Wspomnienie 2. Nadzieja

311 25 25
                                    

Budzik nie dawał za wygraną. Domagał się, by Tobio nareszcie się obudził. Lecz na marne. Kageyama stwierdził, że nie ma zamiaru wychodzić dziś gdziekolwiek, a już zwłaszcza do szkoły.

Uchylił delikatnie swoje powieki, by dostrzec ten piekielny telefon wydający okropne i denerwujące dźwięki. Gdy już go odnalazł wzrokiem, chwycił go w dłoń i wyłączył całkowicie, aby przypadkiem ktoś inny mu nie przeszkodził.

Zamknął oczy, żeby spróbować znów zasnąć. Jednak jego małe życzenie nie doszło do skutku. Tym razem przerwała mu jego mama.

— Tobio! Otwórz drzwi! Musisz wstać do szkoły! — wykrzyczała, próbując dobijać się do drzwi zamkniętych na klucz.

— Nigdzie nie wychodzę! — warknął. — Daj mi święty spokój!

— Co się z tobą ostatnio dzieje? — oznajmiła, wyraźnie zasmucona postawą syna.

   Nie dostała jednak żadnej odpowiedzi.

— Ja wiem kochanie, że jest ci ciężko — powiedziała już bardziej spokojnym tonem. — Ale musisz iść dalej.

— Nie chce bez niego — mruknął cicho w poduszkę z nadzieją, że rodzicielka jednak go nie usłyszy.

— Proszę, wstań do szkoły. Ja muszę iść do pracy — po tych słowach dała sobie spokój i odeszła.

   Tobio mógł usłyszeć jeszcze ciężkie kroki stąpania po schodach, a następnie otwierające się drzwi wejściowe, które z kolei zatrzasnęły się po opuszczeniu przez kobietę domu.

Został sam.

Właśnie w tamtym momencie zdecydował, że nie ma zamiaru wracać do szkoły.

Nigdy.

   Kageyama spotykał się z Hinatą już ponad tydzień. Martwił go jednak jeden fakt - nie przeżyli jeszcze swojego pierwszego pocałunku. Najprawdopodobniej oboje tego chcieli, lecz wstydzili się zrobić ten pierwszy krok. Tobio zdecydował jednak, iż chce, by pocałunek się w końcu wydarzył. Uznał, że najlepszym sposobem na to będzie randka.

   Pomyślał, że po treningu zaprosi go do kawiarni, która nie znajdowała się daleko od Karasuno. Musieli jednak przez to odpuścić dodatkowe ćwiczenia po drużynowych praktykach.

   Gdy trening w końcu się zakończył, Kageyama podszedł do swojego obiektu westchnień.

— Cześć — zaczął trochę niepewnie.

— Wychodzisz? Myślałem, że poćwiczymy razem... — niższy wysunął swoją dolną wargę do przodu i zrobił „szczenięce" oczka.

— Mam inny pomysł. Może ci się spodoba — uśmiechnął się delikatnie. — Chciałbyś pójść ze mną do kawiarni? Później moglibyśmy trochę pospacerować.

— Jeszcze pytasz! Pewnie, że tak! — miliony iskierek zaświeciło w oczach Hinaty.

— Dlaczego nawet w kawiarni zdecydowałeś się na napój mleczny zamiast kawy? — zapytał rudowłosy chłopak gdy upił łyka swojego latte macchiato.

Chciał dowiedzieć się czegoś więcej o granatowookim. Według niego był tajemniczym i zamkniętym w sobie nastolatkiem, o którym chciałoby się dowiedzieć wszystkich skrywanych głęboko tajemnic.

— Ponieważ jest smaczne — odpowiedział beznamiętnie upijając większego łyka koktajlu ze swojej białoróżowej słomki. Jej łososiowy kolor przypominał trochę pastelową paletę różowych barw.

Rain ~ KageHinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz