowiedziała mu.
- Jaki ze mnie pożytek? Jestem... Stałem się zwykłym komputerem. Nawet teraz nie wiem, czy ktoś mnie nie przeprogramował...
- Kilka tygodni temu, przed Bitwą pod Diabelską Szpicą widziałam ciebie, przez moment. Nikt ciebie nie przeprogramował. Może i masz ciało cyborga, ale dalej masz duszę Kahna. Tego nikt tobie nie zmieni, nigdy.
Po tych słowach ponownie podniósł swoją dłoń i dotknął twarzy dziewczyny.
- Czy to prawda? To co mówiłaś przed chwilą nie był to kolejny cybernetyczny sen? - spytał się.
- Tak - odpowiedziała.
Wtedy Shogun objął ją rękami i do siebie docisnął.
Po chwili cisza została przerwana przez odgłosy innych ludzi i do namiotu wparowało dwóch żołnierzy którzy nieśli nieprzytomnego MB, a za nimi szła Iris.
Shogun wtedy skierował swój wzrok najpierw na MB, a potem na Iris.
- Ty - rzekł chłodno - kolejny raz ty.
- Więc udało się tobie doktorze go przywrócić - stwierdziła - jestem pod wrażeniem.
- Jak widzisz nawet prości śmiertelnicy wiele znaczą - odpowiedział ucieszony, po czym podszedł do nieprzytomnego Saibota - a tego rodzaju wifi pierwszy raz widzę.
- I tego rodzaju wifi nie zwalczysz za pomocą swoich lekarsw - odpowiedziała mu.
- Ale jak to?
- To Belial w samym sobie - oznajmiła - jedynie co może pomóc to moc żywiołów.
- Dlaczego ona nam pomaga? - spytał się Shogun.
- Belial zdradził ją, jak swoich braci - odpowiedziała mu Mystake - dlatego nam pomaga.
- I mnie okłamał - rzekła - zabrał mi wszystko, zamienił mnie w potwora, a potem porzucił jak psa. Owszem chcę zagłady Beliala, jednak to jest pomniejszy cel dlaczego wam pomagam - po tych słowach skierowała swój wzrok na MB.
- Rozumiem - odpowiedział Kahn.
Po tym wstał z łóżka chwiejnym krokiem. Po chwili ustabilizował się.
- Szybko przywykłeś - stwierdziła Twórczyni.
Wtedy do wnętrza wparowali Natasha i Arcturus.
- A więc jednak on żyje - rzekł zaskoczony Serpentynowiec.
- Słyszałam o twoich dokonaniach w walce przeciwko Belialowi. To dla mnie istny zaszczyt spotkać ciebie żywego - oznajmiła Natasha kłaniając się przed Shogunem.
Kahn spojrzał się na Mystake, po czym skierował swój wzrok na Mistrzów Żywiołów.
- To miłe, ale nienawidzę jak ktoś przede mną klęka - rzekł.
- A wifiarzom to co kazałeś robić kłamco? - spytała się go żartobliwie Mystake.
- Wifiarze to inna sprawa...
- Ehh, nie czas teraz na wasze romanse - przerwała mu Iris - MB w tym momencie jest nieprzytomny i póki mamy czas powinniśmy mu pomóc. Więc przepraszam bardzo, ale jak się obudzi to raczej kolejna lodowa burza nie zatrzyma Kryształowej Zagłady.
- Racja - oznajmił Kahn - róbcie swoje.
Po tych słowach odszedł wraz z Mystake do kąta.
Wtedy trójka Mistrzów Żywiołów wyłoniła swoją moc, która ich otoczyła.
- To kto idzie walczyć z Belialem? - spytał się Arcturus.
- Ja dopiero co uczę się swojej mocy, więc odpadam - odpowiedziała Natasha.
- Ja to zrobię - rzekła Iris.
- Jesteś tego pewna? - spytał się jej Serpentynowiec.
- Tak, jestem - potwierdziła - zresztą nienawidzicie mnie, więc moja śmierć nic nie zmieni, poza tym w starciu z Belialem ja mam największe szanse.
- Ty? - spytała się kpiąco łowczyni - No tak, zapomniałam że Smoki mają wrodzone ego.
- To akurat prawda, ale poza tym ja mam wrodzoną moc po moim przodku Abaddonie. Więc czas dokończyć dzieło mojego dziadka, poniekąd.
Pozostała dwójka kiwnęła wtedy głową i wszyscy wystrzelili mocą żywiołu w stronę Saibota. Iris wtedy miała mroczki przed oczami i nagle utraciła kontakt ze światem.
Po chwili się obudziła i znalazła się na kryształowej podłodze.
- A więc jestem na miejscu - stwierdziła wyjmując swój miecz.
Po chwili rozglądania zauważyła przypiętą łańcuchami postać, więc do niej podbiegła. Był to MB.
Dziewczyna wtedy rzuciła się do niego odchylając jego zwisającą głowę.
- Iris? - spytał się kiedy ta to obudziła - Co ty tu robisz? Jak ty się tu dostałaś?
- Ciii - zaczęła go uciszać - zaraz ciebie uwolnię i zyskasz władzę nad ciałem. A powiem tylko że za jakiś czas się tobie owa władza przyda - uśmiechnęła się wyzywająco.
- Masz coś konkretnego na myśli? - spytał się wyraźnie ucieszony.
- Tak, ale najpierw trzeba ciebie uwolnić.
- Nie uda ci się to - rzekł ktoś potężnym basem.
Iris wtedy się odwróciła. Za nią pojawił się Szkarłatny Kryształ z którego dobiegało światło. Po chwili z niego wydostała się czarna niczym noc dłoń, a po chwili wyszła z niego postać w fioletowym pancerzu.
Miała cztery rogi i z jednej jej ręki wydobywał się fioletowy płomień. Drugą natomiast owa postać trzymała za plecami. Lewitowała w powietrzu.
Iris odeszła wtedy od Saibota i powoli zbliżała się do owej postaci z wyciągniętym mieczem.
- Mroczny Władca - stwierdziła oschle.
- Jak to jest że wasza rodzina próbuje mnie ciągle pokonać, a ginie? - spytał się - Ah tak, już wiem. Bo mnie się nie da pokonać!
- Kiedy byłam mała słyszałam o tobie opowieści, o twoim okrucieństwie wobec swoich wrogów. O tym jak jesteś zły. Z początku się ciebie bałam, nawet wtedy jak byliśmy sojusznikami, ale wiesz - spojrzała się na niego z wściekłością - zdałam sobie sprawę z jednego.
- Z czego niby? - spytał zaciekawiony.
- Że każde twoje działanie skończy się porażką - odpowiedziała mu, po czym się na niego rzuciła.
Wtedy zamachnęła się mieczem, jednak Belial zablokował to swoją magią.
- Ty głupia dziewko - rzekł patrząc się w jej oczy - ty myślisz, że ja w swoich działaniach byłem bez planu? - podniósł jedną rękę do góry - Wszystkie moje działania, wszystko co zrobiłem, to wszystko to był mój wielki plan. A teraz - opuścił swoją drugą rękę - mój plan za niedługo się spełni!
Po tych słowach Mroczny Władca odrzucił ją i strzelał w nią małymi kryształami które po prostu odbijała.
- Twój plan się spełni - rzekła wskazując na niego ostrzem swojego miecza - ale po moim trupie.
- To nie będzie problemem - stwierdził, po czym znów ją zaatakował.
Po parowaniu wzajemnie swoich ciosów, Belial nagle kopnął ją w brzuch i odrzucił od siebie, po czym schował jedną rękę za swoje plecy.
- Serio myślisz że masz ze mną jakiekolwiek szanse? - spytał się jej - Nawet twojemu dziadkowi nie udało się mnie pokonać.
- Nawet jeśli nie mam żadnych szans - wtedy przerwała gdy zauważyła za sobą kryształy, po czym je odbiła, a kiedy to zrobiła ponownie wskazała mieczem w stronę Mrocznego Władcy - To i tak będę kontynuowała tradycję moich przodków.
- Dałem ci ten ostatni raz aby się poddać - oznajmił po czym zaczął płonąć fioletowym ogniem - ale teraz już ostatecznie zniszczę linię rodową Abaddona.
Po tych słowach zaczął w nią strzelać fioletowymi błyskawicami. Po kilku bloknięć, wytrącił jej miecz w otchłań poza podestem. Wtedy kolejny raz strzelił w nią błyskawicą. Iris jednak uniknęła tego i znalazła się tuż obok Wielkiego Kryształu i była naprzeciwko związanego MB, który się patrzył z pewnym niepokojem na przebieg walki.
- Jakieś ostatnie słowa? - spytał się jej coraz bardziej płonąć.
- Tak - uśmiechnęła się - powiedz "pa pa".
- "pa pa"? - spytał się zdziwony.
Po tych słowach dziewczyna strzeliła ogromnymi pokładami ognia w stronę Beliala. Ten uniknął tego, jednak wtedy się tylko zaśmiała i trafiła w Saibota.
- Nie trafiłaś - oznajmił stanowczo - Czemu się śmiejesz?
- Nie w ciebie celowałam idioto - odpowiedziała mu.
Nagle łańcuchy się zerwały. I Saibotowi zaczęły płonąć oczy płomieniem.
- No to co ja mówiłem kiedy ostatnio razem walczyliśmy? - spytał się masując się za nadgarstek.
Belial spojrzał się na MB i zaczął ładować swoją moc.
- A już wiem - rzekł patrząc się ze wściekłością na Twórcę - to już koniec.
Po tym strzelił w niego czarno-pomarańczowym płomieniem, który zaczął go odpychać.
Iris się też wtrąciła i po chwili Belial zniknął, natomiast kryształ zaczął się rozpadać.
Wtedy Iris znowu straciła kontakt.
Po chwili się obudziła. Leżała na łóżku, a pozostali Mistrzowie Żywiołów byli tuż obok niej. Zaczęła rozmasowywać swój głowę, po czym szybko zeszła z łóżka i podszedła do MB.
Nie miał już na sobie kryształów, tylko swoją normalną zbroję. Po chwili Saibot się obudził kaszląc.
- Gdzie ja jestem? - spytał się rozglądając.
- Wśród swoich - odpowiedziała mu Natasha.
- Iris? - spytał się kierując w nią swój wzrok.
- Mhm?
- Ile czasu minęło?
- Od?...
- Odkąd nie wiem, ostatnio wiesz co byliśmy tylko ja i ty.
Wtedy dziewczyna się zaśmiała, po czym do niego się przytuliła.
- Najpierw musisz odpocząć - oznajmiła - a potem musisz pokonać Beliala. A potem, kto wie?
Jeszcze bardziej się w niego wtuliła.

Ciąg dalszy nastąpi...

MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz