Chapter XIII: Inwazja Ciemności

2 0 0
                                    

Na jednym z kamiennych bloków, które były porozrzucane w ruiniach siedział Aziraal, który przyglądał się jak MB próbował wyzwalać swoją moc Destrukcji.
Kiedy ponownie nie udało się Saibotowi wytworzyć fioletowo-czarnej kuli, tylko wystrzelił jakąś chmurę wstał i podszedł do wycieńczonego ninjy.
- Tym chcesz walczyć z Belialem? - spytał się Upiór Zniszczenia.
- Staram się zrobić tą jebaną kulkę - odpowiedzialności dysząc.
Wtedy Aziraal w ręce wytworzył to samo, co miał zrobić Saibot i strzelił w kamienny blok naprzeciwko nich. Kiedy pocisk uderzył w niego, ten się rozprysł na przynajmniej kilkaset kawałków.
- Destrukcja jest częścią twojego ciała - uderzył swoją ręką w pierś - ona przepływa przez twoje żyły wraz z krwią...
- Tak wiem i mam się wkurwić i wtedy się ona uaktywni - przerwał mu.
- Ehh - westchnął łapiąc się za głowę - nie do wiary że od ciebie zależy moje istnienie. Ale dobrze, mamy czas. Nauczę ciebie korzystać z twojego pełnego potencjału.
- Myślałem że Belial wyssie mi całą moc - usiadł na ziemii.
- Jedynie ci zabrał moc Kreacji, dzięki której może władać potężnym artefaktem, Ostrzem Immory - odpowiedział - jednak nie zabrał ci Destrukcji. Ale mniejsza, od... - nagle przerwał w pół zdania i spojrzał się w horyzont.
- Coś się stało? - spytał się zaniepokojony MB.
Wtedy przyfrunął kruk z oczami zielonymi niczym jadeit i usiadł na ręce Aziraala.
- Siły Ciemności są w drodze do Pandemonium - odpowiedział - musimy przyspieszyć nasz trening.
- Jak? - zerwał się.
Aziraal zwrócił ku niemu wzrok.
- Na polu bitwy, być może pod wpływem presji uda się tobie wyzwolić Destrukcję - odpowiedział, po czym wytworzył zielony portal.
Wtedy obydwaj przez niego przeszli

Hovedvei, rano

Strażnicy stali na zniszczonych murach i patrzyli się na pole, z którego przybył wcześniej Kryształowy Legion. Część z nich przysypiała.
Nagle nad nimi pojawił się cień. Przez moment żołnierze nie wiedzieli co się dzieje. Po chwili spojrzeli w niebo i zauważyli spód ogromnej latającej wyspy. Po środku niej był przymocowany kryształ.
Nagle zatrąbiły trąby, których odgłos wydobywał się z tajemniczego obiektu. Kiedy tak się stało, z wyspy zaczęły strzelać w niezliczonej ilości zielonego koloru ogniste kule.
Kiedy spadły na mury, lub ziemie wychodzili z miejsca uderzenia wojownicy Kryształowego Legionu.
- Do ataku! - nagle krzyknął jeden z strażników miasta.
Wtedy nastała nierówna walka między praktycznie niezniszczalną armią, a żołnierzami Sojuszu.
Podczas trwania tego starcia, na wzgórzu, które znajdywało się kilkaser metrów od Hovedvei z portalu wyszli MB i Aziraal.
Po chwili Saibot zauważył ogromną latającą wyspę, na której znajdywało się miasto, które wyglądało jak zamczysko z przyszłości. Naokoło tego miasta był ogromny mur, natomiast za nimi były ledwo widoczne dachy budynków. Pośrodku owego miasta stała ogromna budowla przypominająca wieżę, z ogromnymi czterema kolcami, które górowały nad wszystkim.
- Co to do cholery jest? - spytał się mocno zdziwiony MB.
- Seszeron - odpowiedział mu mężczyzna - spójrz - wskazał reką na wieżę.
Saibot po tym wyjął swoją lornetkę i spojrzał we wskazaną mu stronę.
Był to balkon, na którym stał Belial patrząc na wprost.
- Naprawdę jest zdesperowany - stwierdził chowając lornetkę - co robimy?
- Musimy dostać się do wnętrza Seszeronu i zniszczyć Beliala - odpowiedział.
- Jak? Niby jak chcesz się dostać do wnętrza tego czegoś?
- Zapomniałeś że niegdyś byłem Smokiem?
Po tych słowach zaczął płonąć czarnym ogniem, aż po chwili płomień pochłonął jego ciało i zaczął rosnąć. Kiedy już on zniknął, pojawił się czarny, trupi Smok, z zielonymi oczami. Stał on na czterech łapach i się patrzył na Saibota.
- Wsiadaj - rzekł - musimy zatrzymać Beliala przed inwazją na Pandemonium.
Po tym MB wszedł na Aziraala, po czym ten się uniósł i z niebywałą szybkością leciał w stronę Seszeronu, który zmierzał w stronę stolicy Cesarstwa Atmory.
W tym czasie na ziemii Kryształowi Legioniści uformowali szeregi i maszerowali co chwila mordując nadbiegających żołnierzy, strzelając w nich laserami ze swoich włóczni.
- Nareszcie ich opór jest miażdżony - rzekł Belial patrząc jak jego armia miażdży opór Cesarstwa.
- Panie - nagle rzekł jeden z jego wifiarzy kłaniając się przed nim.
- Czego? - spytał się patrząc z góry na niego.
- Dlaczego kazałeś nam i Cyber-Ninja zostać w obrębie murów miasta? Przecież na dole byśmy zwiększyli szansę na wygraną.
- Ty głupcze, myślisz że nie spodziewam się ataku na Seszeron? - odwrócił się spowrotem i podszedł bliżej do barierek - Oni są zbyt przewidywalni.
- Sądzisz panie że w ten sposób ich zniszczysz?
- Nie sądzę - odpowiedział - tak będzie - nagle skupił bardziej wzrok w stronę nieba i się zaśmiał - wiedziałem.
Po tych słowach wskazał swoim mieczem w niebo i wtedy zatrąbiły trąby i z szybów wyleciało kilka kryształowych Smoków.
- Co się dzieje? - spytał się żołdak.
- Powiadom resztę, aby przygotowała balisty - odpowiedział Mroczny Pan - czas zapolować na Smoki.
Wtedy odwrócił się w stronę wnętrza i poszedł w tą stronę.
W tym czasie Abaddon, wraz z MB byli coraz bliżej Seszeronu. Nagle w ich stronę leciał pocisk, który ominęli.
- Co do cholery? - spytał się Saibot, trzymając się kurczowo Smoka.
- Belial nas zauważył - odpowiedział - szykuj się na walkę.
Przyspieszył i po chwili naprzeciwko ich pojawiły się bestie, przypominające Smoki, które co chwila ciskały zielonymi pociskami zrobionymi z zielonego kryształu. Nagle Abaddon wleciał w jednego z agresorów i w wyniku tego się on rozprysnął. Przemieniony Upiór nagle skręcił łeb do tyłu i ponownie skierował swój wzrok w stronę latającej wyspy. Saibot się odwrócił i zobaczył jak za nimi są Kryształowe Smoki, które nie przestawały atakować. Na szczęście Abaddon manewrował pomiędzy wystrzelonymi pociskami.
- Trzymaj się - rzucił do MB.
Wtedy już znaleźli się blisko miasta i Smok zapikował. Po chwili uderzyli w podłogę.
Naokoło wtedy pojawiły się tumany kurzu i dymu. Kiedy opadły Upiór będący już w swojej ludzkiej formie otrzepał się i zaczął patrzeć naokoło.
- Mogłeś ostrzec, że będzie ciężkie lądowanie - rzucił Saibot do Abaddona wstając na równe nogi.
- Mówiłem "trzymaj się" - odpowiedział mu.
- To gdzie teraz?
- Tam - wskazał palcem na ogromny budynek, który górował nad resztą.
- Nie mogłeś tam podlecieć? - spytał się z pretensjami.
- Następnym razem ty zamieniasz się w skrzydlatą bestię i próbując ominąć wszelkiego rodzaju pociski wylądujesz w odpowiednim miejscu - ponownie odpowiedział.
- No dobra, rozumiem rozumiem, ale nie rozumiem jednego.
- Czego? - skierował swój wzrok w stronę Saibota.
- Dlaczego po prostu nie ostrzeżemy reszty?
Wtedy Abaddon podszedł do niego i położył rękę na jego barku.
- Twoi przyjaciele nie mają dość mocy, aby zniszczyć Beliala. Nie ma sensu ostrzeganie ich, bo wtedy zmarnujemy swój cenny czas.
Po tych słowach ruszył w stronę wieży.
MB tylko westchnął i poszedł za Upiorem.

Ciąg dalszy nastąpi...

MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz