Hej. Jestem Olivia, dla znajomych i rodziny Liv. Mam 17 lat i brązowe włosy. Strasznie lubię gotować i chodzić na siłownie, bardzo mnie to odstresowuje. Mam najlepsze rodzeństwo, 22-letniego Williama i roczną siostre Lilly. Są cudowni. Dziś był strasznie ponury i deszczowy dzień. Postanowiłam wstać z łóżka i iść na siłownie. Poszłam do pokoju mojego brata żeby zapytać czy zawiezie mnie na siłke
- Will - powiedziałam stojąc w drzwiach
- co? - westchnął
- zawiózł byś mnie na siłke? Zrobię nugettsy
- stoi. Gotowa jesteś? - zapytał
- no. Chodź jużChłopak wstał i razem wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do jego auta. William podwiózł mnie pod siłownie, a gdy wysiadałam usłyszałam
- młoda - powiedział troskliwym głosem
- no? - zapytałam
- mam dziewczyne - powiedział po czym szeroko się uśmiechnął w moja strone
- o jezu, jak super - ucieszyłam sie
- przyjedzie dziś, ale nie zapomnij, że rodzice zostawiają nam Lilly
- wiem wiem spokojnie - powiedziałam
- a ty kogoś masz? - i to było to pytanie na które nie chciałam odpowiadaćPokiwałam przecząco głową, a z mojej twarzy zszedł uśmiech
- nie smuć się młoda. Niedługo znajdziesz kogoś na zawsze - powiedział uśmiechając się w moją stronę
- wątpię, wszystkich ranie
- przestań. Jesteś cudowną siostrą, córką, wszystkim. Zobaczysz będzie dobrze. No już, uśmiechnij się - uśmiechnęłam się - no widzisz, teraz od razu lepiej. Jak będzie dalej tak lało jak teraz to dzwoń, przyjadę po ciebie
- dobra, dziękiZamknęłam drzwi, a chłopak odjechał. Weszłam do siłowni, a gdy podeszłam do recepcji zza lady wychyliła się moja dawna trenerka.
- ooo, Olivia. Co ty tu robisz? - zapytała ze zdziwieniem
- zlikwidowali moją siłownie i polecili przyjść tutaj - opowiadałam - więc jestem
- w czym mogę ci pomóc?
- chciałabym wykupić karnet, i zacząć już ćwiczyć - wyciągnęłam portfel z mojej torby
- karnet na tydzień, miesiąc, rok?
- narazie niech będzie na miesiąc
- dobraaa. To będzie 85 zł. Chodź ze mną, przebierzesz sie i przydzielimy ci trenera
- okej - poszliśmy po schodach na góre. Lucy, bo tak ma na imię trenerka, pokazała mi gdzie jest szatnia. Przebrałam się i wyszło do Lucy
- już jestem - powiedziałam
- dobra, chodź. Nie obrazisz się jeśli przydzielimy ci faceta nie kobietę? Nie widzę tu żadnej trenerki
- nie ma problemu
- to git. Daj mi chwile. - kobieta rozejrzała się po dużej hali, a po chwili krzyknęła - Noah!
- tak?! - próbowałam wyłapać go wzrokiem
- pozwól na chwilke - wtedy zobaczyłam umięśnionego chłopaka idącego w naszą strone
- o kurwa - byłam pewna że powiedziałam to w myślach
- przystojny nie?
- powiedziałam to na głos? - zapytałam szeptem
- nooo - odpowiedziała kobieta z uśmiechem
- słucham cie - powiedział w stronę Lucy
- przygarniesz tą słodzinke? - powiedziała patrząc na mnie z uśmiechem. Chłopak także się uśmiechnął
- no jasne że tak - popatrzył na mnie po czym szeroko się uśmiechnął. Zrobiłam to samo - chodź pokażesz mi na jakim poziomie jesteś
- to ja was zostawiam. Tylko dzieciaka nie zróbcie
- ha ha ha bardzo śmieszne - uśmiechnęłam się w stronę Lucy
- no śmiejcie się śmiejcie, zobaczymy kto niedługo powie że zostane ciocią - razem z chłopakiem się zaśmialiśmy.Odeszliśmy do oddzielonej od innych strefy. Brunet zamknął drzwi i podszedł do mnie
- jestem innym typem trenera niż wszyscy. Ja uważam, że najpierw trzeba się poznać i wymienić numerami - powiedział szeroko się uśmiechając
- ale z ciebie bajerant - zaczęłam się śmiać
- to jak? Chętna?
- w sumie czemu nie?
- tak w ogóle Noah jestem, a ty?
- Olivia, Liv
- ale mega imie - powiedział z zachwytem
- przepraszam, że pośpieszam, ale możemy zacząć. Musimy skończyć przed 15 bo muszę zająć się moją siostrą
- jasne, już. Czyli mamy 2 godzinki, okej. Najpierw rozgrzewkaZaczęliśmy się rozgrzewać, a następnie ćwiczyć. Nawet fajnie się bawiłam, przez co nie zwróciłam uwagi na to która jest godzina. Była 15:45
- chyba koniec co? - zapytał
- no może tyle na dziś - wzięłam telefon do ręki, gdy tylko spojrzałam na godzine to się lekko przeraziłam i zdziwiłam - Jezus
- co się stało?
- jest 15:45
- o boże. Ile masz do domu? Na nogach może? Albo ktoś przyjedzie?
- nie wiem mój brat pewnie teraz z nią został. Nie weźmie jej do auta bo nawet fotelika nie umie przepiąć. Boże znowu zjebałam
- nie mów tak. Zadzwoń do niego, powiedz, że zaraz będziesz. Przebierz sie, ja cię podwioze
- serio? Boże ratujesz mi dupę - po tym wybrałam numer do Williama i do niego zadzwoniłam - halo? Will?
- no siemka, jak tam na treningu?
- rodzice już zostawili ci Lilly?
- no, bardzo dobrze sobie radzimy
- ja zaraz będe
- na nogach idziesz? - zapytał
- nie - popatrzyłam na Noah - mam podwózke
- no spoko. My sobie z Lilusią radzimy bardzo dobrze. Nie niunia?
- taaak - krzyknęła dziewczynka
- nie wątpie, dobra zaraz będe
- papa - rozłączył sie
- dobra, ide się przebrać - szybko pobiegłam do szatni i się przebrałam po czym wyszłam do Noah - chodźmyZeszliśmy po schodach, a wtedy zobaczyliśmy Lucy
- już po? - zapytała
- lecę ją podwieźć, bo miała zajmować się siostrą, ale zapomniała
- jak tam z tym dzieciakiem? - powiedziała szeroko się uśmiechając
- ciocia no - chłopak zaczął się śmiać
- jesteście rodziną? - zapytałam zdziwiona
- no hahah my chyba też niedługo będziemy - zaczęła się śmiać
- dobra papa - zaczęliśmy wychodzić
- pa Lucy
- pa dzieciaki - zaczęła przesyłać nam "buziaczki"Oboje się zaśmialiśmy i wyszliśmy z budynku. Szłam za Nickiem aż do jego auta.
- dobra, wsiadaj i pokaż gdzie mam jechać - powiedział siadając za kierownicą
- to jedźmyPokazałam mu drogę a po chwili byliśmy na miejscu.
- wejdziesz na chwilę? - zapytałam z uśmiechem
- no dobra - uśmiechnął się - ale tylko na chwilę bo muszę wziąć prysznicZaparkował auto i razem skierowaliśmy się w stronę wejścia. Weszliśmy do środka, a przez to co zobaczyliśmy oboje zaczęliśmy się śmiać
- William? - powiedziałam patrząc na Lilly która miała worek zamiast pampersa
- boże kochany, Nick! Stary jak my sie długo nie widzieliśmy - William wstał i wtulił się mocno w Nicka
- jezus czemu ona ma worek zamiast pampersa? - mówił przez śmiech
- a no bo pampersów nie mogłem znaleźćWtedy wszyscy wybuchneliśmy głośnym śmiechem
- chodź Liluś, Madi cię przebierze - zaśmiałam sie i wzięłam dziewczynkę na ręce
- zostaniesz u nas prawda? - zapytał William
- no nie wiem. Muszę jechać do domu i wziąć prysznic, bo po tym treningu to trochę spocony jestem - odpowiedział Nick
- dobra. To chociaż chwile posiedzisz - popatrzył na Nicka
- niech będzie - uśmiechnął sięZaczęłam wchodzić po schodach i wtedy usłyszałam cichą rozmowe Willa i Nicka
- stary - powiedział Will - ty i moja siostra coś tego?
- dzisiaj się poznaliśmy, jestem jej trenerem. Przyjaciele - odpowiedział Nick
- jeśli coś między wami zaiskrzy to błagam nie zrań jej. Dobra?
CZYTASZ
Love at first sight?
Teen Fiction- Madi, nikomu jeszcze tego nie mówiłem bo boje sie odrzucenia. Madison, kocham cie - powiedział patrząc mi prosto w oczy - Nikomu? - zapytałam - jesteś uważany za najprzystojniejszego w okolicy, a może nawet mieście. Na pewno nikomu? Nick zaniemówi...