Chapter XII: Akademia

1 0 0
                                    

Następnego ranka zwołano zebranie. Na nim znajdywali się Iris, Akamoto, Gordon i inni.
W centralnym miejscu przy stole siedział Shogun.
- To na co czekamy? - spytał się Tiamut - I od kiedy ty siedzisz w centralnym miejscu? - skierował swój wzrok w stronę Cyber-Kahna.
- Być może kiedyś Kahnowie Błękitnej Krwii byli nadrasą, jednak te czasy minęły - odpowiedział - poza tym, większość zagłosowała żebym to ja prowadził kontrofensywę - dodał.
- Fajna kontrofensywa - odpowiedział szyderczo.
Nagle wstał Gordon i uderzył pięścią o stół.
- Zważaj sobie na słowa - oznajmił oschle.
Nagle do sali wszedł Onaga. Miał w co poniektórych częściach swojego robotycznego ciała białe części pancerza. Kiedy zobaczył co się stało nagle się zaśmiał i podszedł do swojego stołka, który znajdował się pomiędzy siedziskami Akamoto i Iris.
- O co poszło tym razem? - spytał się cybernetyczny ninja.
- O brak szacunku - odpowiedział Gordon siadając na swoim krześle.
- No to nieźle - zwrócił swój wzrok w stronę Shoguna - no to po co nas wzywałeś?
- Jak dobrze wiecie utraciłem wraz z ciałem swoje moce teleportujące, czy jak to się nazywa - odpowiedział.
- Do rzeczy Shogun, nie mamy za dużo czasu - poganiła go Mystake.
- Ehh - westchnął - dobrze, dobrze. Ale wracając do tematu. Część z was uda się ze mną do Ebijatyk, abym mógł odzyskać swoje ciało. Dzięki temu będziemy mogli przenosić z niebywałą łatwością swoje jednostki.
- Przyda się nam twoja moc - stwierdził Akamoto - o ile w ogóle to co mówisz, to jest prawda.
- Jest - odrzekł Gordon - w Drugiej Wojnie Wifiarzy Shogun przenosił swoje jednostki, dzięki temu zresztą udało się nam utrzymywać część linii frontu.
- Dlatego też potrzebuje ochrony - oznajmił Shogun podnosząc swoją rękę patrząc się na nią - w szczególności że nie potrafię zapanować nad tym ciałem, a na pewno wifiarze będą wtedy na naszym tropie.
- Poza sobą mogę maksymalnie przenieść 4 osoby, więc się zdecydujcie.
- No to zostały jeszcze dwa miejsca - wtrąciła się Mystake - bo ja sama też idę.
- No to zgłaszam się też na ochotnika - rzekła Iris wstając.
- Ty? - spytał się z niedowierzaniem Akamoto - Potrzebujemy ciebie tutaj, do utrzymania stolicy. Twój lud ciebie potrzebuje.
- Mój lud uważa mnie za zdrajcę, poza tym macie mnóstwo dobrych wojowników.
- No to ja na ostatniego się zgłaszam - oznajmiła Natasha.
- Świetnie, dwójka z trzech żyjących Mistrzów Żywiołów będzie latać, po to aby Operator mógł przenosić nasze jednostki - stwierdził Tiamut pijąc z kufla - czy nie uważacie to za śmieszne?
- Kiedy odzyskam swoje dawne ciało, możliwe że będę mógł przenieść wsparcie z całego BD. Wtedy siły Beliala będą miały pod górkę - odpowiedział mu Kahn - dobra, Onaga - skierował swój wzrok w stronę cyborga - przygotuj portal. Mniej więcej za godzinę wyruszamy.
Cyber-Ninja kiwnął głową.
Po tym wszyscy się rozeszli.

Godzina później

Portal się otworzył i z niego wyszli Onaga, Mystake, Shogun, Iris i Natasha.
Mistrzynie Żywiołów poszły przodem, aby rozejrzeć się po okolicy.
- Więc gdzie nas wysadziłeś? - spytał się Shogun.
- Tak jak prosiłeś - odpowiedział - tuż przy południowej granicy B2K.
- Doskonale - oznajmił.
Wtedy Twórczyni złapała się za brzuch i usiadła na kamieniu. Jej twarz wyraźnie mówiła że odczuwa ból.
- Coś się stało? - spytał się zaniepokojony Kahn.
- Narwany niczym ojciec - odpowiedziała - nic takiego.
Nagle wróciły obie dziewczyny.
- Czysto - oznajmiła Iris chowając swój miecz do pochwy. Miała na sobie kolczą zbroję która przylegała jej do ciała i hełm wyglądający jak łeb Smoka, który zakrywał jej całą twarz.
- Mamy około kilometr do Akademii, możemy iść? - spytał się cyborg.
- Tak, tak - odpowiedziała Mystake wstając - możemy.
Po tym wszyscy ruszyli w drogę.
Południowe ziemie B2K to była tajga, przez którą musieli się przedostać.
Po kilku godzinach ciężkiego marszu nareszcie dotarli przed Akademię Kombat. Był to ogromny kompleks wyglądem przypominającym świątynie mnichów Shaolin, jednak wyglądała bardziej imponująco. Na murach stacjonowali ubrani w czarny płytowy pancerz wyglądem przypominający strój samuraja. W rękach trzymali włócznie, których ostrza wyglądały jak spikulec lodu.
- Dobra, musimy ominąć tych strażników - stwierdził Shogun - Iris, Natasha idziecie przodem. Znajdźcie jakieś przejście.
Po tym obie ruszyły.
Podczas skradania się Natasha się zatrzymała.
- Czemu się zatrzymałaś? - spytała się Iris szeptem - Nie jesteśmy na przyjaznym terenie.
- Dobrze wiesz czemu się zatrzymałam - rzekła wyciągając swoje sztylety.
- To nie jest odpowiedni czas i miejsce na to - oznajmiła.
- Zabiłaś moich rodziców - powiedziała tym razem na głos.
- Ty idiotko - rzuciła do niej, po czym zaczęła się rozglądać.
Wtedy w oddali słychać było krzyki mężczyzn. Kiedy zaczęły się wycofywać przed nimi pojawiło się kilku strażników.
Po chwili jednak zostali oni pokonani.
Kiedy dotarły w miejsce gdzie była reszta, już tam toczyła się walka.
Onaga strzelał w kolejnych strażników swoimi rakietami, Mystake parowała ciosy jednego z ludzi, po czym przewróciła go, natomiast Shogun walczył z kilkoma wojownikami jednocześnie.
- Co wyście zrobiły że was zobaczyły te pionki? - spytał się Onaga, kierując swój wzrok w ich stronę.
- Natasha postanowiła pobawić się w tym momencie w zemście - po strzeleniu ognistą kulą w jednego z nadbiegających żołnierzy, skierowała swój wzrok w stronę dziewczyny karcąc ją - bardzo inteligentnie, wiesz?
Po tym strzeliła w jej stronę, jednak kula trafiła strażnika, który znajdował się za nią.
Po chwili walki w stronę przybyszów została wystrzelona lodowa burza, która zmusiła ich do zaprzestania walki. Kiedy zwrócili wzrok w stronę gdzie została wystrzelona owa burza, zobaczyli wojownika ubranego w czerwony strój ninja. Był on średniego wzrostu i wyglądał jakby miał wiek koło trzydziestki.
- Co tu się dzieje? - spytał się wyraźnie rozjuszony patrząc na przybyszów.
- Mistrzu - rzekł jeden ze strażników kłaniając się - ci złodzieje weszli na teren Akademii.
- Złodzieje? - spytał się z zdziwieniem. Po chwili zszedł ze schodów i skierował swój wzrok w stronę Mystake - Mystake, chciałaś mnie okraść? Myślałem że nie należysz do takich typu osób.
- Chcieliśmy ciebie poprosić o pomoc - odpowiedziała.
- Jaką pomoc? - spytał się.
- Pomoc w odzyskaniu mojego ciała - wtrącił się Cyber-Kahn podchodząc do wojownika.
- Kim ty...
- Ja jestem Shogun Padkillasie - przerwał mu w połowie zdania.
- Rozumiem że to jest ważne - stwierdził - dobrze, chodźcie do środka. Za niedługo się ściemni, a tutaj są mroźne zimy.
Po tych słowach cała piątka poszła za wojownikiem.
Kiedy znaleźli się w środku, służba przygotowała zastawę. Stół był niski, natomiast naokoło niego znajdywała się mata.
- Proszę - rzekł Padkillas wskazując na stół - usiądźcie.
Wszyscy zasiadli, wtedy służba zaczęła podawać posiłki. Były to głównie sushi i ryż z kurczakiem.
- Więc jak miałbym wam pomóc? - spytał się czerwony ninja.
- Jesteś organizatorem turniejów Padziu - zaczął Shogun - więc prosimy ciebie, o jedną rzecz.
- Jaką? Chcecie zorganizować turniej?
- Nie - odpowiedziała Mystake - chcemy abyś nam powiedział gdzie się znajdują Tsungowie.
- Wybaczcie, ale nie mogę - odrzekł - honor nie pozwala mi zdradzać kryjówek moich klientów.
- Wifiarze nie będą patrzeć na twój honor - wtrąciła się Iris.
Nagle wszyscy zwrócili wzrok w jej stronę, wtedy też Mystake wraz z Kahnem zaczęli patrzeć się na nią karcąco. Po chwili zauważył to Padkillas.
- Ależ spokojnie - zwrócił się do pary - niech mówi.
- Wifiarze kiedy tutaj wrócą będą mieć gdzieś twoje zasady - kontynuowała dalej - jak tylko Belial zdobędzie możliwość zniszczenia bram między Firnamentami, to uwierz mi, będziesz żałował że nam wtedy nie pomogłeś.
- Ehh - westchnął, po czym nalał sobie herbaty do kubka - z tego co zauważyłem, to wifiarze wam sprawiają ogromny problem. Mogę wam pomóc, ale warunek jest jeden. Nie mówicie kto wam pomógł. Pragnę mieć tutaj spokój.
- Wedle życzenia - odpowiedział Shogun.

Kilka godzin później

Natasha stała na dworzu i patrzyła się z zachwytem w niebo. Mimo że nie było ono bezchmurne, na jego sklepieniu widniały gwiazdy.
Nagle podeszła do niej Iris. Wtedy dziewczyna odskoczyła.
- Czego chcesz? - spytała się Natasha.
- Pierwszy raz je widzisz? - rzekła patrząc się w niebo.
- Co? - dopytała się zdziwiona.
- Gwiazdy - odpowiedziała - niestety wojna którą wypowiedział Abaddon odebrała nam ten dar patrzenia na nie.
- Tak, pierwszy raz je widzę - oznajmiła.
- Co do ataku - zwróciła swój wzrok w stronę łowczyni - rozumiem twoją chęć zemsty.
- Mhm. Rozumiesz - odsunęła się jeszcze bardziej - myślisz że jesteśmy takie same i będę chciała się mścić na pionku, który wykonywał rozkazy swego pana? Otóż nie, w tym się różnimy. Arishem sam będzie ciebie osądzał, ja jedynie chcę krwi tego, który...
- Rozumiem - przerwała jej.
Po tych słowach Iris zaczęła odchodzić.
- Zaczekaj - nagle rzuciła Natasha.
Wtedy kobieta się zatrzymała.
- Moja zemsta na ciebie się wypełniła - rzekła - już wiesz jak to jest stracić tych, których się kochało na własnych oczach, to było tyle co miałam ci do przekazania.
Przez moment Iris wyglądała jakby miała coś powiedzieć, jednak poszła pośpiesznym krokiem w swoją stronę, natomiast łowczyni wróciła dalej do oglądania nocnego nieba.

Ciąg dalszy nastąpi...

MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz