5.

233 13 5
                                    

Weszłam do sali tronowej i skierowalam się bliżej ogromnego tronu zbudowanego z mieczy. Nie mogłam spuścić wzroku z tego niesamowitego i zarazem przerażającego krzesła. Dopiero po chwili zwróciłam uwagę na króla zasiadającego na nim i niezgrabnie dygnelam opuszczjac lekko głowę w dół. Kontem oka zauważyłam Alicent i Otto Hightower stojących nieopodal króla.
- A więc oto obiekt wywołanego zamieszania- podniosłam wzrok na krola i minimalnie cofnęłam się do tyłu co nie umknęło jego uwadze- nie bój się dziewczyno, nikt tutaj nie zrobi ci krzywdy. Na pewno teraz chciałabyś spędzić więcej czasu z rodzina- wskazał ręka w stronę Hightowerow
- Nie bardzo- powiedziałam zanim zdarzyłam ugrysc się w język. Poczułam na sobie palący wzrok mężczyzny który uważa się za mojego ojca- wybacz panie- odchrząknęłam by mieć pewność że mój głos się nie zalamie- ale nie mam ochoty przebywać w towarzystwie osoby która porzuciła mnie na pastwę losu- król delikatnie się uśmiechnął i przechylił głowę, tak jakby całkowicie mnie rozumiał, czego nie można było powiedzieć o namiestiku.
-Buntowniczy charakter chyba po matce? - spojrzał na Otto który teraz z całej siły zaciskał szczękę.
Krolowa stała z szeroko otwartymi oczami
-Oh taka okazja wymaga szczególnego  świętowania!- wyrzucił optymistycznie król z jeszcze większym uśmiechem- tak, trzeba przygotować turniej! Żono nakaż przygotowania jak najszybciej- teraz i ja miałam szeroko otwarte oczy
-Królu, jestem dozgonnie wdzięczny za ten zaszczyt, lecz myślę że uczta w zupełności wystarczy- Otto odwrócił się w stronę Viserysa
-Zgoda, zajmijcie się tym osobiście, niech jej niczego nie brakuje.
*****
Już dwa dni mieszkam w zamku. Dostałam kategoryczny zakaz wychodzenia z budynku a nawet z komnaty. Drzwi dzień i noc były pilnowane przez strażników, jedynie Alya i Jelena przychodziły do mnie i dotrzymywały towarzystwa. Również od tego czasu nie miałam żadnego kontaktu z ciotka. Czy martwiła się o mnie? Czy mnie szuka? Czy wręcz przeciwnie- Uznała że to nie jej zmartwienie? Może uważa że nie żyje? Na całe szczęście wielki pan Otto Hightower nie zaszczycił mnie swoją obecnością, przez nadmiar ważniejszych zadań, ani nikt z przekletej rodziny Targaryen nie próbował się ze mną kontaktować.
Tego ranka zostałam powiadomiona, że dziś wieczór odbędzie się uczta z okazji mojego cudownego odnalezienia się. Siedziałam przy nieruszonym śniadaniu, bawiąc się wstążka leżącą na stoliku, gdy usłyszałam przerażający ryk. Podbiegłam do okna i zobaczyłam kilka nadlatujących smoków. Musiałam wesprzeć się na stoliku stojącym obok. Są przerażające, miałam wrażenie, że wystarczyła zaledwie krótka chwila a cała Krolewska przystań mogła stanąć w ogniach.
-Ksiezniczka Rhaenyra z dziećmi i ksiaze Daemon przybyli na zaproszenie króla- Alya przystanęła obok mnie -to jego córka i brat- dodała
-Powinysmy zacząć przygotowania-Jelena weszła do komnaty przynosząc piękna niebieska suknie- trzeba przygotować kąpiel, dopasować dodatki, spiąć włosy, wykonać odpowiedni makijaż- zaczęła wyliczać, na co Alya posłała mi zirytowane spojrzenie. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do stołu.
*****
Stalam przed lustrem, prawie się nie poznałam, jakbym patrzyła na obcą mi osobę. Moje Czarne włosy miałam rozpuszczone, Jelena zaplotła mi 2 małe warkoczyki, a suknie przewiązałam ładnym sznurkiem, co podkreśliło talię.

Jeden z rycerzy prowadził mnie do sali gdzie miała odbyć się uczta. Duże drewniane drzwi otworzyły się, a ja zostałam zaproszona do środka. W komnacie znajdował się długi stół przy którym siedziało już kilka osób. Nie rozglądałam się zbytnio, złapałam chwilowy kontakt wzrokowy z Alicent ale szybko usiadłam na miejsce wskazane przez jedną ze słóżących i wbiłam wzrok w piękna złotą zastawę. Coraz więcej osób zbierało się przy stole. Oczekiwaliśmy na przybycie króla, a gdy mężczyzna w końcu dotarł i zasiadł do stołu rozpoczęła się wieczerza. Pomimo iż wszystko wyglądało smacznie i cudownie pachniało, nie miałam ochoty nic jeść. Siedziałam przy stole uginającym się od jedzenia kiedy matki nie miały co włożyć do gara by nakamic swoje dzieci. Zdarzały się chwile gdy sama chodziłam głodna, gdy nie było dużego ruchu na jedwabnej, ciotka dostawała niewielka zapłatę a ja jakieś marne grosze. Gdy jedzenia było niewiele, wybór byl prosty- zawsze więcej dostawała ciotka, a mi musiało wystarczyć to co zostało bądź nic.
-Dlaczego nic nie jesz?- moje rozmyślania przerwała królowa
-Nie jestem glodna- odpowiedziałam raczej cicho zważając na fakt jak głośno było przy stole. Miała wrażenie, że kobieta nie chce odpuścić jednak przerwał jej głos króla.
- Chciałbym wznieść toast! - przekrzyczal wszystkich zwracając na siebie uwagę całego stołu. Wszyscy umilkli wpatrując się w Viserysa- za Arianne Hightower córkę mego namiestnika, odnalezioną po latach-"odnalezioną" jakby ktokolwiek mnie szukał. Jak mniemam jeszcze tydzien temu nie wiedzieli o moim istnieniu, nie licząc oczywiście Hightowerów- dziedziczkę Starego Miasta- uniusł kielich w górę i posłał mi uśmiech. Reszta zebranych idąc jego śladem również podniosła naczynia. Rozejrzałam się po stole próbując ditentyfikowac któregoś z gości jednak nie bardzo mi to wychodziło.
-W samym rogu siedzi książę Daemon, brat krola- cichy głos przestraszył mnie tak bardzo, że podskoczyłam na krześle. Obok mnie siedziała młodziutka dziewczyna o blond wlosach, która teraz nachylala się w moja stronę. Uśmiechnęła się przyjaźnie, co odwzajemniłam i spojrzałam w stronę mężczyzny o którym mówiła kobieta. Faktycznie kojarzyłam go, czasem pojawiał się w mieście i korzystał z usług dziewcząt. Ciotka niegdyś wspomniała, że przed ślubem z księżniczka był stałym bywalcem na jedwabnej- jest dość nieobliczalny -kontynuowała blondynka- Obok niego zasiada Rhaenyra, jego małżonka i córka króla-zmarszczyłam brwi, nigdy nie rozumiałam jak Targaryenowie mogli brać śluby między sobą, będąc tak blisko spokrewnionymi- Tamci to Jacaerys i Lucerys synowie Rhaenyry z poprzedniego małżeństwa, a między nimi siedzą Baela i Rhaena, ich narzeczone oraz córki Daemona- przyjarzalam się bardziej dwóm dziewczyną. Miały ciemna karnacje i białe loki, były prześliczne. Zachowywały się z niesamowitą gracją, jak na księżniczki przystało. Utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, jak bardzo nie pasuje do tego miejsca. Nie wiedziałam nawet do czego mam użyć każdego z 5 widelców przy talerzu, nie mówiąc o reszcie manier- Po twojej prawej zasiada księżniczka Rhaenys z mężem Corlysem Velarionem, a po mojej lewej Aegon, mój mąż- spojrzałam niechętnie na księcia, nie miałam ochoty przebywać z nim w jednym pomieszczeniu, jednak zdziwiły mnie słowa dziewczyny. Jak mogli skazać tak miłą osobę na tak podłego i ochydnego człowieka? - Na samym końcu siedzi Aemond - przeniosłam na niego swój wzrok i z szokiem zauwazylam, że byłam przez niego obserwowana. Spuścił wzrok gdy napotkał moje spojrzenie.
- A ty? Jak ci na imię?
- Jestem Helena- uśmiechnęłam się miło do dziewczyny. Być może znalazłam jedyna przyjazna mi duszyczkę w tym przekletym miejscu.
Przez długi czas jeszcze rozmawiałam z dziewczyną która opowiadała mi o swojej rodzinie oraz o snach które ją nawiedzaja. W tym czasie doniesiono więcej jedzenia i wydano jeszcze kilka innych toastów. Jacaerys zaprosił do tańca Helenę, a ja zostałam sama.
- Źle odbierane jest aby nic nie jeść na uczcie, tym bardziej przygotowana na swoją część. Nic nie przypadło Ci do gustu? - Otto Hightower siedząc nieopodal patrzył na mnie z groźna miną, jak na małe dziecko.
-Tłumaczyłam już iż nie jestem głodna
-Może powinnaś coś zjeść, taka chudzina z ciebie, sama skóra i kości -Aegon wtrącił się do rozmowy z udawanym współczuciem- aż dziw, że ktokolwiek cie chciał przeleciec- uśmiechnął się drwiąco gdy napomniał o miejscu w którym wczensiej przebywałam. Książę nie musiał przecież widzieć że wcale nie przyjmowałam klientów.
Wszyscy przy stole ucichli i spojrzeli w naszą stronę.
-Aegonie, nie powinieneś odnosić się tak do damy- zbulwersowała się królowa
-Tobie książę raczej nigdy nie przeszkadzało czy ktoś chce z tobą współżyć prawda? Przecież zawsze mogłeś dostać to sila- szczęka Targaryena mocno się zacisnęła, a w jego oczach świeciła furia- Poza tym muszę cie rozczarować, wasza wysokość- powiedziałam sarkastycznie z jak największą ilością jadu w glosie- nigdy nie zajmowałam się profesją o jaką mnie posądzasz
-Jesteś zwykła kur- Aegon prawie wstał z miejsca i miałam wrażenie że zaraz się na mnie rzuci
-Dość! Uspokujcie sie- król przerwal synowi, zmuszając go tym samym by się uspokoił.
-Wasza wysokość wybaczy, myślę, że Arianna jest zmęczona i powinna się jak najszybciej udać do swojej komnaty- oczy Hightowera wręcz ciskały we mnie piorunami, jednak nie sprawiło to bym poczuła się choć odrobinę wina. Zaistniała sytuacja była dla mnie najlepsza wymówka na ucieczkę z tego miejsca. Wstałam czym prędzej od stołu i pokierowałam się w stronę drzwi by znaleźć się jak najdalej od tych ludzi.

Dziwka Na Tronie~Aemond Targaryen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz