Kiedy tak zrobił zauważył zielone portale, z których wychodzili żołnierze różnych armii.
Od żołnierzy BD, na których to czele stał Shogun, wraz z Beliarem, Mietkiem i innymi, po NTM, na NN kończąc. Nie licząc tego wylatywały z nich statki, które pilotowali Twórcy, na czele z Arishemem.
Poza wielkimi armiami klanów jak i Twórców, byli także strażnicy Akademii oraz Tsungowie. Byli wszyscy. Po chwili cała ta armia, która praktycznie okrążała wojska wifiarzy, ruszyła na nich.
Wtedy Saibot się przeteleportował na kilka metrów od Beliala i wstał.
- Poddaj się przede mną - rzekł stanowczo MB - twoja armia jest otoczona. Naprzeciwko tobie stoją ponownie twoi wrogowie, którzy są zjednoczeni. Ebijatyki, Twórcy i inni. Poddaj się przede mną.
Na to Mroczny Władca się tylko zaśmiał.
- Myślisz że mnie przerazi armia, która została zgromadzona, aby próbować mnie pokonać? - wtedy wytworzył w lewej ręce tarcze i stanął w postawie bojowej kierując się w kierunku Saibota - Nie boje się was. A zniszczenie waszych sił ułatwi mi wszystko.
Kiedy skończył gadać, nagle dobiegł Smoczy odgłos i coś nagle runęło na niego. Był to szarawy Smok z czerwonymi niczym krew oczami.
Po przewróceniu Beliala, zamienił się on w kobiecą postać. Okazało się że tym Smokiem była Iris.
- Zaczynasz zabawę beze mnie? - spytała się kierując swój wzrok na MB - Nie wiedziałam że jesteś, aż tak samolubny.
- Dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz - rzekł, po czym stanął tuż obok dziewczyny.
Nagle Belial wstał i podszedł bliżej do nich.
- Więc został mi ostatni Smok z krwią Abaddona - stwierdził - bardzo dobrze. Dwie pieczenie na jednym ogniu.
- O czym znów bredzisz? - spytała się go - A no tak, plan się tobie sypie, zapomniałam.
- Owszem nie spodziewałem się że wezwiecie posiłki - odpowiedział wskazując w nich palcem - jednak to nie bredzenie - po tym wyjął Koronę Zniszczenia, która należała do Aziraala, po czym rzucił ją pod nogi Iris - a dwie pieczenie na jednym ogniu, bo MB to syn bękarta którego spłodziłem.
- Już więcej nikogo nie skrzywdzisz - odpowiedziała stanowczym, poddenerwowanym głosem.
Po tych słowach wywiązała się walka.
Mimo zapału, para przegrywała w starciu z Szkarłatnym Władcą, aż w końcu on odepchnął Saibota, a Iris złapał w swoją dłoń.
- Początkowo miałaś być konkubiną. Kolejną, na której bym przeprowadzał swoje eksperymenty - oznajmił podnosząc ją, będąc gotowym do rzutu - jednak kalanie swojej krwi z krwią Abaddona, jest czymś o wiele za dużo.
Po tym ją rzucił o ścianę jednej z wieży. Wtedy opadła na posadzkę.
Kiedy MB oprzytomniał zobaczył w jakim stanie jest Iris i spojrzał się z nienawiścią na Beliala.
- Spokojnie, będziecie razem - rzekł do niego - jednak dopiero po śmierci. Wpierw zabiję ją, a potem ciebie, nie dając tobie jej opłakać - przywołał Kamidogu - czas raz na zawsze wymazać z historii tego świata Zniszczenie - podszedł do niego i skierował rękę, w której dzierżył moc Kamidogu - to już koniec.
Nagle MB z wściekłości strzelił w niego potężną chmurą energii, która go odrzuciła na kilkanaście metrów.
Kiedy Belial wstał spojrzał w stronę MB, który zaczął płonąć. W wyniku tego części jego pancerza zamieniały się w utwardzany czarny materiał. Natomiast na jego zbroi zaczęły pojawiać się płomienne elementy.
Kiedy otworzył oczy, płonęły one żywym ogniem.
Wtedy Saibot wystawił swoją dłoń i w niej pojawił się czerwony, płonący sierp.
Po chwili spojrzał się on na Beliala i zamachnął się kilka razy swoją nową bronią.
- Naprawdę myślisz że to ci coś da? - spytał się Belial trochę niepewnym głosem - Twoja moc nie jest w stanie mnie pokonać.
Po tych słowach rzucił się na Saibota, wystrzeliwując pociskami i laserami. Ten jednak wybraniał to sierpem. Kiedy Szkarłatny Władca był już blisko, MB sparował jego cios mieczem i trzymał bez większego wysiłku jego gardę.
- Jedynie co od ciebie mam to Kreację - oznajmił mu MB - Destrukcja, twój największy wróg, nie pochodzi od ciebie.
Po tych słowach wystrzelił w niego przepotężnym ogromnym wyładowaniem.
Mroczny Pan wylądował wtedy zza murami. Jednak po chwili wzniósł się w powietrze i zgarnął Saibota.
Wywiązała się wtedy walka w powietrzu, która wyglądała niczym szarpanina. Chwilę to trwało.
Wtedy MB odrzucił od siebie Beliala i otoczył się ogromną ognistą kulą, w której zniknął.
Belial w tym czasie próbował w niego strzelać ze swojej mocy, jednak nic to nie dawało.
- Co się dzieje? - spytał się z przerażeniem.
Wtedy ognista kula wybuchła i pojawił się wielki, płonący wężowaty Smok stworzony z ognia.
- Ja się stałem - rzekł Smok owijając się naokoło Szkarłatnego Władcy.
- To... Się nie dzieje - rzekł z panicznym strachem w głosie, próbując się wyrwać z więzów.
Jednak to nic nie dało.
Po chwili pancerz Szkarłatnego Władcy został zniszczony na drobne kawałki, a Smok wyrzucił w powietrze Fioletowy Kamień Dusz i w niego zaczął strzelać płomieniem.
Nie minęła chwilą, a owy kryształ rozprysł się na kawałki, które zmieniły kolor na czarny.
Wtedy wszyscy Kryształowi Legioniści też się rozpryśli, natomiast Cyber-Ninja nagle się wyłączyły.
Pozostali przy życiu wifiarze po prostu się poddali.
Po tym czynie Smok na chwilę lewitował w powietrzu, jednak po chwili podleciał do Iris, która już była przytomna i zmaterializował się pod postać Saibota.
- MB? - spytała się niepewnie patrząc się na Saibota, który był ubrany w płonący pancerz.
- Tak, to ja - odpowiedział, po czym przybliżył się do niej i ja przytulił - już po wszystkim.
Po tym Iris się wtuliła w jego ramiona.
- No braciaku - nagle rzekł Scorpion pomagając Jellowi - tego ja się nie spodziewałem.
- Nie dość że chłop ma laskę, to jeszcze jakieś super moce - oznajmił Jellow - pierdolony farciarz - dodał.Kilka dni później
Całe Pandemonium było odbudowywane. Natomiast sam MB spacerował po nim, patrząc jak mieszkańcy ponownie mogą się cieszyć życiem bez żadnej wojny.
- Nie do wiary - rzekł do siebie - po raz pierwszy od jakiegoś czasu czuję ulgę.
Wtedy spojrzał się w stronę nieba.
Nagle poczuł ciężar na swoim ciele.
Była to nie kto inna jak sama Iris.
- Szlag, kobieto - rzekł patrząc na nią - trochę ważysz.
- Zaraz zmienię się w swoją Smoczą formę - odpowiedziała mu - wtedy poczujesz prawdziwy ciężar. Poza tym ten cały wasz Arishem oczekuje ciebie w pałacu.
- Znowu...
MB przewrócił oczami.
- No, znowu.
Po tych słowach poszli razem do ruin dawnej siedziby cesarza.
Tam byli Akamoto, Rejzor, Shogun, Arishem i wiele innych.
Kiedy wszyscy zauważyli że Saibot jest już na miejscu, Arishem wyszedł naprzeciwko niemu.
- A więc wszystko stało się jasne - rzekł podnosząc ręce - Belial raz na zawsze został wygnany z tego świata, bez możliwości powrotu, natomiast pomiędzy Smokami a Twórcami zapanował odwiecznie oczekiwany pokój. MB z racji tego że to tobie udało się przywrócić sprawiedliwość, dostajesz od nas Twórców propozycje nie do odrzucenia - wtedy przywołał ogromne berło, które było zrobione z srebrzystego materiału - w twoich żyłach płynie krew Smoka, ale też i krew Twórcy, Beliala, który niegdyś nami rządził. Oferuje tobie jego miejsce u mego boku.
- A co jeśli się nie zgodzę? - spytał się.
- Wtedy zostaniesz ze swoją obecną mocą, będziesz mógł założyć rodzinę i robić inne sprawy śmiertelników.
- Więc albo władza, albo normalne życie? - spojrzał na Iris, po czym spowrotem skierował swój w stronę Arishema - Wiesz, twoja opcja jest kusząca, ale wolę tak jak jest.
- Jak chcesz - odpowiedział - zatem muszę się udać spowrotem do mej krainy, albowiem obowiązki wzywają - skierował się w stronę wygenerowanego portalu, obok którego stała dwójka innych Twórców, jednak nagle się zatrzymał i skierował swój wzrok w stronę Gordona - byłbym zapomniał - skierował swoją rękę w stronę Kahna, po czym za pomocą mocy wyrwał z jego klatki piersiowej odłamki kryształów, ponownie zamieniając je w młot - to za zasługi.
Po tym wszedł do portalu, a za nim poszła owa dwójka Twórców.Kilka miesięcy później, forteca NTM
Trwała biesiada. Wszyscy albo tańczyli, albo pili przy stołach.
Sam MB siedział w jednym z centralnych stołów i opowiadał wszystkim o wydarzeniach, które go spotkały. Tuż za nim stała oparta o niego.
Po przeciwnej stronie stół zajmowali czołowi generałowie BD, którzy jak zwykle pili i robili sobie żarty. W centralnej części owego stołu siedzieli Rejzor i Shogun, pijąc i wspominając stare czasy. Nagle do nich podeszła Mystake, trzymając w ręku owinięte w pieluchy dziecko. Wtedy Shogun wyciągnął ręce po nie i po tym podniósł je i podpitym głosem zaczął mówić swoje durnoty.
Po przeciwnej stronie siłowali się na ręce Gordon z Tiamutem. Po chwili Tiamut przegrał i zaczął się wykłócać z Gordonem. Jednak po dosłownie kilku sekundach przy nich się pojawił Shogun.
- Co, się. Kurwa dzieje? - spytał się.
- Ten. Jebany kutas. Myśli że kantowałem - odpowiedział mu Gordon.
- Bo kantowałeś. Kurwa - rzucił drugi Kahn.
- Dobra. Nie kompromitujcie się. Obydwaj jesteście cienkie pizdy - rzekł Shogun.
- No to chodź. Kurwa. Leszczu jebany sikający. Na siedząco - oznajmił Gordon.
- Dobra - odpowiedział, po czym przysiadł się i zaczął siłować się z Gordonem.
Nagle część ludzi się zebrała wokół Kahnów i zaczęła im kibicować.
Po chwili Shogun obalił rękę swojego przeciwnika na stół.
- Wygrałem pizdo - rzekł z entuzjazmem.
- Dobra. Chuju. Kutasie złamany - zaczął Gordon - Podpity. Kurwa jestem. Na trzeźwo nie. Miałbyś szans.
- A wy znowu swoje? - spytała się Mystake - Ehh, dobra, Shogun - skarciła go wzrokiem - wynocha do łóżka.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale - przerwała mu krzyżując ręce na piersi.
- Hahaha - zaczął się śmiać Gordon - wiedziałem. Żeś pantofel - beknął.
- A chuj ci w rzyć staruchu - odpowiedział mu - pantofel to ty masz na drugie imię.
Po tych słowach Shogun odszedł, a za nim Mystake, pilnując go.
Po tym dalej jeszcze trwała biesiada.
W tym czasie MB został sam przy stole i popijał piwo, delektując się nim. Wtedy Iris usiadła mu na kolanach.
- Ło ho ho - rzekł gapiąc się na dziewczynę.
- Nasza parka zakochanych znając życie poszła na górę, więc i ja wpadłam na pewien pomysł - oznajmiła.
- Jaki? - spytał się.
Na te pytanie odpowiedziała mu jedynie zalotnym spojrzeniem. Saibot tylko się uśmiechnął, po czym dziewczyna zeszła z niego i ciągnąc go za rękę zaczęła gdzieś go prowadzić.Sovngard, utracony dom Smoków
Cały świat był martwy. Poza wysuszonymi równinami i ostrymi jak nóż wzgórzami nic nie było. Żadnego życia, żadnych roślin, ani też zwierząt. Nie było nawet wody. Poza odgłosem szumu wiatru, nie było żadnego innego dźwięku.
Nagle osunęły się jedne ze skał i pojawiła się jedna wielka dziura. W niej był mrok. Po chwili jednak w owym mroku pojawiły się czerwone, krwiste oczy, które świeciły niczym pochodnie.Koniec

CZYTASZ
MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.2
FantasySzkarłatny Władca zdobył wszystkie Kamidogu i za niedługo rozpocznie się Armageddon. Siły wifiarzy po raz pierwszy od zawsze zdobyły potężną przewagę. Natomiast MB, wojownik i jedyny zdolny zniszczyć raz na zawsze Beliala, znajduje się w niewoli Krw...