S02E04

457 22 4
                                    

Następnego dnia rano Patricia obudziła się z ogromnym bólem głowy. Dziewczyna przetarła dłonią oczy, by potem zauważyć ubrudzone od tuszu do rzęs palce. Powoli zaczęła sobie przypominać, w jakim świecie się znajduje. Musiała wrócić bardzo zmęczona, bo nawet nie przebrała się w piżamę.

-Jezu chryste! Zamierzasz w końcu wyłączyć ten budzik?! - wparował do jej pokoju oburzony Dustin. - Wydziera się na cały dom.

Chłopak nie czekając na odpowiedź siostry, podszedł do jej stolika nocnego by wyłączyć alarm. Zmierzył nastolatkę wzrokiem, po czym dodał:

-O której wczoraj wróciłaś?

-Nie wiem. - odpowiedziała zirytowana Pat. Światło powoli dostawało się do jej pokoju, co tylko drażniło jej oczy.

-Wróciłaś z Barry'm? - kontynuował trzynastolatek.

-Nie wiem. Tak. Daj mi spokój. - rzuciła dziewczyna, po czym schowała głowę pod poduszkę. Miała ochotę iść dalej spać i obudzić się ze świadomością, że to wszystko tylko sen. Czuła, że tym razem mogła przesadzić z imprezowaniem. Musiała się jednak liczyć z konsekwencjami. Nieobecność Henderson w szkole na pewno zaniepokoiłaby jej mamę, a tego siedemnastolatka nie chciała. Rzuciła okiem na wiszący na ścianie zegar i wymamrotała:

-Bądź gotowy za dwadzieścia minut. Tylko się nie spóźnij. - powiedziała, nadal leżąc w łóżku.

Dustin przewrócił jedynie oczami i wrócił do swojego pokoju. Patricia udała się do łazienki aby przemyć twarz z nadzieją, że pomoże jej to się rozbudzić. Za wiele jej to nie dało, więc wróciła do swojej sypialni. Ubrała się w niebieskie jeansy, a na biały golf narzuciła bluzę bez kaptura, którą znalazła wiszącą na krześle. Włosy związała żółtą frotką. Zarzuciła na ramię torbę z książkami i wyszła ze swojego pokoju. Pod samochodem czekał na nią młodszy brat. Jako, że dużymi krokami zbliżała się zima, jazda na rowerze robiła się niebezpieczna. Pat nie przeszkadzał fakt, że zawozi trzynastolatka do szkoły. Przez ostatni czas miała wrażenie, że to jedyny moment w ciągu dnia kiedy mogą spokojnie porozmawiać. Oboje bywali bardzo zajęci.

-Patrz co wczoraj znalazłem. - powiedział Dustin wyciągając z plecaka atrapę puapki na duchy, gdy jego siostra odpalała samochód.

-Ah! Co to jest? - zawołała krzywo nastolatka na widok czegoś, co przypominało żabę, jednak żabą na pewno nie było.

-Nie wiem. Myślałem, że ty mi powiesz. - odpowiedział, równym tonem.

-Skąd miałabym wiedzieć? Poza tym, wygląda paskudnie. Zabierz to. - odparła, próbując skupić się na drodze.

-Przecież chodzisz na biologię! - zirytował się chłopak.

-Na anatomię. Zwierzątka to nie moja działka. -odpowiedziała sarkastycznie.

Dustin pomruczał jeszcze coś pod nosem, po czym założył ręce na piersi. Liczył na większe zaangażowanie ze strony siostry. Po drodze wymienili parę zdań na temat wczorajszego wieczoru. Siedemnastolatka zaparkowała na szkolnym parkingu, skąd rodzeństwo rozeszło się w stronę swoich szkół.

Patricia od pierwszej lekcji czuła na sobie spojrzenia wielu osób, starała się to jednak ignorować. Miarka przebrała się, gdy zobaczyła szepczące między sobą Dianne i Nicole, uśmiechające się w stronę dziewczyny. Patricia zdenerwowana wparowała do sali z języka francuskiego, gdzie miała odbyć się jej następna lekcja. Zajęła swoje miejsce oburzona, po czym skrzyżowała ręce na piersi. Miała tylko nadzieję, że na wczorajszej imprezie nie zrobiła nic głupiego.

-Nie wiedziałam, że kręcisz z Harringtonem. - przerwała ciszę Tina.

-Nie kręcę. - odpowiedziała Pat, krzywiąc się na wspomnienie chłopaka. Czyżby wczoraj wypaplała coś głupiego, przez co znalazła się na ustach wszystkich w szkole?

GWIAZDA MOGŁA TYLKO SPAŚĆ |  Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz