II

99 7 11
                                    

Gdy już swobodnie oddychałam spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do mojego małego plecaka i wyszłam przez okno na drzewo, z którego zeskoczyłam na ziemie i pobiegłam do lasu koło mojego domu.

Biegłam przed siebie nie zastanawiając się gdzie się w tej chwili znajduję.  Zatrzymałam się gdy byłam pewna że jestem z dala od mojego w sumie już nie mojego domu gdyż nie miałam zamiaru tam wracać.
Usiadłam pod jednym z drzew i wyciągłam telefon i spojrzałam na godzinę, była dokładnie 13:38. Odłożyłam go aby po chwili obmyślić gdzie aktualnie się znajduje. Po jakimś czasie nadal nie wiedziałam, nie znałam tej części lasu.

Poczułam dotyk na ramieniu, odwróciłam się szybko i spojrzałam na właściciela dłoni. To co zobaczyłam przeraziło mnie, przedemną stał ponad 4 metrowy facet w garniturze i bez twarzy, zrobiłam parę kroków w tył aby lepiej się mu (?) przyjrzeć.

- Kim jesteś? - Spytałam.

-idziesz ze mną. - Powiedział po prostu i zacisnął mackami moją talię.

-Czekaj kurwa, co jest?! - za nim cokolwiek mi odpowiedziało poczułam mrowienie na ciele i lekki ból z tyłu głowy. Po chwili znaleźliśmy się przed dużym białym budynkiem. Możnaby pomyśleć że jest opuszczony gdyby nie pięknie zadbany ogródek z wieloma rodzajami róż.
Weszliśmy do środka budynku i od razu zdjełam buty bo były zabłocone a nie chciałam bardzo na brudzić. Slender zaprowadził mnie do chyba salonu. Stanełam z tym nieznajomym mężczyzną na środku pomieszczenia, rozejrzałam się po nim a na kanapie siedziało 4 mężczyzn.

- CICHAĆ I SŁUCHAĆ! - Krzyknął aby się uciszyli. -przedstaw się. - nakazał.

-Co tu sie odpierdala? -Wypowiedziałam to troszkę za głośno. -jestem Alice.

-Cześć nazywam się Splendor! - Wykrzyknął wysoki mężczyzna z nietypową twarzą, ubrany w czarny garnitur w kolorowe plamki.

-To jest Offy. - Wskazał na dziwnie podejżanego typa z samym uśmiechem.

- A tamci to Trender i Tender.- Pokazał na dwoje bez twarzowych Demonów.

-Nie wiem co tu robisz, chyba cię porwałem, a jestem Slender. -odpowiedział

-Chodź zaprowadzę cię do twojego tymczasowego pokoju. -powiedział chyba Tender.

-Dobrze? - wyszliśmy razem z salonu i doszliśmy do białych drzwi a on je otworzył. W pomieszczeniu znajdowało się czarne łóżko z ciemnego drewna, szafy w tym samym kolorze i biurko.

-Jesteś pewnie zmęczona, odpocznij sobie a później ktoś cię oprowadzi po całej Rezydencji. Powiedział po czym wyszedł zostawiając mnie samą w pokoju.

~♡~

ALE DOSTAŁAM WENY. Nie sądziłam że ktoś polubi moją książkę<3
A i przepraszam że rozdziały są takie krótkie :")

🖤Przypadek?🖤/Slenderman/🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz