Bill wstał z łóżka dopiero gdy słyszał, że w łazience przestała lecieć woda z prysznica. Podszedł do swojej dziewczyny, której ciało było przykryte pod szlafrokiem, nachylił się by pocałował jej policzek czując zapach kokosa z jej kremu do ciała.
— Dzień dobry. — powiedział kładąc dłonie na jej biodrach, a ona się uśmiechnęła smarując tosta masłem.
— Wcześnie wstałeś. — powiedziała odwracając się do niego z uśmiechem.
— Nie mogłem dłużej spać. — stwierdził — Myślałem... dawno nie miałem żadnego listu od George'a...
— Skoro nie miałeś to znaczy, że wszystko w porządku, skarbie. — powiedziała Scarlett — Twój brat nie chce cię martwić.
— No wiem. — powiedział Bill odgarniając kosmyk z twarzy.
Bill ostatnią kłębkiem nerwów. Stres z powodu pracy go wręcz pożerał, głową bolała go wręcz codziennie i miał tyle myśli w głowie na raz, że nie miał pojęcia co ma robić gdy wróci do domu. Miał wrażenie, że nie ma na nic czasu, mimo, że miał to mnóstwo. Chciał w końcu spędzić miło czas ze swoją dziewczyną. Zastanawiał się czy nie zaskoczyć ją w pracy, skoro kończą prawie tak samo.
W pracy tego dnia zaznał nudę. Obracał pióro w dłoni, gdy nagle w jego biurze pojawiła się znajoma twarz Isabelli Wright. Była młoda, w wieku Percy'ego, ale na jej palcu już była srebrna obrączka. Nie pracowała tu od dawna, ale Bill od razu ją polubił. Pokazała mu nawet zdjęcie swojego dziecka i opowiedziała historię o tym, że zaszła w ciążę jeszcze gdy była w szkole. Już ją słyszał od Percy'ego, gdy jeszcze rozmawiali. Isabella wyszła z Wyatta Wrighta, który grał w tej samej drużyny co Oliver Wood na pozycji ścigającego.
— Przyszedł do ciebie list, kochany. — powiedział wchodząc do jego biura.
— Wielkie dzięki, Isa. — powiedział Bill biorąc do ręki kopertę.
Gdy tylko wyszła natychmiast otworzył list.
Drogi Billu.
Wiem, że pewnie się zamartwiasz, więc chcę Ci tylko dać znać, że czuję się dobrze i nie masz powodu do zmartwień.
Gdyby było coś na rzeczy napisałbym do ciebie od razu. Odpowiadając na Twój ostatni list: tak, dobrze się bawię z Heather.
Przesyłam uściski dla ciebie i Scarlett,
George.Bill poczuł ulgę czytając wiadomość brata. Jego rodzina była dla niego najważniejsza i miał nadzieję w przyszłości założyć ją ze Scarlett. Nie był jednak pewien co by zrobił gdyby coś poszło nie po jego myśli.
— Bill? — jego szef uchylił drzwi do jego biura pół godziny przed końcem jego zmiany.
— Tak?
— Jeśli skończyłeś możesz już wracać do domu. — powiedział szef uśmiechając się promiennie.
Bill w pośpiechu spakował wszystkie rzeczy i teleportował się do ministerstwa magii. Zapukał do biura swojej dziewczyny i wszedł do środka będąc w nadzwyczajnie dobrym humorze, który nagle się stracił ciosem skierowanym prosto w serce. Jego brat stał oparty o biurko Scarlett i przeglądał dokumenty. Percy spojrzał na niego i się zarumienił. Niemal rzucił pergaminami o podłogę.
— Cześć. — powiedział Bill, a Percy tylko wyminął go i wyszedł z biura.
— Cześć. — powiedziała całując Billa w policzek — Nie przejmuj się tym, Percy nie ma się ostatnio najlepiej... chyba za wami tęskni.
— Daj spokój. Jest dorosły, sam podejmuje decyzje. — powiedział Bill — Przyszedłem zabrać cię na kolację.
— Wezmę torebkę i możemy iść. — powiedziała uśmiechając się do niego — Jak Twój dzień?
— W porządku. — powiedział, gdy wyszli z biura i skierowali się wind — Mało pracy. A twój? — zapytał.
— Miałam strasznie dużo pracy... jeszcze jutro będę to kończyła. — powiedziała wchodząc do pustej windy.
— Z Percym?
— Tak. — powiedziała kiwając głową — On się głównie nie odzywa.
Dotarli do ich ulubionej restauracji i zajęli stolik. O tej porze było naprawdę dużo osób, ale jedzenie dostali równie szybko co zamówili.
— Więc... za tydzień twoje urodziny. — powiedział Bill — I rocznica naszego poznania się... co byś chciała?
— Och, ja nic nie potrzebuję, kochanie. — powiedziała machając dłonią.
— Wiesz, że to nie podziała. — powiedział posyłając jej jeden ze swoich najlepszych uśmiechów — Wiesz, że coś dla ciebie zrobię.
— Wiem. — powiedziała — Bo straszny z ciebie uparciuch. — dodała.
— Wypraszam sobie, nie jestem wcale uparty. — powiedział.
— Cała twoja rodzina jest uparta... zastanówmy się... ty, nawet jeśli proszę byś został w domu, chodzisz do pracy gdy jesteś chory, Charlie ciągle się upierał, że Jo to tylko przyjaciółka... Percy jest tak uparty, że się nie pogodzicie, Fred i George... chyba nie muszę mówić dlaczego ci dwaj są uparci... Ron i ta cała kłótnia z Harrym, a Ginny jest najbardziej uparta z was wszystkich!
— Ty wiesz więcej na temat życia mojego rodzeństwa niż ja. — zaśmiał się.
— To ty mi wszystko powiedziałeś. — odparła nabijając sałatki na widelec — Rano byłeś jeszcze markotny, co się stało?
— Georgie napisał. — powiedział Bill — Wszystko w porządku i świetnie się bawi z Heather. — odparł.
— Bill, wiesz, że powinieneś się skupić na sobie? Wiem, że kochasz swoje rodzeństwo i wiem, że rodzina jest dla ciebie najważniejsza, ale czasami przez zaniedbujesz siebie. — powiedziała — Nie chcę by tak było, to już nie są małe dzieci.
— Wiem, że nimi nie są, ale wolę udawać, że właśnie są. — powiedział — Zastanawiam się czy gdybym był dla Percy'ego lepszym bratem to czy wciąż zachowałby się tak jak się zachował.
— To nie twoja wina.
— A co jak moja? — zapytał.
— Bill, to nie jest twoja wina. Percy się od was różni. — powiedziała — Mówiłeś, że zawsze był trochę zbyt ambitny co do pracy.
— To prawda.
— Dlatego to nie twoja wina, kochanie. — powiedziała gładząc go po dłoni.
CZYTASZ
The Night We Met | Bill Weasley
FanfictionScarlett wiedziała co to znaczy strata swojego ukochanego, dlatego od tej pory uważała i bardzo się zmieniła. Po czasie jednak dochodziła do wniosków, że ona i jej były były narzeczony są bardzo się spieszyli a jej ona pokochała długowłosego rudziel...