Siedzę z Niall'em w kawiarni. Do tej pory to ciągle denerwowałam się, że mnie obserwuje, a teraz przyznam, że czuję się przez niego ignorowana. Co chwilę wyciąga telefon i coś sprawdza. Zdążyłam go już odrobinę poznać i wiem, że nie jest to dla niego normalne zachowanie.
Nawet gdyby miał kochankę to przecież nie musiałby się z tym kryć. Mnie to w ogóle nie interesuje.
Chociaż nie ukrywam, że wolałabym żeby mnie nie upokarzał.
I skoro on chce mieć kochankę to nie powinien już mnie szantażować Louis'em, mamy w końcu równouprawnienie.
− Jeśli jesteś bardzo zajęty to jedź do hotelu, ja wrócę taksówką – mówię i popijam moją kawę z syropem orzechowym. Dziś po prostu nie mogłam się oprzeć przed czymś słodkim.
Nie zamierzam mu się w żaden sposób narzucać. To nie w moim stylu.
− Nie – odpowiada i chowa komórkę.
Znowu mi nie ufa, gdzie miałabym uciec będąc sama w Szkocji mając przy sobie jedynie jego kartę płatniczą, którą w każdej chwili może zablokować lub zlokalizować. Nie jestem aż taką kretynką by uciec gdy on może mnie z łatwością odnaleźć.
A ja i tak sobie u niego nagrabiłam próbując go namówić do wyjazdu.
− Gdzie chcesz teraz pójść? – pyta biorąc pierwszego łyka swojej flat white, która już na pewno jest zimna. A on nigdy nie dopija zimnej kawy.
− No właśnie nie wiem. Muszę się porozglądać po sklepach i wtedy zdecyduje gdzie chce wejść – zamierzam rozciągnąć te zakupy jak najdłużej się tylko da.
− Dobrze – nie podoba mi się, że tak szybko się zgadza, ale on tak naprawdę jeszcze nie wie na co się pisze.
A ja nie zamierzam mu dawać dziś żadnych forów. Niech sobie pocierpi.
***
Zostaje nagle wyrwana z głębokiego snu. Niall głośno krzyczy bym wstała i mocno potrząsa moim ramieniem.
Czy on już do końca oszalał?
– Zostaw mnie do cholery! – warczę w jego stronę, a następnie chcę znowu wrócić do spania.
– Ava ubieraj się w tej chwili! – znowu wrzeszczy rozkazując mi. Wygląda jakby coś go opętało. A może jego problemy psychiczne znowu dały o sobie znać.
– Sam mówiłeś, że dopiero jutro wieczorem wracamy do domu. Nie wiem co ci się przyśniło, ale kładź się i śpij – ziewam i układam głowę na poduszce.
Spoglądam na cyfrowy zegar który wskazuje pierwszą dwadzieścia siedem w nocy.
Kurwa spałam zaledwie godzinę.
– Ava to nie jest zabawa! – znowu mną potrząsa boleśnie zaciskając swoją dłoń na moim ramieniu. Krzywię się od tego. – Musimy jak najszybciej wyjechać.
Dopiero teraz zauważam na jego twarzy panikę.
Czyżby coś nie poszło po jego myśli? Znowu zrobił coś nieodpowiedniego i szuka go policja czy może tym razem naraził się jakimś niebezpiecznym ludziom.
Brian zawsze kierował się zdrowym rozsądkiem, ale najwyraźniej Niall'owi tego zabrakło.
– Co się dzieje? – pytam wstając. Nie chcę żeby cokolwiek przede mną ukrywał chce znać prawdę.
– Po prostu jak najszybciej musimy wracać do domu, proszę chociaż raz mnie posłuchaj – szybko lecę do łazienki i zaczynam się ubierać w ciuchy z wczoraj. Nie ma czasu na rozmyślanie co na siebie włożyć.
Opuszczam łazienkę i zauważam, że Niall już zdążył spakować nasze wszystkie rzeczy.
– Obiecuję, że jak tylko dojedziemy do domu to wszystko ci wytłumaczę. Ty jednak nie musisz się niczym przejmować kochanie – podchodzi do mnie i daje mi krótkiego buziaka w usta. – Jesteś dla mnie bardzo ważna.
Szczerze to już sama nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć.
Naprawdę nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć.
Liczę na waszą opinię, a i czy chcecie częściej prespektywę Nialla?
CZYTASZ
Kara za grzechy
FanfictionDwudziesto dwu letnia Ava musi zapłacić za grzechy swojego brata.