Rozdział 35

413 36 13
                                    

Bill wstał z łóżka dopiero gdy słyszał, że w łazience przestała lecieć woda z prysznica. Podszedł do swojej dziewczyny, której ciało było przykryte pod szlafrokiem, nachylił się by pocałował jej policzek czując zapach kokosa z jej kremu do ciała.

— Dzień dobry. — powiedział kładąc dłonie na jej biodrach, a ona się uśmiechnęła smarując tosta masłem.

— Wcześnie wstałeś. — powiedziała odwracając się do niego z uśmiechem.

— Nie mogłem dłużej spać. — stwierdził — Myślałem... dawno nie miałem żadnego listu od George'a...

— Skoro nie miałeś to znaczy, że wszystko w porządku, skarbie. — powiedziała Scarlett — Twój brat nie chce cię martwić.

— No wiem. — powiedział Bill odgarniając kosmyk z twarzy.

Bill ostatnią kłębkiem nerwów. Stres z powodu pracy go wręcz pożerał, głową bolała go wręcz codziennie i miał tyle myśli w głowie na raz, że nie miał pojęcia co ma robić gdy wróci do domu. Miał wrażenie, że nie ma na nic czasu, mimo, że miał to mnóstwo. Chciał w końcu spędzić miło czas ze swoją dziewczyną. Zastanawiał się czy nie zaskoczyć ją w pracy, skoro kończą prawie tak samo.

W pracy tego dnia zaznał nudę. Obracał pióro w dłoni, gdy nagle w jego biurze pojawiła się znajoma twarz Isabelli Wright. Była młoda, w wieku Percy'ego, ale na jej palcu już była srebrna obrączka. Nie pracowała tu od dawna, ale Bill od razu ją polubił. Pokazała mu nawet zdjęcie swojego dziecka i opowiedziała historię o tym, że zaszła w ciążę jeszcze gdy była w szkole. Już ją słyszał od Percy'ego, gdy jeszcze rozmawiali. Isabella wyszła z Wyatta Wrighta, który grał w tej samej drużyny co Oliver Wood na pozycji ścigającego.

— Przyszedł do ciebie list, kochany. — powiedział wchodząc do jego biura.

— Wielkie dzięki, Isa. — powiedział Bill biorąc do ręki kopertę.

Gdy tylko wyszła natychmiast otworzył list.

Drogi Billu.

Wiem, że pewnie się zamartwiasz, więc chcę Ci tylko dać znać, że czuję się dobrze i nie masz powodu do zmartwień.

Gdyby było coś na rzeczy napisałbym do ciebie od razu. Odpowiadając na Twój ostatni list: tak, dobrze się bawię z Heather.

Przesyłam uściski dla ciebie i Scarlett,
George.

Bill poczuł ulgę czytając wiadomość brata. Jego rodzina była dla niego najważniejsza i miał nadzieję w przyszłości założyć ją ze Scarlett. Nie był jednak pewien co by zrobił gdyby coś poszło nie po jego myśli.

— Bill? — jego szef uchylił drzwi do jego biura pół godziny przed końcem jego zmiany.

— Tak?

— Jeśli skończyłeś możesz już wracać do domu. — powiedział szef uśmiechając się promiennie.

Bill w pośpiechu spakował wszystkie rzeczy i teleportował się do ministerstwa magii. Zapukał do biura swojej dziewczyny i wszedł do środka będąc w nadzwyczajnie dobrym humorze, który nagle się stracił ciosem skierowanym prosto w serce. Jego brat stał oparty o biurko Scarlett i przeglądał dokumenty. Percy spojrzał na niego i się zarumienił. Niemal rzucił pergaminami o podłogę.

— Cześć. — powiedział Bill, a Percy tylko wyminął go i wyszedł z biura.

— Cześć. — powiedziała całując Billa w policzek — Nie przejmuj się tym, Percy nie ma się ostatnio najlepiej... chyba za wami tęskni.

— Daj spokój. Jest dorosły, sam podejmuje decyzje. — powiedział Bill — Przyszedłem zabrać cię na kolację.

— Wezmę torebkę i możemy iść. — powiedziała uśmiechając się do niego — Jak Twój dzień?

— W porządku. — powiedział, gdy wyszli z biura i skierowali się wind — Mało pracy. A twój? — zapytał.

— Miałam strasznie dużo pracy... jeszcze jutro będę to kończyła. — powiedziała wchodząc do pustej windy.

— Z Percym?

— Tak. — powiedziała kiwając głową — On się głównie nie odzywa.

Dotarli do ich ulubionej restauracji i zajęli stolik. O tej porze było naprawdę dużo osób, ale jedzenie dostali równie szybko co zamówili.

— Więc... za tydzień twoje urodziny. — powiedział Bill — I rocznica naszego poznania się... co byś chciała?

— Och, ja nic nie potrzebuję, kochanie. — powiedziała machając dłonią.

— Wiesz, że to nie podziała. — powiedział posyłając jej jeden ze swoich najlepszych uśmiechów — Wiesz, że coś dla ciebie zrobię.

— Wiem. — powiedziała — Bo straszny z ciebie uparciuch. — dodała.

— Wypraszam sobie, nie jestem wcale uparty. — powiedział.

— Cała twoja rodzina jest uparta... zastanówmy się... ty, nawet jeśli proszę byś został w domu, chodzisz do pracy gdy jesteś chory, Charlie ciągle się upierał, że Jo to tylko przyjaciółka... Percy jest tak uparty, że się nie pogodzicie, Fred i George... chyba nie muszę mówić dlaczego ci dwaj są uparci... Ron i ta cała kłótnia z Harrym, a Ginny jest najbardziej uparta z was wszystkich!

— Ty wiesz więcej na temat życia mojego rodzeństwa niż ja. — zaśmiał się.

— To ty mi wszystko powiedziałeś. — odparła nabijając sałatki na widelec — Rano byłeś jeszcze markotny, co się stało?

— Georgie napisał. — powiedział Bill — Wszystko w porządku i świetnie się bawi z Heather. — odparł.

— Bill, wiesz, że powinieneś się skupić na sobie? Wiem, że kochasz swoje rodzeństwo i wiem, że rodzina jest dla ciebie najważniejsza, ale czasami przez zaniedbujesz siebie. — powiedziała — Nie chcę by tak było, to już nie są małe dzieci.

— Wiem, że nimi nie są, ale wolę udawać, że właśnie są. — powiedział — Zastanawiam się czy gdybym był dla Percy'ego lepszym bratem to czy wciąż zachowałby się tak jak się zachował.

— To nie twoja wina.

— A co jak moja? — zapytał.

— Bill, to nie jest twoja wina. Percy się od was różni. — powiedziała — Mówiłeś, że zawsze był trochę zbyt ambitny co do pracy.

— To prawda.

— Dlatego to nie twoja wina, kochanie. — powiedziała gładząc go po dłoni.

The Night We Met | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz