2.

250 14 0
                                    

Wracałam do domu późnym popołudniem. Szlam szybkim krokiem starając się omijać ludzi. Zależało mi na czasie, gdyż chciałam zdarzyć ugotować obiad przed wyjściem ciotki. Pogoda nieco się poprawiła w porównaniu z porankiem więc ulice były jeszcze bardziej zatłoczone. Po przyjściu do mieszkania od razu zabrałam się za skrobanie warzyw, jednak przerwałam gdy zawołała mnie do  siebie ciotka. W sypialni kobiety, oprócz oczekiwanej Katherine leżał starszy mężczyzna. Obaj byli nago i zajęci sobą nie zwrócili uwagi na moje wejście. Ciotka raczej rzadko zapraszała klientów do domu, jednak ten musiał być jakimś szczególnym wyjątkiem. Z niesmakiem patrzyłam jak jegomość całuje jej piersi i jeździ rękami po całym ciele. Wyrwałam się z letargu i cicho odchrząknęłam.
-Myrcella jesteś! - ciotka oderwała się od mężczyzny i zaklaskala z uśmiechem- przynies mi i mojemu gościowi wino
-Może piękna panienka zechce do nas dołączyc- facet patrzył się na mnie obleśnie oblizując dolna wargę i mierząc mnie spojrzeniem z góry na dół. Zmarszylam brwi i bez słowa opuściłam sypialnie jak najszybciej. Slyszalam jeszcze tylko ich stłumione śmiechy. W pośpiechu dostarczyłam im dzban wina i wróciłam do przygotowania posiłku.  Przez cienkie ściany niestety było wszystko słychać, więc odgłosy jęków i skrzypienia łóżka odebrały mi chęć na zjedzenie czegokolwiek. Niedługo później drzwi do sypialni otworzyły się i wyszedł z nich - już ubrany - mężczyzna, kierując się w stronę drzwi wyjściowych.
- Żegnaj. Mam nadzieję że do zobaczenia- uśmiechnął się obleśnie i przejechał swoją ręka po moim udzie gdy przechodził obok. Gdy miałam się odezwać do pokoju weszła również ciotka i zmroziła mnie ciężkim spojrzeniem. Zacisnęłam mocno zęby. Facet opuścił nasz dom, a ja spojrzałam na ciotkę.
- Jak możesz to tolerować? On jest oblesny!
- Nie dramatyzuj, pieniądze to pieniądze, wszystko drożeje, trzeba zarabiać. Też mogłabyś robić coś więcej - spojrzała na mnie znacząco
- Nie ciociu- pokiwałam głowa spuszczajac wzrok- nie dam rady
Ciotka dotknęła mojego policzka, zmuszając mnie bym na nią spojrzała. Chwilę mi się przyglądała po czym weschnela.
- Taka słodka i niewinna. Może powinnam znaleźć ci męża? - powiedziała z uśmiechem
Przewróciłam oczami na jej głupie zaczepki. Zaplanowane małżeństwa to coś z czym musiała zmierzyć się większość dziewcząt w moim wieku. Większość niesamowicie cieszyła się z wizji zostania przykładna żona, matka i kura domowa w jednym. Ja natomiast chciałam coś więcej. Nie chciałam być jedynie maszynka do płodzenia dzieci, chciałam podróżować i zobaczyć całe siedem królestw i nie tylko. Ciotka doskonale o tym wiedziała i dotychczas nie zmuszała mnie do poszukiwań odpowiedniego kandydata, za co byłam jej niezmiernie wdzięczna, jednak zdarzały się jej docinki w moja stronę, gdyż niebywale bawiła ja moja reakcja. Sama była stara paną, jednak w jej "zawodzie" ciężko byłoby o udane małżeństwo.
- Bardzo zabawne- pokręciłam głowa, ku jeszcze większemu rozbawieniu Katherine
Poszłam do swojego pokoju. Chwilę później uslyszalam że ciotka wychodzi. Zabrałam się za czytanie jednej z 4 książek które posiadałam. Mimo że znałam je już na pamięć, lubiłam czytać, a nie miałam możliwości kupić nowej gdyż były one bardzo drogie i praktycznie nie dostępne.

Następnego dnia przyszłam na jedwabna chwilę spóźniona. Zaspalam, a do tego ciotce zachciało się jabłek i musiałam iść na targ. Wchodząc do budynku wpadłam na Esterę, jedna z największych suk jakie stepaja po tej ziemi. Kobietę niezwykle piękną, dzięki czemu cieszyła się największa popularnością wśród klientów i nawet samych lordow, gdy ci przyjeżdżali do Królewskiej przystani. Niestety po za piękna buzia, miała paskudny charakter. Odkad pamiętam uważała się za lepsza i często znęcała się nad innymi dziewczynami, zwłaszcza młodszymi i mniej urodziwymi. Tego okropnego dnia nie mogła sobie odpuścic, a ja sama podłożyłam się na jej kolejna ofiare.
-Patrz pod nogi kretynko jak leziesz- pchnela mnie, przez co opadłam stopień niżej tracąc równowagę.
W pierwszej chwili wyszukałam ręka medalionu który zawsze nosiłam na szyi, by sprawdzić czy na pewno jest na swoim miejscu. Nie umknęło to dziewczynie, która wyszarpała z mojej ręki biżuterię i pociągnęła w swoją stronę rozrywając łańcuszek.
- Zostaw to! - rzycilam się w jej stronę próbując odebrać swoją własność. Nie chciałam odpuścic, był dla mnie bardzo ważny.
Szybko podbiegły do nas jakieś dwie pozostałe dziewczyny które nas rozdzieliły.
-No proszę a cóż to? -przegladala się mojemu medalionowi z kpiacym  uśmiechem -musi być dla ciebie bardzo ważny - teraz spojrzała na mnie z udawanym współczuciem. Gdyby teraz nie trzymaly mnie te dwie kobiety z pewnością uderzyłabym ją w twarz- i musi też być bardzo cenny - jej uśmiech coraz bardziej się poszerzał
- Oddaj mi to do cholery! To nie należy do ciebie!
- Oj tak? Myślę że moglabym go sobie zostawić, albo odsprzedać. Na pewno dostałabym za to nie mała kwotę - kpila patrząc mi prosto w twarz, kradnąc moja własność, a z grupy która zbierała się wokół nas nikt nie reagował- oj bo zaraz się popłaczesz - udawała ze ściera łzy ze swoich policzków
- Na pewno nie będę płakać przez taka zwykła kurwe jak ty - z twarzy dziewczyny bardzo szybko zszedł uśmiech, zamachnęła się i uderzyła mnie z całej siły w policzek. Kobiety które stały wczesniej między nami, szybko wycofały się do tłumu, by same nie odnieść obrażeń. Weszłam stopień wyżej by być na równi z dziewczyną i pchnelam ja z całej siły przez co spadła ze schodów i wylądowała tyłkiem na brudnej ziemi. Gdy chciałam zejść do niej by odebrać swoją własność i wejść do środka, usłyszałam głośne kroki i krzyk skierowany w nasza stronę. Cofnęłam się i odwróciłam w stronę głosu.
- Rozejść się! Co tu się dzieje! Rozejść się powiedziałem! - głos jednego ze strażników miejskich zmroził mi krew w żyłach. Poczułam dreszcze na całym ciele na widok mężczyzny w zbroi zbliżającego się do mnie. Mam przejebane~ każdy wie że lepiej jest nie rzucać się w oczy straży miejskiej, a tym bardziej wdać się w bójkę w ich obecności. I tak gdy na ulicach dochodzi do gwałtów czy prawdziwej przemocy, nikt nie reaguje, ja za popchnięcie tej szmaty mogę zostać przez nich pobita a nawet wtrącona do więzienia.
- Pytam co się tu dzieje! - Mężczyzna dopiero teraz dostrzegł wciąż leżącą na ziemi Esterę i zwrócił uwagę na mnie. Ja rozejrzałam się poszukując drogi ewentualnej ucieczki, jednak takiej nie było. Natrafiłam jedynie na wspolczujacy wzrok innych kobiet które obserwowały całe to zamieszanie.

Dziwka Na Tronie~Aemond Targaryen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz