...

16 1 0
                                    

-Ciemność, straszna ciemność, czy wszystko co mamy może być marnością? Czy my możemy być...-

~A zamknij się już Camil.~

-Ktoś tu nie ma duszy poety.-

Chłopak przewrócił oczami i założył ręce na piersi. Popatrzył się na swoją przyjaciółkę, która od dłuższego czasu prubowała naprawić swoją gitarę.

-Lara, to nie ma sensu. Czemu nie wyrzucisz tego starego gruchota?-

~Za dużo wspomnień..~

Camil znowu przewrócił oczami.

-Możemy pooglądać coś?-

W odpowiedzi usłyszał tylko "mhm". Zabrał pilota że stoliczka przed nim i włączył telewizor. Od razu włączyły się lokalne wiadomości.

~Z ostatniej chwili, wybuch na obrzeżach miasta. Czy to może być zamach?~

Lara odsunęła wzrok od swojej gitary.

~Co do...~

-Dzieciaki!-

-Tak tato, już słyszeliśmy. Bomba itd.-

Przerwał swojemu ojcu Camil.

-Zostałem wezwany na miejsce zdarzenia... i myślę że powinniście  jechać ze mną.-

Młodzi przyjaciele wymienili spojrzenia.

~W sumie i tak nie mamy nic ciekawego do roboty~

Wsiedli w samochód i wyjechali z podjazdu. Kierowali się w dziwnie znaną stronę dla Lary.

~Czekajcie... Dlaczego kierujemy się w stronę mojej dzielnicy?~

-Coż Lara widzisz...-

Podjechali pod jej dom. A raczej jego pozostałości.

~Nie! O nienienienienie!~

Dziewczyna wybiegła z samochodu i stanęła nad ruinami. Ale jedyne co mogła zobaczyć to szczątki kości spod gruzów. Lara upadła na ziemię w bezradności. Łzy zaczęły jej płynąć po policzkach strumieniami. Zamknęła oczy  nie chciała już nic czuć...

°°°

Siedzieli w ciszy. Wracając z komisariatu, urzędu a może jescze kostnicy. Lara nie wiedziała. I nie chciała wiedzieć. Siedziała i patrzyła się w okno na przemijające obrazy. Widziała w szybie odbicie Camila który przyglądał się jej ze współczuciem. Nie chciała z nim rozmawiać. I z nim i z nikim innym. Nie teraz. Miała zostać z rodziną Shmitzów do ukończenia 18 lat. Nie była dla nich rodziną. Raczej podopieczną którą żal było zostawić w sierocińcu. Czy tego chciała? Oczywiście że chciała. Ale bardziej by chciała odzyskać rodzinę. Nawet nie mogli urządzić pogrzebu. Nie bez ich ciał.

   °°°

Minęły dwa miesiące.  Mimo iż z Camilem i jego ojcem czuła się rodziną to nie było to samo co czuła zawsze kiedy wracała po długim dniu i witała ją babcia pysznym ciastem.
Chciała wrócić do tych czasów. Ale nie mogła.

Policja poddała się w sprawie podłożenia bomby w jej domu. Nie było żadnych śladów. Gdy komendant ogłosił to po powrocie z pracy Lara miała wrażenie że Camil rzuci się do gardła swojemu ojcu. On jeden nie przestał wierzyć w rozwiązanie tej sprawy. Pewnego dnia kazał Larze przyjść do jego pokoju.

- Policja się poddała, mój ojciec się poddał, ty się poddałaś.. Ale ja się nie poddam!-

Poczym odsłonił wielką tablice ze zdjęciami, czerwonymi nitkami i sporej ilości notatkami.

{} W paszczy lwa {} one shot {}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz