- Stój!
Usłyszałam głośne wołanie dobiegające zza moich pleców. Krew w moich żyłach momentalnie zastygła, a po ciele rozszedł się nieprzyjemny dreszcz. Uniosłam wolno wzrok, desperacko poszukując drogi ucieczki.
- Stój, mówię i podnieś ręce, tak abym je widział!
Ciężki głos, wolno zbliżał się w moją stronę.
Mój oddech momentalnie przyspieszył, a ciało nagle odmówiło posłuszeństwa, zastygając w bezruchu.- Ręce do góry!- padła kolejna groźna komenda.
Wolno wykonałam polecenie, odwracając się w stronę dobiegającego odgłosu. Wysoki mężczyzna w mundurowym odzieniu stał tuż przede mną, kierując w moją stronę długą lufę czarnego karabinu.
- Na kolana! - wydał kolejne polecenie, nerwowo zaciskając palec na spuście.
Uniosłam wzrok, uważnie mu się przyglądając.
Miał złowrogie spojrzenie i byłam pewna, że jeśli będzie musiał, zastrzeli mnie bez wahania.
Zacisnęłam ręce na karku, wolno opadając przed nim na kolana. Mężczyzna szybkim ruchem chwycił za krótkofalówkę, nie przestając we mnie celować.- Delta melduję, złapałem cel. Wszystkie posiłki na róg Avave i West.
Desperacko myśląc nad ucieczką, wpatrywałam się w martwe oczy żołnierza. Miałam wrażenie, że każda sekunda zdawała się trwać wieczność, a świat wokół nas przestał istnieć. Widziałam tylko czarną lufę i czułam, jak z każdą chwilą moje serce coraz mocniej pompuje zimną krew przez moje żyły. Słyszałam niewyraźne i stłumione odgłosy nocy oraz samochody przejeżdżające w oddali. Przełknęłam zalegającą w gardle ślinę, gdy po chwili zza moich pleców wyłoniło się dwóch uzbrojonych po zęby wojskowych, chwytając mnie za ręce i mocnym szarpnięciem podnosząc z ziemi.
- Co my tu mamy? - usłyszałam, gruby i drwiący głos jednego z nich.
Ciężka dłoń znalazła się na mojej szczęce, mocno się na niej zaciskając. Podjęłam szarpaninę, próbując się wyrwać z bolesnego uścisku.
- Puśćcie mnie! - wykrzyczałam, desperacko próbując wyrwać się z ich mocnego ucisku.
Jeden z żołnierzy zadał mi mocny cios w brzuch, powodując, że w okolicy mojego żołądka rozszedł się przeszywający ból, a kolejne mocne uderzenie sprawiło, że osunęłam się na kolana, chwytając się za obolałe miejsce.
- Dajcie jej coś na uspokojenie. Musimy ją jak najszybciej przewieść do laboratorium. - rzucił najwyższy z nich, szyderczo się uśmiechając.
Dobrze zbudowany szatyn, szybkim ruchem przycisnął mnie z całych sił do muru, uniemożliwiając jakiegokolwiek ruchu. W tej samej chwili poczułam ukłucie na mojej szyi, a obraz przed moimi oczami w momencie poczerniał.
Przerażona poderwałam się na materacu, czując, jak zimne krople potu spływają po mojej skroni, a serce wybija mocny i nierówny rytm.- Spokojnie to tylko zły sen. - usłyszałam ciepły głos niebieskookiej, która momentalnie skryła mnie w swoich ramionach.
Kiedy dotarło do mnie, że to kolejny z koszmarów, odetchnęłam z ulgą, natychmiast zmuszając się do szczerego uśmiechu.
- Wszystko w porządku? - z ust Ariany padło zatroskane pytanie.
- Tak. Wybacz, ale od pewnego czasu śnią mi się dziwne rzeczy.
- Długo to już trwa?
- To nic poważnego. Nie ma się czym martwić. - odpowiedziałam, poprawiając się na materacu i próbując, jak najszybciej zakończyć niewygodny dla mnie temat.
CZYTASZ
Z INNEJ STREFY
RomancePisząc to opowiadanie, przeniosłam się w czasy po apokaliptycznej Ameryki Północnej, w której po wybuchu bomby biologicznej, zbudowano mur dzielący skarżoną strefę od tej zamieszkałej przez ludzi. Opowiadanie jest o młodej dziewczynie o imieniu Broo...