IV

166 22 12
                                    

Następnego dnia obudziłem się w wygodnym łóżku. Nadal nie mogłem w to uwierzyć, że spałem w zamku. Z uśmiechem na twarzy wstałem z łóżka chcąc się ubrać, lecz niespodziewanie do środka weszły służki, dlatego musiałem się szybko zakryć.

ㅡ Czy Król już wstał? ㅡ Spytałem czując się dziwnie nazywać tak młodego mężczyznę królem.

ㅡ Tak. Czeka w jadalni. ㅡ Odpowiedziała. Skinąłem głową.

ㅡ Czy mógłbym się ubrać sam? ㅡ Spytałem czym ich zaskoczyłem. ㅡ Proszę?

ㅡ Jak Pan sobie życzy. ㅡ Ukłoniły się wychodząc. Odetchnąłem z ulgą chwytając za szaty, które założyłem. Było z tym trochę kłopotu, ale nie byłem nikim ważnym by służące mnie ubierały.

Gotowy opuściłem sypialnię schodząc na dół do jadalni. Przywitałem się z mężczyzną siadając obok niego.

ㅡ Przepraszam za wczoraj. ㅡ Zacząłem czując niekomfortową atmosferę.

ㅡ Nie psuj mi poranka. ㅡ Rzekł.

ㅡ Czy mogę zrobić coś nieodpowiedniego? ㅡ Spytałem.

ㅡ Co? ㅡ Zdziwił się.

ㅡ Pytam o zgodę. Jeszcze nic nie zrobiłem.

ㅡ Co chcesz zrobić?

ㅡ Proszę wstać. ㅡ Uśmiechnąłem się. Blondyn niepewnie to zrobił, dlatego też się podniosłem stojąc na przeciwko niego. ㅡ Mogę?

ㅡ Niby co takiego? ㅡ Mruknął. Z obawą wziąłem głęboki wdech i po prostu go przytuliłem czekając na jego reakcję, lecz nic się nie działo, dlatego odsunąłem się patrząc mu w oczy. Miał rumiane policzki oraz patrzył ciągle w jednej punkt. Po chwili się ocknął odsuwając się. ㅡ Nie rób już tak. Jasne?

ㅡ Ale... ㅡ Urwałem. Myślałem, że tak roztopie jego zimne serce. Poczułem ukłucie.

ㅡ Jeśli zrobisz tak jeszcze raz nie będę taki miły. Jedzmy. ㅡ Mruknął siadając na krześle. Niestety straciłem apetyt.

ㅡ Dziękuję, ale nie jestem głodny. Pójdę do swojej komnaty. ㅡ Ukłoniłem się opuszczając salę idąc do wyżej wspomnianego pomieszczenia, w którym nie zamknąłem. Skoro nie mogę się do niego zbliżyć, nie pozwala mi na to, to po co tu jestem? ㅡ Mam dosyć już. ㅡ Odparłem kładąc się na łóżku.

***

Nie wychodziłem z pokoju przez cały dzień. Nie miałem po co skoro szanowny pan władca ma gdzieś moje starania. Nie miałem już pomysłów, a gdybym go pocałował zginął bym z miejsca. Kilka minut później usłyszałem pukanie, a do środka wszedł jakiś mężczyzna.

ㅡ Król chce cię zaprosić na wspólny spacer. ㅡ Oznajmił. Prychnąłem odwracając wzrok.

ㅡ Powiedz, że nie jestem zainteresowany.

ㅡ Wścieknie się.

ㅡ Nie obchodzi mnie to. ㅡ Szepnąłem pod nosem. ㅡ W takim razie powiedz mu, że śpię.

ㅡ Dobrze. ㅡ Ukłonił się wychodząc.

ㅡ Niech nie udaje świętego. ㅡ Warknąłem. Jednakże zdziwiłem się, że mężczyzna sam do mnie osobiście przyszedł kilka minut później.

ㅡ Dlaczego odrzuciłeś moje zapraszanie? Wiedziałem, że kłamiesz. Wcale nie śpisz.

ㅡ To coś znaczy, prawda? Że nie mam ochoty wychodzić.

ㅡ Chcę byś mi coś zagrał. ㅡ Powiedział niepewnie.

ㅡ Nie mam ochoty. ㅡ Prychnąłem odwracając się do niego plecami. Po chwili poczułem jak materac pode mną się ugina. Odwróciłem się natrafiając na twarz chłopaka, który leżał tuż obok mnie. Serce przyspieszyło swój rytm, a na policzkach poczułem gorąc.

ㅡ Proszę. Zagraj mi coś. ㅡ Poprosił kładąc dłoń na mojej klatce piersiowej sunąć nią wyższej aż do szyi.

ㅡ Nie ma mowy.

ㅡ Bardzo proszę. ㅡ Szepnął przybliżając swoją twarz do mojej.

ㅡ Nie. ㅡ Powiedziałem czekając na jego dalszy ruch. ㅡ Wcale nie chcesz bym grał. Mam już dosyć tego. Wracam do domu.

ㅡ Przecież go nie masz. ㅡ Odpowiedział pewnie.

ㅡ Dlatego nie mam zamiaru już ci niczego udowadniać. ㅡ Wstałem z łóżka szukając swoich starych ubrań, lecz nie mogłem ich znaleźć. ㅡ Gdzie są moje rzeczy?

ㅡ Te szmaty? Kazałem je wyrzucić.

ㅡ Co? Jak mogłeś?

ㅡ Słuchaj. ㅡ Wstał podchodząc do mojej osoby. ㅡ Przepraszam cię. Zachowałem się nieodpowiednie. Nie tak postępuje Król. W ogóle się do tego nie nadaje. Miałeś rację. Udaje złego władcę by choć ktoś mnie słuchał. Zostałem nim z dnia na dzień. Nie byłem na to przygotowany. Jesteś pierwszym, który to dostrzegł. Chcę być dla ciebie miły, ale.. wszyscy patrzą. W dodatku nie boisz się mnie i mojej wiedzy.

ㅡ Gdzie twoi rodzice? ㅡ Spytałem widząc, że zaczyna się przede mną otwierać. Zamilkł uciekając wzrokiem. ㅡ Nie będę naciskał.

ㅡ Zostali napadnięci w drodze do domu. Złodzieje ukradli całą zawartość wozu i zamordowali moich rodziców oraz strażników. Gdy informacja dotarła do wszystkich stałem się królem.

ㅡ Nie do wiary. Otworzyłeś się przede mną. Jestem zaszczycony. Dziękuję. Więc mogę zapytać dlaczego nienawidzisz muzyki? 

ㅡ Myślę, że tyle jak na razie ci starczy. ㅡ Stwierdził kierując się do drzwi.

ㅡ Jimin... ㅡ Chwyciłem go za ręce.

ㅡ Słucham?

ㅡ Nieważne. Co mam zrobić byś mi zaufał? Przy mnie możesz zachowywać się swobodnie.

ㅡ Muszę iść. ㅡ Odparł otwierając drzwi, które natychmiast przed nim zamknąłem opierając go o nie. ㅡ Co ty robisz?

ㅡ Pewnie jest ci trudno samemu rządzić tym krajem. ㅡ Zacząłem delikatnym głosem. ㅡ Pewnie brakuje ci kogoś bliskiego na kim mógłbyś polegać, komu mógłbyś się wyżalić... ㅡ Spojrzałem mu w oczy, w których zauważyłem łzy. ㅡ Wiedz, że chce być taką osobą dla ciebie. ㅡ Zarzuciłem mu włosy za ucho.

ㅡ Co ty ze mną robisz? ㅡ Wyłkał. ㅡ Jestem Królem, głową tego królestwa. Powinieneś mnie traktować...

ㅡ To czemu nie wrzuciłeś mnie do więzienia? Dlaczego tego nie zrobiłeś? Miałeś tyle okazji. Ja wiem, że tego nie chcesz, ale dlaczego?

ㅡ Bo nie mogę. ㅡ Uciekł wzrokiem.

ㅡ Dlaczego?

ㅡ To nie czas na takie pytania. ㅡ Wziął głęboki wdech wycierając oczy. ㅡ Muszę iść.

ㅡ Poczekaj chwilę. ㅡ Poprosiłem kładąc dłonie na jego talii przez co szybko mnie odepchnął.

ㅡ Nie rozpędzaj się. ㅡ Fuknął wychodząc z pokoju. Momentalnie przybiłem sobie piątkę z czołem. Za szybko Jeon... Za szybko. 

*

*****************

17.11.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 🥰

The Kingdom of Music/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz