Budzę się dzisiaj około godziny 4 z cudownym humorem jako, iż jestem szefem drugiego najpotężniejszego gangu w Europie muszę wstawać dość wcześnie. (najpotężniejszy jest ten walony spoceniec, powalony czy jak mu tam) Musiałem śpieszyć się zebranie gangów gdzie będzie ten głupol, grrr! Ostatnio przez te głupie spotkania nie mam czasu normalnie zjeść, dzisiaj muszę się wybrać do jakiejś restauracji, żeby w spokoju coś zjeść.
Na spotkaniu
-Mam zamiar z moim gangiem zrobić napad na bank i to nie byle jaki - powiedział ten palant.
-I co ja i mój gang ma do tego?
-Mógłbyś pomóc kochany, zarobimy niezłą sumkę ;)
-Aha, zastanowię się, kiedy macie zamiar zrobić ten napad? - wydawało mi się to podejrzane ale hajsu nie odmówię.
-Dzisiaj o 15:30 lokalizację początkową wyślę do ciebie o 13:25 jak się zdecydujesz - powiedział z chytrym uśmiechem.
Popatrzyłem na niego bardzo podejrzanie czuję, że nie powinienem tego robić, czuję się jakby coś złego się miało stac, czuję niebezpieczeństwo ale chyba dlatego tu jestem.
-Umowa stoi, wyślij mi tą lokalizację i się spotkamy - znowu będę musiał jeść na szybko.
-Jak sobie życzysz.
Po spotkaniu
Wracam do domu i zastanawiam się czy postąpiłem słusznie. Chcę więcej pieniędzy ale po co mu moja pomoc w tym? Sam tego nie może załatwić? Aż taki słaby się stał XD? Może zastanowię się nad zaatakowaniem go, skoro nawet ataku na bank sam nie może wykonać.
Tak rozmyślając, wjechałem na moją posesję. Jest już 12:21 powinienem przygować strój i coś zjeść. Najpierw pójdę coś zjeść, bo nie chcę głodować rabując bank. Przygotowałem wystawny posiłek w około godzinę, teraz wystarczy tylko zjeść.
*odgłos powiadomienia*
Spotkajmy się pod moim domem, bo chyba wiesz gdzie on jest prawda, słońce?Dobra, dobra przyjadę. Na którą? Aha i przestań tak mnie nazywać brzmisz jak gej.
Can't do. 14 pasuje?
Mhm, może być. A i mam już dla ciebie strój przygotowany więc się nie fatyguj szukaniem.
On jest jakiś chory psychicznie, boże. Wtf skąd o w ogóle wie jaki ja mam rozmiar. Ugh nieważne, mogłem jednak nie przyjmować jego oferty, chyba już za późno na wycofanie.
Po zjedzeniu postanowiłem wyjechać, bo była już 13:35,
a zanim dojadę trochę minie.Po dojechaniu
Cisza jak na cmentarzu, wygląd jak na cmentarzu, aż mnie ciary przeszły mam nadzieję, że to tu, bo wygląda jakby nikt tu nie mieszkał. Trochę przeraża mnie ta cisza, mam nadzieję, że nic złego się nie roi za tym.
Wyszedłem z mojego pięknego samochodu i poszedłem w stronę bramy była koloru czarnego jak całą ta posiadłość już miałem dzwonić na domofon jak ktoś przyłożył mi szmatę do twarzy. Próbowałem sięgnąć po jakąkolwiek broń ale było już za późno, nastaje ciemność.Budzę się z bólem głowy, leżąc na jakimś wielkim łożu wygodniejszym od mojego. Ale na pewno nie jestem tutaj, żeby porównywać łóżka. CHWILA MOJE BRONIE ZNIKNĘŁY!
No tak, czego się spodziewam, że porywacz zostawi mi bronie? Dobra ale jeszcze ocenię pokój, ściany były pod kolor bordowy, czarno-czerwone łóżko z baldachimem obok łóżka były po dwie szafki nocne. Na lewo od łóżka były dwie pary drzwi jedne prowadziły chyba do łazienki, bo to chyba tylko pokój przedzielony 2 ścianami. Na przeciw łóżka była toateltka (po chuja mi toaletka z kosmetykami mam nadzieję, że to chociaż męskie nie damskie) obok toaletki szafa prawdopodobnie prowadząca do narnii gdzie ja się raczej nie wybieram, na prawo od łóżka było okno z balkonem. BINGO. No to wstajemy i skaczemy.
Idealnie gdy wstałem drzwi się otworzyły a w nich stanęła,
jakaś kobieta.-Zgaduję, że chcesz skoczyć. Ja bym raczej nie próbowała ale jak kto lubi.
-Aha. Zobaczę czy mam inno wyjście.
-Pft, jestem Maria Satan.
-XD Satan, ja jestem Waluta Evans.
-Jesteś w słabym położeniu, na twoim miejscu bym wzięła coś na poważnie.
-Zrobiłabyś wszystko inaczej. Ja nie mam czasu myśleć co powinienem, czego nie. Najwyżej konsekwencje przyjdą do mnie same.
-Widać, bo przyszły. Mój czas się kończy, do zobaczenia Waluta.
No i elo już jej nie ma, usłyszałem trzask zamykanych drzwi na klucz i jak odchodzi. Biegnę szybko poszukać czegoś do obrony, patrzę w szafce na lewo jakieś zdjęcie. Wezmę z niego szkło, dalej jakieś papiery. Patrzę szafkę na prawo i jest jakaś koperta, może to nie broń ale i tak biorę. Zobaczę może pod łóżkiem coś jest. Na moje szczęście była tam broń, no i łatwo. Szybko idę do drzwi co myślę, że prowadzą do łazienki, otwieram i słusznie łazienka tylko z trupem na środku. Well to zamykamy z powrotem, kieruję się do okna i je otwieram. Dość wysoko może 1 lub 2 piętro. Widzę, że na parterze pali się światło ale jakie życie bez ryzyka skaczę cały i zdrowy. Dość wysoki mur a bram nie otworzę, muszę znaleźć kąt muru, żeby go przeskoczyć. Udaje mi się go znaleźć ale jak na złość, ktoś wyszedł z domu, bo usłyszałem trzask. Jak najszybciej przeskakuję przez płot, widzę jakąś ulice, lasy... Pobiegnę na lewo, bo jakoś bardziej mi pasuje. Skręciłem trochę w krzaki, żeby jakby mnie ktoś gonił nie zobaczył. Odbiegłem już trochę myślę, że około 5 kilometrów rozglądam się, choć jest dość ciemno, żeby gdzieś przenocować. Zauważyłem budkę leśniczego. Lepsze to niż nic, szybko pobiegnę i zobaczę czy będzie dobrze.
Telefon mi zabrzęczał zapomniałem, że go mam.*sms*
Kochanie, czemu uciekłeś. Czeka cię kara, a nie chciałem karać cię już na początku.
Oh, więc to ty za tym stoisz. Wiedziałem, że ufać tobie nie mogę.
Ranisz mnie, kochanie. Jeszcze dzisiaj będę z tobą spał.
TSK. Co on sobie w ogóle myśli, że co król świata? Idę spać, bo już psychicznie nie wyrabiam. Niewygodnie tu strasznie ale trzeba przeżyć, lepsze to niż nic. Choć, wolałbym chyba tamto łóżko. Mogłem zostać przytulnie tam było. No ale dobra co ja zrobię, drogi nie pamiętam i tak więc wiele nie zdziałam.-Synku, dlaczego mi to zrobiłeś? Tak bardzo cię kochałam, a ty mnie zabiłeś. Dlaczego, powiedz? DLACZEGO MNIE ZABIŁEŚ!? JESZCZE TYLE MOGŁAM PRZEŻYĆ. Głupi niewdzięczniku, darmozjad. Ojciec dumny by nie był, zostawiłby cię od razu gdyby wiedział i tak długo z tobą wytrzymał jeszcze go z twojej winy zabito, ha. Śmieszne wszystko co najgorsze, jest z twojej winy. Ktoś cię w ogóle kochał albo kocha? HA, PEWNIE, ŻE NIE. Nikt mądry, by nie pokochał takiego mordercy. Nawet przyjaciół nie masz, ta Kinga pewnie cię nawet nie lubi. Trzyma się z tobą dla pieniędzy, nigdy nie znajdziesz prawdziwych przyjaciół. A co najważniejsze nie znajdziesz, żadnej dziewczyny. Bo żadna nie będzie ciebie chciała. MORDERCA, POWINIENEŚ UMRZEĆ.
Obudziłem się cały rozryczany
Trzeba się ogarnąć, ogarnij się. OGARNIJ SIĘ. Dobra, dobra. Git. Tak. Dobra. Patrzę na bok, A OBOK MNIE POWALONY. Boże, nie. Co on tu robi? NO TAK. TELEFON. Jaki ja głupi byłem miałem go wyłączyć. Ugh, dobra. Wydostać się niepostrzeżenie. Wstaje tak cicho jak myszka. I chyba udaje mi się go nie obudzić. Szybko, najszybciej jak potrafię schodzę po drabinie, no a z racji, iż nie umiem szybki schodzić zacząłęm spadać. I chyba sobie coś połamałem, ah czarno się robi jak cudownie.
CZYTASZ
Mafiozos. Waluta x Powalony
RomancePewnego zwykłego ranka, musiałem iść na spotkanie gangów, było to moim największym błędem otrzymałem tam propozycje okradnięcia banku a ja głupi się zgodziłem. Wtedy prawdopodobnie nie miałbym takich bliskich kontaktów Z NIM, z najpotężniejszym mafi...