Rozdział 7

127 5 1
                                    

POV. JINX

Moja walka z pierdolonymi eryniami nie trwała długo. Już po 7 minutach stałam nad górą kamieni. Nagle jednak ziemia zaczęła się trząść. Zerknęłam w kierunku wulkanu i ujrzałam wydobywającą się z niego lawę. Obawiałam się najgorszego. Zaczęłam biec w kierunku wulkanu. Po drodze zobaczyłam też moich przyjaciół, którzy biegli również tam gdzie ja. Kiedy dobiegliśmy Kiss również tam byli i Demon kładł na ziemi Starchilda:

- Nieźle ci poszło z tą wiedźmą- skarcił go

- Sam nie mogłem jej pokonać- odparł zasmucony Starchild

- Pamiętasz. Nestorka powiedziała, że jedyne co może zatrzymać to wszystko to współdziałanie. Tak?- przypomniała chłopakom Velma

- Tak- odparł Demon. Widać zaskoczył tym wszystkich

- Więc zgoda?- zapytała ponownie Velma

- Tak. Chociaż wcale nie mam na to ochoty musimy pracować razem- odparł Demon

- Hej pamiętacie, że to muzyka utworzyła kamień i powtrzymała Destruktora za pierwszym razem- odparła Dafne, wiedziałam co chcę przez to osiągnąć. Kiss zrozumieli przesłanie:

- Musimy zagrać potężną muzę.

- Taką jaką lubimy!

- Wtedy przeciążymy Destruktora.

- Właśnie. Musicie tylko przesadzić z rock&rollem- potwierdził Kudłaty

- Przesadzić z rockiem? To niemożliwe- odparł Catman

- Słuchajcie. Jesteście Kiss. Jeśli ktokolwiek może przesadzić z rockiem to WY- odparłam przyciągając chłopaków do siebie

- Zatem my wrócimy do parku zagrać koncert, wy natomiast zmylicie Destruktora- zaplanował Starchild

- A niby jak?- zapytała Daphne

- O tak!- powiedział Starchild wyciągając jakieś kluczyki i naciskając na nich jakiś guzik. Wówczas z gitary wyłonił się jakiś super wypasiony pojazd. Fred aż pochwalił auto. Starchild podał mu kluczę:

- To jest pojazd Kiss- pochwalił się mu

- A nasz się nazywa Wehikuł Tajemnic- odpowiedział Fred

- To super Frank, ale musimy już lecieć- powiedział Starchild, zaczynając lecieć. Jednak zatrzymała ich Daphne:

- Zaczekajcie. Lepiej weźcie ze sobą Jinx- poprosiła, spojrzałam na nią zaskoczona:

- Czemu mnie?

- Bo nadal masz ranę i nie chcemy żeby ci się coś więcej stało- powiedziała Daphne. Spojrzałam na bandaż na ramieniu. Rozumiałam jej troskę, ale bałam się ich zostawić na pastwę Destruktora. Już chciałam coś odpyskować, ale Fred był pierwszy:

- Ona ma rację. Zabierzcie ją ze sobą- powiedział do Kiss. Demon podniósł mnie w stylu panny młodej i zaczął odlatywać. Patrzyłam tylko jak moi przyjaciele oddalają się. Kiedy wylądowaliśmy na gitarze Demon postawił mnie i stanął na scenie z resztą przyjaciół. Aż do końca patrzyłam ze smutkiem na przyjaciół. Potem przelecieliśmy przez portal i znaleźliśmy się w tunelu. Usiadłam na podeście. 

- Na pewno im się uda- pocieszył mnie Spaceman stojący najbliżej mnie. Zerknęłam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam:

- Mam nadzieje, mam nadzieje- odparłam. 

Po chwili gitara przeleciała przez kolejny portal i znaleźliśmy się ponownie w parku Kiss. Chłopaki ukryli gitarę pod ziemią i razem przeszliśmy katakumbami na scenę. Ja w między czasie zostałam na scenie w ukryciu aby nikt z widzów mnie nie widział, ale żebym ja dobrze widziała chłopaków. Nagle z głośników szef parku zaczął zapowiadać Kiss:

Scooby Doo i Kiss- ognista miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz