8. Psikus idealny.

17 2 11
                                    

Drgnęła, chcąc się natychmiast obrócić, jednak przeszkodziła jej zaciskająca się na jej przedramieniu ręka chłopaka. Przyciągnął ją do siebie jednym, gwałtownym ruchem, że prawie zderzyli się twarzami.

Zamrugała dwukrotnie zdziwiona, widząc swoje odbicie w jego oku. Zaraz po tym wściekle uwolniła rękę.

— Co ci odbił...

Głośny szum, zatykający jej uszy. Zimno, przedzierające się przez warstwy jej ubrania.

I zaśmiewający się Irytek, z opróżnionym już wiadrem wody.

Poltergeist odleciał bez słowa, co było dziwne, ponieważ zawsze szydził z ofiar swoich okrutnych żartów.

Regina odgarnęła mokre włosy z twarzy, cała roztrzęsiona. Nie wiedziała, czy powód stanowiło przeszywające ją zimno, czy czysta złość.

— Zamorduje go — szepnęła. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że w zasadzie nic nie mogła mu zrobić. Mimo to potrzebowała dać upust swojemu gniewu. — Przysięgam, znajdę sposób, żeby go zamordować.

Dopiero wtedy spojrzała na bledszego niezwykłe Valeriana, stojącego z zaciśniętą szczęką. Wyglądał, jakby nie do końca rozumiał, do czego właśnie posunął się ten irytujący duszek.

— Oh, zamknij się - rzucił w końcu w kierunku Reginy, powtarzającej ciągle groźby pod adresem Irytka. — Dobrze wiesz, że nie jesteś w stanie go w żaden sposób ukarać.

Jego słowa brzmiały racjonalnie, lecz w żaden sposób nie docierały od szalejącego umysłu dziewczyny. Najgorsza w tym była ta bezsilność. Gdyby podobny numer wyrządził jej inny uczeń, dopilnowałaby, aby pożałowały tego jego trzy pokolenia wzwyż. Winowajcą był jednak byt niemal bezkarny. Nie dała rady powstrzymać drżenia dłoni, dlatego zacisnęła je mocno, raniąc wnętrza dłoni paznokciami.

O Reginie można było powiedzieć, że zupełnie nie brała pod uwagę zdania innych i nie interesowała się tym, co o niej myślą. Jedna rzecz sprawiała jednak, że dostawała dreszczy, a oczy zachodziły jej łzami.

Upokorzenie.

Nagle, zza rogu ponownie wyleciała drobna postać poltergeista, dźwigająca kolejne wiadro. Odpychał się w powietrzu nogami, zupełnie jak podczas pływania żabką. Demoniczny uśmiech wykrzywiał jego twarz.

Nie zdążyła w żaden sposób zareagować, uprzedził ją Valerian. Wyciągnął różdżkę z kieszeni przemoczonej szaty i wycelował nią w Irytka.

Murussailus — szepnął, a poltergeist odbił się od niewidzialnej ściany niczym piłka. Sapnął ze zdziwieniem, kiedy zawartość wiadra rozsypała się na cały korytarz, a wiadro uderzyło o posadzkę z łoskotem, zapewne powiadamiając tym połowę szkoły.

Dziewczyna ze zdumieniem patrzyła, jak na ziemi tworzy się biały dywan. Prychnęła. Mąka i wodą. Czyżby nie idealny dowcip? Odwróciła się na pięcie i odeszła, zanim ktokolwiek zobaczy ją ociekającą wodą na środku korytarza.

Pozostawiała za sobą mokre ślady. Przez pozieleniałą ze złości i zimną skórę oraz przyklejone do twarzy ciemne włosy wyglądała, jak dopiero co wyłowiony topielec. Gdyby w takim stanie natrafiła na jakiegoś pierwszorocznego, to malec nie odpędziłby się od koszmarów przez tydzień.

Skierowała się do najbliższej, damskiej łazienki w której, całe szczęście, nie przyszło urzędować żadnemu zrzędliwemu duchowi. Regina obejrzała się niepewnie, nie chcąc na nikogo natrafić i przylgnęła do umywalki, opierając się na niej dłońmi.

Spowolniła oddech, chcąc uspokoić serce. Uwielbiała być w centrum uwagi. Nawet podczas uczęszczania do mugolskiej szkoły w Londynie, problemu nie stanowiło dla niej prezentowanie projektu przed klasą, czy nawet całą szkołą, kiedy reszta grupy odpowiedzialnej za to zadanie, stała zestresowana za jej plecami. Sądziła, że nic nie jest w stanie zburzyć jej głęboko zakorzenionej pewności siebie. Wszystko przychodziło jej łatwo, dopóki w oczach obserwujących osób dostrzegała podziw, zainteresowanie, bądź zazdrość. Dokładało to kolejne cegiełki to muru, strzegącego jej poczucia własnej wartości.

NIGHTMARE °𝓱𝓪𝓻𝓻𝔂 𝓹𝓸𝓽𝓽𝓮𝓻 𝓯𝓪𝓷𝓯𝓲𝓬𝓽𝓲𝓸𝓷Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz