7

2.5K 57 15
                                    

Kiedy podniosłam głowę w górę, zobaczyłam zielone tęczówki wpatrujące się we mnie. 

- Wszystko w porządku? - głos Rafe'a wyrwał mnie z natłoku myśli.

- Ja... Nie. - powiedziałam cicho po czym zaczęłam głośno oddychać bo nie umiałam nabrać powietrza. Zaczęło kręcić mi się w głowie.

- Co się stało? - zapytał chłopak. Nie zdążyłam odpowiedzieć bo nagle straciłam równowagę i pewnie runęłabym na ziemię, gdyby nie brunet który zdążył mnie złapać za biodra, tak żebym nie upadła. 

- Zostaw mnie! - krzyknęłam na chłopaka przez jego dotyk na mojej tali i odsunęłam się jak poparzona. - Nie dotykaj mnie!

Zauważyłam jak kilku ludzi wokół się zainteresowało krzyczącą wariatką. 

- Przecież nic ci nie zrobię Daisy. To ja Rafe. - powiedział po czym wybuchnęłam płaczem. Teraz już na pewno każdy się na mnie gapi. - Hej, spokojnie. 

Rafe złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić do drzwi wyjściowych. Nie wiedziałam co dzieję się wokół mnie, ledwo cokolwiek widziałam przez to że miałam spuchnięte oczy. 

Kiedy przecisnęliśmy się przez tłum ludzi, doszliśmy do drzwi i wyszliśmy na zewnątrz kierując się do samochodu Rafe'a. Kiedy doszliśmy, chłopak otworzył mi drzwi i pomógł mi wsiąść. Sam wsiadł po stronie kierowcy.

- Nie możesz mnie zawieźć tak do domu. - powiedziałam, nie odwracając się w jego stronę. 

- To gdzie w takim razie mam cię zawieźć? - zapytał. Widziałam kątem oka jak się we mnie wpatruję. 

- Nie wiem. - odpowiedziałam cicho. Na prawdę nie miałam pomysłu gdzie mogłabym się zatrzymać.

- Dobra. - powiedział po czym włączył samochód i zaczął wyjeżdżać z posesji. Wtedy na niego spojrzałam, ale on był skupiony na prowadzeniu.

- Dokąd jedziemy? - zapytałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi. 

Zaczęłam patrzeć w szybę i mijające nas lampy. Zaczęła przypominać mi się dzisiejsza sytuacja. Jedna łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją starłam żeby Rafe nie zauważył że płaczę. Jestem taka głupia. Jadę gdzieś z chłopakiem którego nienawidzę i nawet nie wiem gdzie.  Siedziałam tak jeszcze chwilę rozmyślając i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 

Obudziło mnie otwieranie drzwi od samochodu. Rafe stał i patrzał ewidentnie czekając aż wstanę. Odpięłam pas i wysiadłam z samochodu. Żadne z nas się nie odzywało co przeradzało się w niezręczną ciszę. Uznałam że ją przerwę :

- Gdzie jesteśmy? - chłopak odwrócił się w stronę budynku.

- Jesteśmy w hotelu poza miastem. - odpowiedział po czym zaczął kierować się w stronę budynku. 

Po co on mnie tu przywiózł? Mógł mnie jednak zawieźć do domu. 

- Idziesz, czy mam cię zanieść? - zapytał ironicznie. To by było na tyle po miłym Rafie. 

- Ta, idę. - fuknęłam cicho i zaczęłam iść za chłopakiem. 

Kiedy doszliśmy do wejścia, chłopak otworzył drzwi i wszedł po czym zamknął drzwi. Co za cham! Wtedy byłam już bardzo zdenerwowana. Co on sobie w ogóle myśli? Najpierw mnie pociesza i zawozi do jakiegoś hotelu, a potem zachowuję się jak kretyn. Otworzyłam drzwi i zauważyłam Rafe'a stojącego przy recepcji. Podeszłam i nie chciałam robić afery przy ludziach więc uznałam że będę stała cicho, dopóki nie pójdziemy do pokoju.

- Tak, po proszę pokój z dwoma łóżkami. - powiedział chłopak do miło wyglądającej recepcjonistki, zupełnie mnie ignorując. 

- Bardzo mi przykro, ale zostały mi tylko dwa ostatnie pokoje z łóżkiem małżeńskim. Wszystko inne mamy pozajmowane. 

- Super. - fuknął chłopak. - Dobrze, niech będzie. 

Stałam z zszokowaną miną. Jak on to sobie wyobraża? On i ja w jednym łóżku. Nie ma opcji. Chciałam coś powiedzieć, ale wtedy miła pani recepcjonistka się odezwała :

- To będzie 14 dolarów. Czy życzycie sobie czegoś jeszcze? 

- Nie, dzięki. - powiedział chłopak i zaczął kierować się po schodach do góry. 

Przysięgam, nie wiem jak ja z nim wytrzymam całą noc. 

Friends don't look at friends that way ~ Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz