20. Dom Tommy'ego

88 11 1
                                    

   Kolejnego razu nie było, bo Minho stwierdził że na dobry początek w zupełności raz mi wystarczy. Resztę wieczoru spędziliśmy wspólnie, rozmawiając, przytulając się, a nawet całując. Było mi tak cholernie dobrze, że nie mogłem uwierzyć w cały dzień. Fenomenem była jego pomoc przy nauce, lekcjach i wypracowaniu. Wspólnie razem do dwudziestej trzeciej zdołaliśmy nadrobić większą część moich zaległości. Byłem również szczęśliwy, bo Nando nie przebudził się ani razu dając mi w ten sposób czas dla siebie.
   Minho wyszedł przed powrotem domowników, także moja głowa mogła być spokojna jeżeli chodzi o jakiekolwiek podejrzenia. Niestety wraz z jego wyjściem zacząłem się niepokoić, bo przecież z Jinohem też wszystko było w porządku, dopóki się nie rozstaliśmy. Przestał mi wtedy odpisywać na wiadomości, więc przestraszony, że sytuacja może się powtórzyć napisałem do Minho z pięć smsów. Odpisał mi gdy dojechał do swojego domu, przez co na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
   Niedzielny poranek oznaczał wolne. Pobudka wraz z uświadomieniem i przypomnieniem wszystkiego co zaszło między mną, a Minho była cudowna. Nando musiał obudzić się chwilę przede mną, bo jego kołderka leżaka gdzieś z boku łóżeczka, a on w ciszy machał swoimi nóżkami. Odkopałem spod poduszki telefon spodziewając się jakiejś wiadomości od Minho. Zdziwiłem się, gdy dostrzeglem również wiadomość od mamy, która pytała o to czy chciałbym poznać Tommy'ego.

   ***

   — Mamo nie wspomniałaś o tym, że mamy pójść do jego domu.
   Zgodziłem się tylko dlatego, że nie chciałem siedzieć w domu z rodziną ojca. Nowego faceta mojej mamy i tak musiałbym kiedyś poznać, więc się zgodziłem. Jednak nie byłem gotowy na to, aby iść z Nando do jego domu. Jakoś nie tak wyobrażałem sobie to wszystko.
   — Taemin to tylko kawa i ciasto, więc spokojnie. Wcale nie musisz siedzieć długo, a zależy mi na tym abyś...
   — Tak, wiem... Postaram się zrobić dobre wrażenie, ale tego samego nie mogę powiedzieć o Nando.
   Tommy okazał się bardzo miłym gościem, tak samo jego córki. Jedna miała dziesięć lat, a druga piętnaście. Najlepsze w tym wszystkim było to, że obie były tak podekscytowane Nando, że miałem go z głowy. Świetnie się z nim bawiły i poświęcały mu czas. Oczywiście mojemu synowi to odpowiadało i nawet nie zwracał uwagi na to, czy jestem gdzieś obok czy nie.
   Mieszkali w domu jednorodzinnym na obrzeżach miasta. Chociaż był zdecydowanie mniejszy od Dohwana, to na pewno czułem się tutaj bardziej przytulnie niż u siebie w domu. Nie rozmawialiśmy na poważne tematy, więc mi ulżyło. Głównie skupialiśmy się na opowieściach z przyszłości, czy wymianie własnych zdań. Gdyby nie praca w markecie, to nie pamiętałbym kiedy prowadziłem ostatnio tak luźną rozmowę. Jeżeli chodzi o mamę, to miałem wrażenie że również dobrze się tutaj czuje. Dziewczyny też nie były negatywnie do niej nastawione, co jest dość istotne w ich wieku, dlatego byłem w jakiś sposób zadowolony z jej szczęścia.
   — Jak się poznaliście? — spytałem w końcu, gdy nastała chwila ciszy.
   Siedzielismy w salonie połączonym z kuchnią. Tak jak obiecała mama na kawie i ciachu przy stoliku kawowym. Tak luźno i miło na sofie, w tle gdzieś grał telewizor, a córki Tommy'ego krzątały się z Nando po domu.
   Oboje zaczęli się śmiać. To Tommy zaczął opowieść o przebytym kole w samochodzie mamy. On się wtedy zatrzymał, zmienił jej na zapasowe dzięki czemu mogła dojechać do domu. Wymienili się wtedy numerem telefonu, aby ona dała mu znać, że na pewno bezpiecznie dojechała.
   Nie byliśmy ani za długo, ani za krótko gdy wszyscy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Tommy wspomniał wcześniej, że może wpadnie jego kuzyn z synem, ale ja w życiu nie podejrzewałbym, że ten syn okaże się Jinohem.
   Zrobiłem się blady gdy tylko dostrzegłem twarz, która jeszcze chwilę temu była dla mnie ważna. Owszem mój punkt widzenia od tego czasu bardzo się zmienił. Najgorsze było to zrobienie miny do złej gry, a sam Jinoh również był zdziwiony moim widokiem. Żadne z nas nie przyznało się do tego, żebyśmy kiedykolwiek się spotkali, a poprzez przedstawienie poznałem jego prawdziwe imię.
   — Jintan.
   Moje dłonie zrobiły się zimne. Nie czułem się dobrze w jego towarzystwie i nie po tym co mi zrobił. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogłem na niego nakrzyczeć, uderzyć, czy wyładować w inny sposób, bo był rodziną Tommy'ego, a mamie na Tommym zależało. Było mi cholernie przykro, bo ponownie zaczęły nawiedzać mnie te wszystkie myśli i to co miedzy nami zaszło, a to wszystko przez żonę ojca. Zawiesiłem się na tyle, że z tego wszystkiego wyrwał mnie dopiero płacz Nando dobiegający z któregoś z pokoi. Niczym prędzej tam pobiegłem dziękując w jakiś sposób, że mogłem wyrwać się z tego cholernego salonu, który nagle stał się tak ciasny.
   — Uderzył się w główkę klockiem. — szepnęła jedna z dziewczynek bardzo przejęta, jakbym miał ją za to wyzwać. — Nie widziałam, że go ma.
   Zanim wziąłem małego na ręce powiedziałem jej, że nic się nie stało, że w ten sposób Nando też uczy się, aby być delikatnym i bardziej ostrożnym. Potem schowałem go w swoich ramionach i pocałowałem w okolice czoła, które zaczęło lekko się czerwienić. To był mój pretekst do szybszego wyjścia, bo natomiast mama nawet się nie śniło, aby ruszyla się do domu. Gdy wróciłem do salonu i oznajmiłem mamie, że będę się zwijać, bo na małego już czas ona tylko uśmiechnęła się i przytaknęła. Szybko również dostrzegłem to, że Jinoh, a raczej Jintan bez przerwy się na mnie gapi, a bardziej na Nando jakby myślał iż fakt posiadania dziecka był jednym wielkim kłamstwem. Niezbyt oficjalnie pożegnałem się i poszedłem w okolice korytarza, żeby ogarnąć się do wyjścia. Mogłem spodziewać się tego, że do mnie podejdzie wtedy, gdy nie będzie w pobliżu nikogo. Udawałem, że go nie widzę, chociaż wszystko w środku się we mnie gotowało i ledwo powstrzymywałem się, aby nie zacząć beczeć jak Nando przed chwilą.
   — Masz? — zapytał tak prosto.
   Wciąż byłem odwrócony do niego plecami. Odpowiedziałem mu sztywno, że nie śpię na pieniądzach, a Nando potrzebuje ich bardziej niż on. Jeszcze tylko czapeczka i koniec.
   — Masz czas do jutra.
   — Nie mam zamiaru brnąć w błędne koło, bo za tydzień przypomnisz się o kolejną kwotę gotówki.
   Jintan się zaśmiał, bo jakby inaczej? To nie był jego problem. Jak sobie przypomnę, że kiedyś myślałem nad tym, aby on i Nando się poznali... Poczułem ukłucie w sercu. Jak mogłem być tak głupi?
   — Czy wiesz jak on bardzo będzie miał  przewalone przez twoje gejostwo?
   Wiedziałem, że w ten sposób sugerował to, że jak mu zapłacę, to uchronię też swoją orientację, ale jaki to miało sens? Na jak długo?
   — Nie szukam związku, bo przez ciebie jakoś mi się odechciało.
   — Byłeś chujowy.
   Wzruszyłem ramionami odpowiadając, że on też. Wiedziałem, że chodziło mu o nasz seks, a jak sobie o tym przypomnę, to mam ochotę schować się przed całym światem. Nie dość, że pierwszy to w dodatku okropny, ale Jintan o tym nie wiedział. Nie chcąc dalej kontynuować tej głupiej gadaniny, po prostu wyszedłem trzaskając drzwiami.

Facet mojej siostry / 2minOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz