Chłodne krople wody spływające po karku, sprawiały przyjemny dreszcz rozchodzący się po skórze. Zimna ciecz skapywała z mokrych, czarnych włosów, opadając powolnie do brodzika wypełnionego niewielką ilością wody. Chłopak spuścił głowę w dół i uśmiechnął się smutno. Czy to nadal była tylko lodowata woda, czy może jednak gorzkie łzy?
Tobio nabrał sporo powietrza do płuc, po czym szybko je wypuścił. Później zakręcił korek z cieczą. Przejechał dłonią od strony czoła do tylu głowy, by woda z nich w miarę możliwości spłynęła. Otworzył drzwi prysznicu i wyszedł z kabiny. Chwycił wcześniej przygotowany ręcznik i wytarł ze starannością całe swoje ciało. Następnie przetarł jedynie włosy, by nie były aż tak mokre. Ubrał czyste bokserki, a na nie założył czarne spodnie jeansowe, które kompletowały z koszulą od mundurka szkolnego. Chwycił suszarkę do włosów i skierował chłodny nawiew na swoją głowę. Szykował się do szkoły, więc nie mógł wyjść z mokrymi włosami z domu.
Uporanie się z niesforną fryzurą nie zajęło mu dużo czasu. Na jego szczęście miał proste włosy z którymi nie było większego problemu przy układaniu. Jedyną trudnością w jego wyglądzie były widoczne sińce pod oczami. Poprzednią noc leżał w łóżku wlepiając wzrok w sufit. Słuchał jakichś depresyjnych piosenek, prawdopodobnie w nadzieji, że wypłacze wszystkie swoje żale po zerwaniu. Jednak nie spodziewał się, iż nie uroni ani jednej głupiej łzy.
Gdy uznał, że jego wygląd jest znośny, wyszedł z łazienki i zwrócił się w stronę swojego pokoju. Miał zamiar spakować potrzebne rzeczy do szkoły i na trening lecz jakieś natarczywe dźwięki dochodzące z jego biurka mu to uniemożliwiły. Westchnął cierpiąco i podparł dłoń na kolanie, by łatwiej było mu się podnieść z podłogi, na której wcześniej zbierał się do wyjścia. Spojrzał na biurko, na którym wyświetlacz telefonu pokazywał, iż ktoś do niego wydzwania. Chwycił komórkę w dłoń, by sprawdzić, kto jest tak bardzo nieobliczalny, by dobijać się do niego z rana o piątej trzydzieści. Gdy ujrzał nazwisko tej osoby, wszystko się wyjaśniło. No, prawie wszystko... Pytaniem było, czego do cholery chce od niego Oikawa Tooru?! Jedyną odpowiedzią na to pytanie było odebranie, lecz Kageyama nie przepadał za swoim senpai i nie chciał tego robić. Jednak ciekawość zwyciężyła nad rozsądkiem.
— Czego chcesz? — warknął, kiedy przyłożył słuchawkę do ucha.
— Nie bądź taki opryskliwy z rana Tobio-chan! Złość piękności szkodzi — szatyn zachichotał prosto do telefonu.
— Na to już w takim razie za późno... — westchnął i przewrócił oczami na durne komentarze Oikawy. — Masz jakiś konkretny powód dzwoniąc do mnie o tej porze? — syknął. — Albo inaczej... dzwoniąc do mnie ogólnie? Czego chcesz? Nie mam pienię-
— Nie, nie! Tobio-chan wysłuchaj mnie! — przerwał brunetowi, na co ten się tylko bardziej zirytował, ale pozwolił starszemu dokończyć. — Doszły mnie słuchy w jaki sposób się rozstałeś z Chibi-chan-
— Hinatą... — tym razem to Kageyama wtrącił się Tooru w zdanie. — Przejdź do rzeczy wreszcie.
— Tak... Z Shō-chan... Chciałem się z tobą spotkać.
— Po co? — uniósł brew w górę, nie rozumiejąc dlaczego Oikawa nagle chce tworzyć z nim jakąkolwiek „relację".
— Porozmawiać o tobie i... o Shō-chan. — oznajmił smutnym tonem.
— Nie ma już mnie i Hinaty, więc daj sobie spokój... — fuknął. — Rozłączam się, jeśli tylko tyle ode mnie chcesz...
— Nie!! Proszę Tobio-chan nie rozłączaj się!
CZYTASZ
Rain ~ KageHina
FanfictionPozwolił łzą płynąć i zatapiać się w bezustannym uczuciu samotności i bólu. Strata najbliższej mu osoby dotknęła go, aż za bardzo. Kłucie w sercu rozrywało go od środka, za każdym razem, gdy uświadamiał sobie, że to koniec. „Najważniejsze we wspomn...