Do cholery jasnej.
- Mogłem się spodziewać, że sam tu nie przyjedziesz. - Wymamrotał, a swój wzrok skierował w moją stronę.
Znał moje sztuczki. Nie chciał spuszczać ze mnie spojrzenia nawet na dłuższy moment.
Nie znał każdej, jednak wiele.
- Mogłem się spodziewać, że sam się nie odważysz podciąć mi nóg. - Dogryzłem mu.
- Owszem, nie zaprzeczę. - Odparł. - Jest naprawdę zadziorną i trudną dziewczynką. - Spojrzał na mnie wyzywająco.
Zmarszczyłem brwi, bo jego każde słowo wzbudzało we mnie niewyobrażalny gniew.
- Co ci to wszystko dało? - Zacisnąłem szczękę.
- Satysfakcję, że wygrałem. - Uśmiechnął się sardonicznie.
Mimo moich niezwyciężonych nerwów usłyszałem głośne uderzenie w drzwi, jedno, potem drugie i trzecie. Po raz kolejny uwaga naszej trójki została przykuta w stronę zgiełku.
Jedyne co wprawiało mnie w trwogę, było to, że nie miałem bladego pojęcia, czy huki były spowodowane przez Oskara. A jeśli by były, to albo żeby mi wspomóc, lub żeby pomóc mu.
- Alex! - Zawołał William, jednak nie usłyszał żadnego odzewu. Brak odpowiedzi ze strony chłopaka nieco podniósł mnie na duchu.
Przez pierwszy moment myślałem, że coś mi się wydaję. Odczułem wyczuwalne smyrgnięcie w okolicach biodra. Impulsywnie spojrzałem w stronę kieszeni swoich dresów, a wtedy dojrzałem nie tylko pospiesznie oddalającą się, sinawą dłoń blondynki, ale i końcówkę chwytu pistoletu, którego mogłem dopatrzyć się ze swojej perspektywy wewnątrz kieszeni.
Minimalnie rozchyliłem swoje wargi i kuknąłem w stronę zaszklonych tęczówek dziewczyny. Jej ręce w dalszym ciągu były za plecami, ale byłem pewny, że już nie są zniewolone. Musiała odplątać supeł zawiązany przy nadgarstkach. Wcześniej udało mi się go poluzować.
Uniosła na mnie swoje spojrzenie, a nasze tęczówki się zetknęły. Głęboko w oczach Victorii widziałem dalsze zalęknienie całą sytuacją. Gdy usłyszałem prychnięcia ze strony Williama, odwróciłem od niej wzrok. Mój wyraz twarzy zrobił się momentalnie kamienny i srogi.
- Jeśli dał się załatwić, to go wyśmieje. - Bąknął pod nosem. Wyraz twarzy bruneta był nieco rozbawiony, jednak wbrew pozorom wcale nie było mu do śmiechu.
Jedyne co uczyniłem, to uniosłem swoje kąciki ust. Jednak zrobiłem to w bardzo nietypowy sposób. Cwany, a zarazem nieprzychylny.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, że dzięki Victorii również mogę go okpić.
William zmarszczył swoje brwi. Moja reakcja ewidentnie wybiła go z toku myślenia. Swoim spojrzeniem zaczął się doszukiwać wyjaśnienia mojego wyrazu twarzy. Jego spojrzenie zatrzymało się za moimi plecami. Byłem pewny, że przykuł wzrok na Victorii.
Zmrużyłem oczy i łypnąłem w stronę dziewczyny. Blondynka popatrywała to na mnie, to na Williama. Ostatecznie zatrzymała swój pobudzony wzrok na mojej osobie. Ślina przez jej gardło przełknęła się z utrudnieniem. Nastała martwa cisza. Dopiero po momencie dopatrzyłem się tego, o co tak naprawdę obawiała się dziewczyna. Sznurek, którym miała związane nadgarstki, przesunął się na widoczność. Z każdej możliwej strony można było zauważyć, że końce sznura, które wcześniej zniewoliły jej nadgarstki, bezwładnie leżały na panelach. Byłem pewny, że właśnie to przykuło uwagę tego pieprzonego śmiecia.
- Pod ścianę. - Wydał rozkaz w moją stronę. Miałem ochotę bezczelnie wyśmiać jego słowa.
Spojrzałem na bruneta z kpiną. Nie ruszałem się z miejsca. Moje ciało nawet nie drgnęło.
CZYTASZ
Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]
Teen Fiction*Z góry serdecznie przepraszam za swoje niedoświadczenie, które idealnie ukazuję się w tej książce. Wprawy nabiera się miesiącami, a nawet latami. W tym momencie SAMA nie jestem w stanie przeczytać niektórych rozdziałów z „Two Countenance In One Bod...