1. ZOE

2K 99 32
                                    

Dzień dobry/Dobry wieczór, czy jest tu ktoś? ;) 
W końcu północ, to idealny czas na niespodziewaną publikację! 🙈
.
Zapraszam na pierwszy rozdział ostatniej części Elitarnego kręgu.
.
Miłego czytania

JuAna

---------------------------------------------

1. ZOE


― Nie powinieneś tu przychodzić, Noah.

Ruszyłam przed siebie, wściekle uderzając obcasami o marmurowe kafle lobby. Po kilku krokach, poczułam na ramieniu zdecydowany uścisk męskiej dłoni, skutecznie zatrzymujący mnie w miejscu.

― Porozmawiaj ze mną.

Impuls.

Irracjonalne ciepło rozgrzało tkankę w miejscu zetknięcia się naszych ciał; budząc z letargu usilnie uśpioną duszę. Przymknęłam powieki, w nieskończoność odwlekając chwilę, w której będę musiała znów spojrzeć w ciemne; niemal czarne oczy wieszczące zgubę, a jednocześnie obiecujące nieziemską rozkosz. Jego dotyk wywoływał fantomowy ból najdrobniejszej komórki mojego ciała, bo choć ciało pragnęło nie tylko tych kilku, skradzionych sekund, to rozum podpowiadał natychmiastową dezercję.

Odwróciłam się naprędce, odważnie spoglądając z hipnotyzujące swoją głębią spojrzenie.

― Nie mam ci nic do powiedzenia. ― Dobitnie wyartykułowałam każdą sylabę, jednocześnie strącając ciepłą dłoń z ramienia, natychmiast wracając do przerwanego marszu.

Nie zdążyłam uciec zbyt daleko. Noah, jak to już miał w zwyczaju, każdą moją odmowę traktował niemalże jak zaproszenie na randkę.

Bawiło go moje zachowanie, a nawet zachęcało do kolejnych, wyszukanych sztuczek na obejście wszystkich, wzniesionych barier.

Jasne, Gambino grał w grę i to każdą, którą mu podsunęłam. Choć mógł jednym ruchem zdmuchnąć wszystkie pionki, to pokornie przyjmował moje warunki.

Aż do dzisiaj.

Przyspieszyłam kroki, usilnie wlepiając wzrok w metalowe drzwi windy.

Otwieraj się. No, dalej, otwieraj się!

Wciskałam nerwowo przycisk przywołujący uparte ustrojstwo, które tkwiło od zbyt długiego czasu na ostatnim piętrze.

Cholerna złośliwość rzeczy martwych!

― Gdziekolwiek nie pójdziesz i tak pójdę za tobą. Doskonale o tym wiesz. Możemy porozmawiać tutaj lub, jeśli wolisz, w bardziej ustronnym miejscu. W takim, w którym być może nie będziemy musieli w ogóle używać słów.

Kiedyś, w przeszłości, być może jego słowa nawet by mnie rozbawiły, lecz dziś... Dziś wywołały istną lawinę zbyt długo tłumionych emocji. Wkurzona jego arogancją, odwróciłam się, w końcu konfrontując się ze zbyt seksownym, zbyt bystrym i zbyt perfekcyjnym ucieleśnieniem prywatnej wersji piekła na ziemi.

Za jakie grzechy on musi być tak piekielnie przystojny?!

Przewróciłam nerwowo oczami, ostatecznie spoglądając morderczym wzrokiem na mężczyznę.

Zuchwały uśmiech malujący się na twarzy Gambino był zbyt wymowny, bym mogła go zignorować. Drań doskonale wiedział, w którym kierunku zboczyły zdradzieckie myśli, natomiast poziom mojej irytacji natychmiast osiągnął najwyższy stopień skali.

― Nie bądź bezczelny. ― Zmierzyłam go nienawistnym, choć nazbyt wolnym spojrzeniem, mimo woli utrwalając w pamięci najdrobniejsze szczegóły wyglądu aroganckiego dupka. ― Nigdy nie dajesz za wygraną, co? Nie przychodź tu nigdy więcej. Mauricio nie będzie zadowolony, gdy cię tutaj zobaczy.

Podziemny układ. Vendetta [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz