Łóżko wydawało się mieć silniejszą grawitację, niż cokolwiek innego na tym świecie. Jego powieki rozchyliły się niechętnie i ukazały bardzo ciemne granatowe tęczówki.
Nie miał ochoty iść dziś do szkoły, jak przez ostatni tydzień. Nie chciał spotkać Sugawary na którego nakrzyczał ostatni raz, gdy był na treningu. Nie chciał widzieć miny Asahiego, którego nazwał beznadziejnym, gdy nie odbił jego szalonej szybkiej. Sądził, że Daichi nie odezwie się do niego żadnym słowem, a Nishinoya i Tanaka będą na niego warczeć przy każdej możliwej okazji. Nie wspominając o ohydnych docinkach ze strony Tsukishimy i Yamaguchiego podśmiechującego z jego kpin w stronę Kageyamy.
Niestety musiał się tam udać.
Niechętnie wstał z łóżka. Przetarł swoje zaspane powieki i ziewnął. Zgarnął szybko z szafy mundurek i odłożył go na biurku. Znalazł swój strój treningowy i spakował go do torby. Zabrał z biurka swój ubiór szkolny i bardzo wolnym krokiem skierował się w stronę łazienki.
Spojrzał w swoje odbicie i prychnął. Kręcąc głową odwrócił wzrok od swojej twarzy w lustrze. Umył się wczoraj wieczorem, więc nie miał ochoty robić tego ponownie. Zgarnął tylko szczoteczkę i pastę do zębów. Zmoczył szczoteczkę i nałożył na nią miętową masę, by następnie porządnie wyszorować zęby.
Po skończeniu czynności założył na siebie czyste ubrania i szybko poprawił swoje odstające kruczoczarne włosy, by nie odstawały we wszystkie strony świata.
Sprawdził godzinę i miał jeszcze piętnaście minut czasu do lekcji. Mógł zjeść śniadanie, ale tego nie chciał, więc zszedł do kuchni i zrobił sobie tylko kawę. Po chwili dołączyła do niego Nanako gotowa do wyjścia. Zapewne również chciała napić się kawy, więc Kageyama przygotował dla niej drugi kubek.
— Dzień dobry kochanie — przywitała się zadowolona kobieta.
— Dzień dobry — mruknął i oparł swoje biodra o blat kuchenny. — Trzy łyżeczki kawy, jedna łyżeczka cukru i bez mleka?
— Robisz mi kawę? — uśmiechnęła się. — Tak... Więc pamiętasz jaką lubię — zachichotała.
— Zawsze taką piłaś — odparł beznamiętnie i wywrócił oczami. — To żadna filozofia.
— Wredny! — fuknęła.
— Ciekawe po kim... — westchnął. — Że tato wyszedł za taką paskudę...
— Przesadzasz chłopcze — warknęła i pogroziła mu palcem.
Oboje usłyszeli dźwięk zagotowanej wody w czajniku. Tobio sięgnął po dzbanek zapełniony wrzątkiem i zalał jeden pełny kubek a do drugiego wlał jedną trzecią wody, ponieważ Kageyama lubił kawę z większą ilością mleka. Chwycił kubek w którym była czarna ciecz i podał go swojej rodzicielce.
— Dziękuje — powiedziała szatynka i zgarnęła kubek, by podmuchać w gorącą kawę.
Kageyama otworzył lodówkę i wyciągnął z niej karton mleka. Odkręcił zakrętkę i zapełnił swój kubek do pełna. Schował mleko i upił sporego łyka chłodnawej cieczy. Była taka ze względu na sporą ilość zimnego napoju.
— Czemu nie chciałeś iść do szkoły? — zaczęła kobieta.
— Nie musisz tego wiedzieć — żachnął się.
Nie chciał o tym opowiadać. To jak on się czuje należy tylko do niego.
— Ale chciałabym — Nanako nie zwróciła uwagi na gburowaty głos syna i kontynuowała.
— Nie dowiesz się — bąknął i dokończył swój napój. Po chwili włożył go do zlewu.
— Chodzi o Shōyō czy drużynę? — zapytała, będąc pewną, że to jedna z dwóch opcji, albo obie.
CZYTASZ
Rain ~ KageHina
FanfictionPozwolił łzą płynąć i zatapiać się w bezustannym uczuciu samotności i bólu. Strata najbliższej mu osoby dotknęła go, aż za bardzo. Kłucie w sercu rozrywało go od środka, za każdym razem, gdy uświadamiał sobie, że to koniec. „Najważniejsze we wspomn...