|29| Pryjaciele, wrogowie i?..

77 6 20
                                    

Pov. Kate

Mijały dnie i noce, a ja nie miałam żadnego kontaktu z Vincentem, w sumie, nawet nie chciałam.. Próbowałam nie myśleć o nim, ale nie potrafiłam...

Wkońcu wstałam i poszłam do kuchni zrobić sobie tosty, jak zwykle moi rodzice pojechali znowu na jakieś spotkania, tym razem na dłużej, ale teraz to nie ma chyba sensu, no nie?

Otworzyłam szufladę w której powinienem być chleb tostowy, ale go nie było. Przeszukałam wszystkie inne półki, szafki i szuflady ale nigdzie nie było moich kochanych tostów. Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do Boba. Musiałam zjeść coś na śniadanie żeby nie łazić głodna, mimo to że tosty i kawa przypominały mi o Vincencie, nie mogłam się od nich tak poprostu odzwyczaić.

- Halo?

- Hej Bob, yy masz czas?

- Możliwe, a co tam?

- Potrzebuje szybko pójść do sklepu po chleb tostowy, iiiii czy pójdziesz ze mną?

- Hmmmm, jasne, kiedy?

- Teraz, w tej chwili, w tym momencie.

- Aha- No dobra, to czekaj zaraz będę.

Rozłączyłam się i szybko poleciałam się w coś ubrać. Po chwili wyszłam z domu i zakluczyłam drzwi, jakimś cudem stał tam już Bob.

- To idziemy? - zapytał chłopak

- Tiaa... - odpowiedziałam zmęczona i po chwili ziewnełam

- Nie mogłaś mnie poprostu wysłać samego po ten chleb?

- Nie, bo nawet jeśli, to bym musiała ci drzwi otwierać

- Aż takim leniem jesteś?

- Mnie? Leniem nazywać?... Może trochę, ale tylko trochę

- Mhmm już to widzę te "trochę"~

- Wiem że się ze mną droczysz, więc nie będę się wkurzać bez powodu

Chłopak się tylko lekko zaśmiał, w drodze do sklepu trochę coś rozmawialiśmy, przy okazji, rozbudziłam się. Gdy doszliśmy do sklepu zaczęło się poszukiwanie chleba tostowego którego tak wiecznie brak, ludzi co prawda nie było specjalnie dużo ale mało też ich nie było..

- Jezu nigdy nie da się tego chleba znaleść, kto je tak zawsze ustawia?--

- Chleb tostowy jest tutaj madmłazel~

Chłopak się ukłonił i wskazał na chleb tostowy którego szukaliśmy.
Po chwili dostałam jakieś flashbacki czy coś, jakbym słyszała podobne słowa już gdzieś..

- Kate? Żyjesz? -spytał Bob patrząc na mnie kątem oka

Otknęłam się gdy usłyszałam te słowa.

- A-- T-tak żyje żyje, tylko, na chwilę mnie odcięło i wiesz..

Chłopak stanął po chwili normlanie. Jego wyraz twarzy wyglądał ponuro.. Co trochę mnie przeraziło...

- No to super! - po tych słowach natychmiastowo uśmiechnął się ciepło.

Trochę się zakłopotałam, ale dobra, Bob to Bob, ma te swoje zwyczaje. Kupiliśmy przy okazji więcej rzeczy i wyszliśmy ze sklepu. Rozmawialiśmy, żartowaliśmy w drodze do mojego domu itd. Nie wiem czemu, ale Bob przypomina mi coraz częściej Vincenta, i nie wiem czy mam go za to kochać czy nienawidzić.. Znaczy, nic raczej nie zrobił złego żebym go nienawidziła.

Po jakimś czasie doszliśmy pod mój dom. Wyciągnęłam klucz i odkluczyłam drzwi, razem z chłopakiem wnieśliśmy zakupy. Po paru minutach Bob wyszedł, a ja wypakowałam rzeczy żeby nie było jakiegoś bajzelu zaraz. Jak już wsyztsko było elegancko poukładane poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku patrząc się w sufit.

You're mine and only mine (GlitchTrap x Night guard)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz