Rozdział 31

14.8K 304 777
                                    

Moje łopatki stykały się z zimną ścianą. Mimo to odnosiłam wrażenie, jakbym ogrzewała płyty gipsowo-kartonowe na całej ich długości i szerokości. Moje ciało było gorące, płonące jak ogień.

Nie miałam bladego pojęcia, dlaczego dotyk tego chłopaka wprawiał mnie w oniemienie. Był delikatny, czuły, a zarazem pożądany i ostry. On cały był diabelsko pociągający.

Dłonie czarnookiego płynnie zsunęły się z mojej talii na biodra i tak w kółko, raz były wyżej raz niżej mojej sylwetki. Chłopak za każdym razem zjeżdżał i wjeżdżał nimi równomiernie.

Gdy tylko zetknęłam swoje dłonie z jego szczęką, poczułam, jak cholernie jest ostra. Rysy twarzy chłopaka były rygorystycznie intensywne, piekielnie znakomite w dotyku.

- Co my.. - Szepnęłam, łapiąc oddech przy jego ustach. Próbowałam wziąć kolejny wdech, by dokończyć zdanie, jednak ciężko było mi to zrobić.

Nie potrafiłam ponownie zaczerpnąć powietrza do płuc, bo jego opuszki palców z każdym ruchem muskały koronkowy materiał moich skromnych majtek. Cholernie mnie to dekoncentrowało.

- Milcz. - Odparł tchnieniem. Jego głos spuścił się z tonu, ale nadal był dominujący.

Uciszył mnie w mgnieniu oka. Pomimo to, że na moment oderwałam się od jego warg, nawet nie zdążyłam otworzyć powiek. Znów wpił się w moje usta.

Czarnowłosy przejął władzę nad moją górną wargą, a ja nad jego dolną. Co więcej, nie dałam rady nadążyć nad swoimi myślami, bo Alan oderwał mnie od ściany. Błyskawicznie zamienił się ze mną miejscem położenia. Jego ciało zaczęło na mnie napierać coraz bardziej, przymuszając mnie do wykonywania kroków w tył.

Im dalej się cofałam, tym bardziej mój niepokój wzrastał. Gwałtownie chwyciłam za materiał jego bluzy przy obojczykach. Przez obawę potknięcia się o najbliższą rzecz, mocno zacisnęłam dłoń w pięść, marszcząc przy tym jakąś część ciemnego materiału.

Co on chcę?

Co ja chcę?

Moje ciało całe zesztywniało, gdy moje kolana żywiołowo zgięły się w pół. W nagłym momencie zaczęłam spadać do tyłu, przy okazji ciągnąc za sobą Alana. Już po chwili zetknęłam się z miękkim materacem łóżka.

Gdy jego ciało wylądowało nad moim, fala gorąca w nagłym stopniu buchnęła w moją stronę.

Jego bliskość dusi mnie w przyjemny sposób.

Nasze usta w dalszym ciągu nie chciały ustąpić, one nawet nie zamierzały tego zrobić. W dodatku wchodziły na jeszcze wyższą fazę. Język czarnookiego przejechał po mojej dolnej wardze, prosząc o wyraźny dostęp, którym nie pogardziłam. Natychmiastowo udostępniłam mu wejście do środka. Jak mniemam, że wtedy zaczęła się istna i zacięta rywalizacja między mną a nim, między wodą a ogniem, niebem a piekłem.

Mimo wszystko, te dwie przeciwne siły harmonizowały ze sobą, jak nigdy dotąd.

Słyszałam każdy wdech i wydech chłopaka, który mieszał się z moim. Klatka czarnowłosego poruszała się w przyśpieszonym tempie, bo materiał jego bluzy regularnie ocierał się o mój półnagi biust.

Nasze języki toczyły zaciętą walkę, która mogła trwać bez końca. Żadne z nas nie chciało być na drugim miejscu.

Nie potrafiłam bezczynnie trzymać dłoni w jednym miejscu. W tamtym momencie ciało tego człowieka pociągało mnie na każdy możliwy sposób.

Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz