Celuy opadał ze zmęczenia. Obolałe nogi odmawiały mu posłuszeństwa, ostatni porządny posiłek jadł cztery dni temu a poza tym właśnie skończyły mu sie ostatnie zapasy wody. Od dłuższego czasu przedzierał się przez las, który teraz zgęstniał a rozłożyste konary ciasno sklepiały się wysoko ponad jego głową i przepuszczały coraz mniej słonecznego światła.
Było późne popołudnie gdy dotarł na niewielką polanę porośniętą przez mech oraz drobne białe kwiaty. Drzewa otaczały ją ciasno ze wszystkich stron. Postanowił odpocząć, nogi bolały go niemiłosiernie, miał też podrapane ręce od przedzierania się przez gęste zarośla. Usiadł pośrodku polanki, półprzytomny. Zaczął teraz żałować, że nie zabrał ze sobą większej ilości prowiantu i nie uzupelnił wody. W głębi serca miał nadzieję szybko odnaleźć Czarnoksiężnika ale teraz dopiero uzmysłowił sobie jakie to było naiwne i niemądre. Mroczna Puszcza była ogromna i mógł w niej spędzić wiele dni a nie był na to przygotowany.
- I co teraz? - Zapytał sam siebie podciągając nogi pod zęby i obejmując je ramionami. Łzy napłynęły mu do oczu. Okrutna prawda dotarła do niego: ta misja kończyła się niepowodzeniem w tym miejscu i w tej właśnie chwili. Nie miał siły by podnieść się i iść dalej, by błądzić po lesie licząc na łut szczęścia lub ślepy przypadek. Umrze tu z głodu i pragnienia...
Znużony i wycieńczony przechylił się na bok i położył ostrożnie na miękkim podłożu usłanym przez ciemnozielone mchy. Na wprost jego twarzy, tuż przed nosem, rosła kępka białych kwiatków. Czy to właśnie one będą ostatnią rzeczą jaką ujrzy zanim otuli go smierć? Westchnął ciężko wciągając w płuca ich słodką, kojącą woń. Uśmiechnął się smutno, świadom beznadziejności położenia w jakim się znalazł. Powieki zaczęły mu ciążyć, przymknął oczy zapadając w sen, być może już ostatni w jego życiu...
Nagle w krzakach na wprost niego coś poruszyło się gwałtownie a jego uszu dobiegło niskie, gardłowe warczenie. Po chwili wyłoniła się spomiedzy gałęzi wielka kudłata głowa wilka. Celuy poczuł jak pusty żołądek ściska mu sie jeszcze bardziej a serce przyspiesza dudniąc coraz głośniej i głośniej. Olbrzymia, czarna bestia wyłoniła się w całej swej okazałości: zjeżona, z żółtymi kłami na wierzchu i obślinionym, spienionym pyskiem zbliżała sie do niego warcząc i szykując do skoku.
- A więc skończę jako obiad - Westchnął chłopiec, a widząc, że wilk jest już tuż przed nim, zacisnął mocno oczy. Nie tak wyobrażał sobie koniec tej przygody...
^|^ ~ ^|^ ~ ^|^ ~ ^|^ ~ ^|^ ~ ^|^ ~^|^ ~ ^|^ ~ ^|^
Kochany Czytelniku
Mam nadzieję, żę podoba Ci się to opowiadanie. Jeżeli chciałbyś się ze mną skontaktować, podzielić przemyśleniami, skrytykować czy też podrzucić ciekawy pomysł oto mój email:
rafmilo.contact@gmail.com
CZYTASZ
Adept Magii Siedmiu Żywiołów
Storie d'amoreHistoria ta jest częścią większej pracy nad którą pracuję już od dłuższego czasu. Opowiada o młodym chłopaku, który został uczniem tajemniczego Maga, o jego przygodach a także niespodziewanym uczuciu jakie rodzi sie pomiędzy nim a jego nowym Mistrze...