Obudziłam się rano. Promienie słońca świeciły na moją twarz. Delikatnie przewróciłam się na plecy czując i tak przeogromny ból. Powoli usiadłam i spojrzałam na chłopaka siedzącego obok. Miał rozczochrane włosy, a jego skóra była blada. Patrzył na mapę. Spojrzał na mnie.
- Wyspała się królewna? - zapytał, a na jego ustach powstał ten jego specyficzny uśmiech.
- W miarę - odpowiedziałam, a zaraz potem spojrzałam na moją stopę. Była spuchnięte. Bolała okropnie. Max wstał z kanapy i podszedł do plecaka. Wyciągnął z niego bandaż i wrócił do mnie.
- Trzeba będzie usztywnić - odpowiedział i popatrzył na mnie.
- Zastanawia mnie dlaczego taki jesteś? - powiedziałam co sprawiło, że zwrócił swój wzrok na mnie.
- Jaki? - zapytał ciagle na mnie patrząc. Tym razem jego ton głosu przypominał ten w bunkrze.
- Miły dla mnie - odpowiedziałam również wpatrując się w jego brązowe tęczówki.
- A chcesz żebym nie był? - zapytał i nachylił się nade mną. Patrzyłam wprost w jego oczy. Byliśmy minimetry od siebie. Ja siedziałam, a on stał mając ręce po obu stronach mojego ciała.
- I tak wiem, że gdzieś masz moje zdanie - odpowiedziałam i odetchnęłam.
- Zgadza się - powiedział i lekko się uśmiechnął - Ale cię tu nie zostawię.
Odsunął się i zaczął bandazoważ moją kostkę. Czułam jego zimne dłonie, które zderzały się z moją skórą.
- Groziles mi, że mnie zabijesz - odpowiedziałam - A wczoraj uratowałeś mi życie.
- A czy to ma znaczenie? - zapytał tonem, który sprawił, że przeszły mi dreszcze po plecach. - Zapomnijmy o tym.
Znowu stał się zimny i obojętny. Nie odzywałam się czując okropny ból jaki on mi zadawał. W końcu wstałam na nogi. Lekko się zachwiałam ale udało mi się utrzymać równowagę. Czułam się lepiej niż wczoraj jednak ból nie dawał mi normalnie funkcjonować. Brunet ponownie wziął radio.
- Gdzie jesteście? - zapytał. Przez chwile była cisza.
- Spotkajmy sie wszyscy w miejscu wczorajszej ucieczki - usłyszałam
Żyli, nic im nie było. W końcu mogłam odetchnąć. Wziął plecak i powoli wyszliśmy z domu.
- Dziękuje - rzuciłam w momencie gdy chłopak pakował mapę do plecaka. Odeszłam kawałek nawet nie czekając na jego odpowiedz.
- Abi? - zapytał chwile później.
- Tak? - zapytałam i odwróciłam się do niego.
Po prostu na mnie spojrzał nic nie mówiąc. Podszedł do mnie i chwycił za nadgarstek. Znowu spojrzał na mnie z góry. Moje ciało lekko sie spięło, a kształtujący uśmiech na jego twarzy pokazał, że był bardzo zadowolony z mojej rekacji.
- Nie próbuj uderzyć mnie nigdy więcej - szepnął. Poczułam jak moje ciało cały czas było spięte, serce biło mi coraz szybciej. Nachylił się nade mną jeszcze bardziej. Znowu był tak blisko, że nasze usta dzieliły minimetry - Bo nie skończy to się dobrze.
- Nie boje się już ciebie - powiedziałam patrząc w jego oczy.
- A powinnaś - odpowiedział i poczułam jak mocno chwycił mnie biorąc na ręce. Lekko przerażona nie wiedziałam co się dzieje ale zaraz potem spojrzałam na niego. Moje ciało się spięło, a ból przez siniaki się spotęgował.
- Co robisz? - zapytałam lekko nie zadowolona z jego ruchu.
- Spowalniasz - powiedział idąc dalej. Mimo, że nie chciałam żeby mnie niósł było mi lepiej. Ból mnie wykańczał. Trzymał rękę pod moimi kolanami i na plecach. Tym razem jego dlonie były ciepłe. Oparłam się o niego i zamknęłam oczy. Głowę miałam miedzy jego ramieniem a szyją. Czułam mocno jego zapach, który w pewnym stopniu pozwalał mi nie myśleć o bólu. Nie powiedziałabym tego na głos ale byłam mu bardzo wdzięczna. Nawet nie wiem ile przeszliśmy ale w oddali zobaczyłam pare osób.
CZYTASZ
Stay Alive
Teen FictionJeden dzień, który zmienił wszystko.. Zmienił moje życie, postrzeganie świata oraz mnie. To co nadeszło wydawało się końcem świata. Bo właśnie tak było postrzegane. Jednak czym było naprawdę? Z kim przyszło nam walczyć? Z ludźmi, stworzeniami czy...