Tego dnia panowała okropna pogoda. Pomimo iż w Królewskiej przystani zwykle bywało ciepło i słonecznie, dziś szalała wichura. Obudził mnie hałas spowodowany przez gałąź uderzającą w małe okienko dachowe -jedyne źródło światła w mojej sypialni. "Sypialni" to zbyt dużo powiedziane, w obskurnym, małym pokoju na strychu domu ciotki. Podniosłam głowę znad szorstkiej pościeli i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Przez nie domknięte okno wpadło kilka liści i nakapala brudna woda z dachu. Niewiele zajęło mi wstanie z loża i doprowadzenie się do ładu, już po chwili zeszłam na dół do kuchni by przygotować śniadanie dla siebie i ciotki. Nie było ono jakieś bogate, ale wystarczające by mieć siłę na resztę poranka. Mogłam wyłącznie dziękować Bogu za to że wogole miałam co zjeść. W królewskiej przystani codziennoscia był głód dla tej biedniejszej ludności. Wielcy lordowie nie dbali o to czy prości ludzie maja co zjeść, w co się ubrać i czy wystarcza im leków. Dla nich mogliśmy wszyscy umrzeć, jeden problem mniej.
Przed wyjściem zajrzałam jedynie do sypialni ciotki gdzie położyłam na stoliku nocnym talerz ze sniadaniem i szklankę wody. Wiedziałam że gdy wstanie po nocnej zmianie będzie miała mocnego kaca i spędzi pół dnia w łóżku. Katherine- bo tak miała na imię ciotka, nie była idealna opiekunka. Zajmowała się prostytucja i pracowała głównie nocami, za wyjątkiem jej stałych klientów dla których była dostępna również za dnia. Zajmowala się mną, a właściwie zajmowałyśmy się sobą wzajemnie, odkład pamiętam. Ona dawała dach nad głową i załatwiła mi pracę, ja zaś dbałam o dom, sprzątałam, gotowałam i ogólnie byłam na każde zawołanie ciotki. Bardzo często mnie wykorzystywała i traktowała jak prywatną słóżbe, ale ja się na to godziłam. Gdyby nie ona, prawdopodobnie dawno temu bym zmarła na ulicy. Była moja jedyna rodzina i tylko ona została mi na tym świecie. W pokoju unosił się zapach tytoniu, tak często palony przez Katherine. Kobieta spala ciężko oddychając, co jakiś czas belkoczac pod nosem. Choć na jej twarzy można było dostrzec już pierwsze zmarszczki wciąż była piękna. Odstawiłam naczynia i cmoknęłam ciotkę w policzek.
-Wychodzę, wrócę wieczorem
Odpowiedziała mi na to jedynie nieświadomym mruknięciem. Szybko opuściłam jej pokój, założyłam chustę na głowę i wyszłam z domu.
Pomimo okropnej pogody na ulicy błąkało się mnóstwo osób. Kupcy przy swoich budach, próbujący wcisnąć swoje towary za okropnie wysokie ceny, plotkujące kobiety i zagonieni młodzieńcy. Między nimi biegały małe dzieci. Wychudzone, w starych, brudnych szmatach, niektóre nawet boso. Nasunelam chustę bardziej na twarz i ruszyłam biegiem w stronę dobrze znanej mi ulicy. Przechodząc przez jedną z uliczek zobaczyłam dwójkę ludzi -jak w pierwszej chwili myślałam- obsciskujących się, nie zwracając uwagi na świat dookoła. Dopiero po chwili zauważyłam że ów kobieta płacze i jest siła przygniatana do ściany. Mężczyzna wyższy od niej o głowę brutalnie gwałcił ją na ulicy. Był bezkarny, nikt nie zwróci uwagi na tragedię jaka spotyka ta kobietę. Każdy wyłącznie opuści głowę w dół i przejdzie przyspieszonym krokiem. Chciałam jej pomoc, doskoczyć do niego i z całej sił odepchnąć, robiąc mu przy tym jak największą krzywdę na którą zasługuje, przytulając dziewczyne by zapewnić jej choć odrobinę poczucia bezpieczeństwa. Wiedziałam że nie miałabym najmniejszych szans, prawdopodobnie wtrącając się skończyłabym gorzej niż ona, jednak w tej chwili nie wiele nad tym myślałam. Gdy już miałam podbiec do tej dwójki ktoś gwałtownie szarpnal mnie za ramię.
Szybko się odwróciłam, lecz na szczęście zamiast kolejnego gwałciciela czy złodzieja zobaczyłam Elizabet- kobietę z którą pracuje. Spojrzała się na mnie przelotnie i szybko pociągnęła mnie wzdłuż ulicy, pozostawiając w tyle gwałciciela i jego ofiarę. Dopiero po chwili otrząsłam się z szoku i wyrwałam rękę z jej uścisku.
-Czy ty oszalalas?- odwrocila się do mnie i zmierzyła gniewnym wzrokiem
- Zaczekaj - dopiero teraz zdalalam sobie wprawę jak mocno bije mi serce, czułam jakbym miała zejść na zawał - trzeba jej pomóc!
- Myrcella cholera uspokój się! Nic nie zrobisz. Chcesz skończyć jak ona? - jej idealne brwi uniósła w górę patrząc na mnie jak na małe dziecko któremu dawała reprymendę - Tobie nikt by nie pomógł. Zapamiętaj to sobie, takie jest życie skarbie, możesz liczyć tylko na siebie.
Patrzyłam na nią chcąc zaprotestować ale wiedziałam że miała rację. Nic nie znaczyłam w tym mieście i nikogo nie obchodziło moje życie.
- Chodźmy, pada coraz bardziej. Nie mam zamiaru zmoczyć włosów-fuknela i dumnie wyprostowana ruszyła w dobrze znanym mi kierunku. Obrucilam się szybko w stronę uliczki z której przed chwila przyszłyśmy, zawahałam się przez chwilę jednak ruszyłam za znajoma w stronę burdelu. Elizabet jakby zapominając o sytuacji która miała miejsce kilka minut wczesniej, cała drogę opowiadała gestykulując i wręcz krzycząc na pół ulicy o swoich ostatnich klientach i nowej sukni która planowała zakupić. Tak samo jak moja ciotka była dziwka, dodatkowo bardzo dumna ze swojego fachu.
- Nie ma lepszej pracy skarbie, zawsze będziemy mieć klientów, którzy zapłacą za chwilę przyjemności, którą same możemy z tego czerpać- jak to miała w zwyczaju mówić.
Zawstydzala mnie jej bezpośredniość, gdy mówiła o przezyciach łóżkowych z klientami. Niezliczoną ilość razy słyszałam o pozycjach w których jest jej najwygodniej czy najlepszym sposobie robienia loda by się zbytnio nie dławić. Rozdzielilysmy się gdy przekroczyłyśmy drzwi domu publicznego na jedwabnej. Elizabet weszła do sali przeznaczonej do przygotowywania się dla panów, ja zaś weszłam po drewnianych schodach na górę do "gabinetu" naszej szefowej Alys- odpowiedzialnej za wszystkie dziewczęta. Gdy miałam 8 lat ciotka załatwiła mi tu pracę bym zaczęła na siebie zarabiać i oddawać jej pieniądze za utrzymanie. Już przy pierwszym kliencie, wybiegłam wystraszona z pomieszczenia gdy ten nakazał mi się rozebrać. Mężczyzna narobił awantury i poskarżył się Alys, która miała mnie wyrzucić po pierwszym dniu. Na całe szczęście starsza kobieta poczuła do mnie odrobinę sympati i współczucia. Nauczyła mnie pisać i czytac, a ponieważ szybko przyjmowałam wiedzę, również pokazała mi podstawy liczenia. Do tej pory nie wiem skąd osoba jej pochodzenia to potrafi, ale nigdy też nie dopytywałam. Od tamtego czasu zostałam jej prawą ręką i zamiast sprzedawać swoje ciało, rozliczalam klientów i spełniałam zachcianki prostytutek. Ciotka nie była do końca zadowolona. Jako "asystentka" zarabiałam znacznie mniej, ale szybko opuściły ją pretensje, gdy zaczęła otrzymywać większa zapłatę, dzięki mnie. Nie pytajcie jak to załatwiłam, ważne że ciotka była usatysfakcjonowana a ja nie musiałam się sprzedawać. Ludzie w mieście nie do końca wiedzieli jak wygląda moja praca, wiadomo było jedyne że pracuje na jedwabnej-a co za tym idzie-w ich mniemaniu bylam zwykła dziwka. Nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie.