XI

22 2 0
                                    

Nie miałam pojęcia dlaczego po prostu się nie odsunę. Było mi tak wygodnie. Czułam jak ręką delikatnie przejeżdżał po mojej talii co sprawiało, że coraz mnie skupiałam się na bólu. Ostatecznie udało mi się zasnąć. Obudziłam się rano gdy promienie słońca świeciły na moją twarz. Czułam przy sobie jego zapach więc mogłam stwierdzić, że leży ciagle przy mnie. Odsunęłam się od bruneta, który już nie spał. Usiadłam czując ciagle czujny wzrok Maxa na sobie.

- I jak? - zapytał również siadając obok mnie

- Jest o wiele lepiej - powiedziałam

- Następnym razem budź mnie - powiedział wstając z kanapy.

- Wiesz co - powiedziałam gdy wstał. Ciagle na niego patrzyłam. Odwrócił się w moją stronę. - Nie potrafię zrozumieć dlaczego raz traktujesz mnie okropnie, a raz bardzo się martwisz.

- Bo czasami uwielbiam czuć przewagę nad tobą, a czasami uczucie, że beze mnie sobie nie poradzisz - odpowiedział ze swoim uśmiechem. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć odszedł. Wstawałam również i podeszłam do plecaka. Wyciągnęłam kolejne tabletki przeciwbólowe, bo ból choć zmniejszył się nie ustąpił całkowicie. Wyciągnęłam opakowanie.

- Nie bierz tego tak dużo - usłyszałam i zaraz potem poczułam jak chłopak wyciągnął mi z ręki tabletki.

- Boli - odpowiedziałam, a on jedynie na mnie patrzył. W jego oczach nie było nic. Panowała tam kompletna pustka. Jego wzrok przewiercał moje tęczówki. Nie odzywaliśmy się do siebie.

- Najpierw coś zjedz - powiedział i oddał mi opakowanie. Patrzyłam na niego jak ogarnia jedzenie dla nas wszystkich. Nie był taki jak w bunkrze, nigdy bym nie sadziła, że mi pomoże. Reszta zaczęła również się budzić. Zjedliśmy śniadanie ciagle ze sobą rozmawiając. Wzięłam tabletki czując uważny wzrok bruneta na mnie. Dobrze wiedziałam, że nie powinnam brać ich tak dużo. W końcu opuściliśmy budynek. Wlokłam się za nimi z tylu nie dając już rady isc. Weszliśmy na opuszczoną autostradę gdzie było pełno porozbijanych samochodów. Czułam jak łzy pchały mi się z bezradności i bólu do oczu.

- Jak długo jeszcze? - zapytał Patrick i na chwile się zatrzymaliśmy. Poczułam jeszcze większy bol gdy stanęłam. Kręciło mi się w głowie i robiło coraz bardziej słabiej. Max odwrócił się w naszą stronę.

- Do sfery B zostało pare godzin - powiedział patrząc pierwsza na Patricka i Emme, którzy stali obok siebie, a następnie jego wzrok został na mnie. Widziałam, że chciał coś powiedzieć jednak rozległ się przeraźliwy dźwięk gdzieś za nami. Odwróciłam się, a jedyne co zobaczyłam to parunastu zarażonych biegnących w naszą stronę.

- Uciekajmy stąd - powiedział Thomas. Wszyscy zaczęli biegnąc, a ja po prostu umierałam z bólu.

- Do samochodu - krzyknął Zack wsiadając za kierownicą. Obraz przede mną zaczął się rozmazywać, czułam jak nie mogę już dłużej biec. Samochód nie miał klapy od bagażnika i modliłam się żeby udało mi się do niej dobiec. Strasznie źle mi się oddychało, a ból promieniował po całym ciele. Gdy już prawie byłam poczułam jak wszystko odmawia współpracy ze mną i jak stracę powoli świadomość. Wtedy jednak poczułam jak ktoś wciągnął mnie do samochodu. Dusiłam się nie mogąc złapać powietrza. Obraz ciagle był rozmazany, a ja czułam jak moje serce nie radzi sobie z jego pracą.

- Już spokojnie - usłyszałam znajomy głos. Czułam jak opierałam się plecami o jego klatkę piersiową. Siedziałam miedzy jego nogami. Próbowałam łapać powietrze ale nie mogłam.

- Ruszaj Zack! - krzyknął Max w momencie gdy zarażeni prawie nas dotknęli. Samochodów ruszył, a ja nie mogłam wytrzymać z bólu. Czułam jak powietrze nas owiewa. Dalej miałam okropny problem ze złapaniem powietrza.

- Spokojnie - powtórzył Max, jego głos był wyjątkowo spokojny - Oddychaj.

Próbowałam się ogarnąć ale ciagle kręciło mi się w głowie. Poczułam jak objął mnie rękami kładąc dłonie na moim brzuchu. Poczułam jak moje ciało automatycznie się spięło, a potem nie czułam już nic oprócz bólu. Nie mogłam tak dłużej już wytrzymać.

- Max? - zapytałam cicho i nie byłam pewna czy chłopak usłyszał

- Tak? - zapytał

- Są jeszcze tabletki przeciwbólowe? - zapytałam

- Nie możesz brać ich tak dużo - odpowiedział

- Boli - powiedziałam czując jak kolejny raz łzy napływają mi do oczu.

- Nie pozwolę ci wziąć ich więcej - odpowiedział. Odetchnęłam, a łzy polały mi się po policzkach. Ból był naprawdę nie do zniesienia. Położyłam moje dłonie na jego i lekko wbiłam paznokcie przez ból jaki we mnie był. Chłopak nie wziął rąk i pozwalał na wbijanie paznokci. W jakimś stopniu to pomagało.

Max

Czułem jak ciężko i szybko oddychała. Wiedziałem, że czuje przeolbrzymi ból ale wzięcie kolejnych tabletek było by zbyt ryzykowne. Czułem jak mocno wbijała paznokcie do moich dłoni. Nie przeszkadzało mi to, a wręcz było lekko przyjemne. Jej ucisk coraz bardziej się rozluźnił więc obstawiałem, że zasypia. Patrzyłem w dal i wszystko co mijaliśmy. Było dziwnie. Przymknąłem oczy i po prostu nie myślałem o niczym. Jechaliśmy tak długo, że zaczęło się ściemniać.

- Przed nami jest jakiś budynek, tam się zatrzymajmy na noc - usłyszałem przez radio głos Patrick'a - Co z Abi?

- Chyba śpi - powiedziałem odgarniając jej włosy z twarzy. Czułem jak była wtulona we mnie. Czułem jak serce szybko mi biło.

- Dojeżdżamy - usłyszałem, a następnie zapadła cisza.

- Abi - powiedziałem lekko ją ruszając. Nie chciałem zadać jej bólu. Ruszyła się lekko, a zaraz potem podparła na rękach i odsunęła ode mnie. Spojrzała na mnie i przetarła oczy. Wyglądał tak bardzo bezbronnie.

Stay AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz