Rozdział 36

387 33 18
                                    

W urodziny Scarlett Bill poszedł rano do pracy, aby po południu móc przygotować wszystko dla swojej dziewczyny. Sakura, Sasha i Lelani, z którymi Bill niedawno rozmawiał stwierdziły, że mają spędzić czas we dwójkę, a one odbiją to sobie, gdy Bill i Scarlett przyjadą w wakacje na ślub Fallon i Valerio.

Mimo, że Billowi marzyła się podróż do Paryża ze swoją dziewczyną to nie mogli sobie na to pozwolić ze względu na czasy, w których żyli i pracę, w której dużo się działo, więc jedyne co Bill mógł zrobić dla Scarlett to romantyczna kolacja. Chciał jej chociaż trochę wynagrodzić czas, w którym nie mieli dla siebie tyle czasu.

— Ale się spieszysz. — skomentowała jedna z jego koleżanek w pracy.

— Scarlett ma urodziny. — powiedział Bill, wszyscy w jego pracy znali jego dziewczynę, już nie raz się w niej pojawiała — Mamy plany.

— Jak tak dalej pójdzie to zarwiecie łóżko. — skomentował jego kolega znad dokumentów. Bill wywrócił oczami.

— Nie chodzi o to. Robię dla niej kolację. — powiedział Bill biorąc kurtkę.

Po drodze wstąpił do sklepu po kwiaty i od razu przyszedł do mieszkania. Położył na ich okrągłym stole biały obrus, który dostał od mamy, ustawił pod ścianą gramafon i puścił cicho muzykę. Za pomocą magii ściemnił światła, zrobił szybko makaron z pomidorami i szpinakiem. Zmienił strój na beżowy golf i brązowe szerokie spodnie. Gdy Scarlett weszła do mieszkania Bill zapalał swieczki.

— Bill. — powiedziała, a on się odwrócił w jej stronę. Miała na sobie idealnie dopasowaną czarną sukienkę i wysokie buty na obcasie. Jej włosy były rozpuszczone i idealnie pofalowane, na ustach miała czerwoną szminkę.

— Wszystkiego najlepszego, kochanie. — powiedział wręczając jej róże.

— Boże, Bill. — powiedziała obejmując jego szyję — Dziękuję, kochanie. — dodała całując jego policzek i zostawiając czerwony ślad.

— Jemy? Jesteś głodna po pracy. — powiedział odsuwając jej krzesło.

— Pewnie. — przytaknęła odgarniając włosy do tyłu — Jesteś cudowny, Bill, naprawdę. Dziękuję.

— Miałaś ciężki dzień?

— Strasznie. — powiedziała — Cały tydzień był beznajdziejny. — dodał.

— Poprawiłem ci go chociaż trochę? — zapytał.

— Bardzo. — powiedziała łapiąc go za rękę.

— Rok temu się poznaliśmy. — powiedział.

— Wywróciłeś moje życie do góry nogami. — stwierdziła — Gdyby nie ty wciąż pracowałabym w tamtej firmie, nie byłabym szczęśliwa i nie rozmawiałabym z rodzicami. Nie żebym z nimi w ogóle rozmawiała. Po ostatniej sytuacji nie było nam po drodze. — powiedziała.

— Ty moje też wywróciłaś. Nie szukałem poważnego związku. — powiedział.

— Masz szczęście, że mnie znalazłeś.

— Wielkie szczęście, Scarlett. — powiedział — Spodziewałaś się prezentu, prawda?

— Tak. Nie bez powodu założyłam sukienkę, ale nie sądziłam, że zrobisz to z takim rozmachem. Myślałam, że zjemy kolację, posiedzimy na kanapie...

— Robimy to codziennie. Chciałem byś zapamiętała ten wieczór. — powiedział wycierając usta serwetką i oparł się o siedzenie.

Scarlett nie mogła się nie cieszyć z prezentu. Bill ją zaskakiwał i to w pozytywnym sensie. Nawet Lawrence nigdy nie robił dla niej kolacji, nigdy nie dawał jej okazji to przesadnego wystrojenia się na własne urodziny. Nie lubił, gdy się stroiła, bo wtedy wszyscy na nią patrzyli, a on nie lubił gdy się patrzyli. Billowi to nie przeszkadzało. Wiedział, że oczy Scarlett są skierowane tylko na niego. Nie musiała mu tego udowadniać.

— Czasem myślę, czy gdy byłaś w związku z Lawrencem to czy robił dla ciebie takie rzeczy...

— Bill, on był tak zazdrosny, że nie mogłam założyć na siebie sukienki. — powiedziała — Nie wychodziłam w ogóle z dziewczynami. — dodała — Cieszę się, że to z tobą teraz tu jestem. Żadna część mnie nie żałuje tego, że rok temu cię poznałam. Bill... kurcze, gdybym mogła to bym tu teraz za ciebie wyszła za mąż.

— To się pobierzmy. — rzucił nagle. Zdziwiło to ich oboje, ale w jego głowie to nie był głupi pomysł. Myślał o tym od jakiegoś czasu.

— Co?

— Pobierzmy się, Scarlett. — powiedział Bill łapiąc ją za rękę.

— Ty mówisz poważnie? — zapytała uśmiechając się.

— Oczywiście, że poważnie. — roześmiał się — Myślałem o tym, chcę za ciebie wyjść i założyć z tobą rodzinę.

— O mój Boże Bill... — roześmiała się gdy on robił pierścionek z serwetki, a potem wstał i klęknął przed nią na jedno kolano.

— Wyjdź za mnie, proszę, zrób to. — powiedział.

— Oczywiście, że za ciebie wyjdę, Bill. — powiedziała, a on wsunął na jej palec pierścionek z serwetki.

— Kupię ci pierścionek z wielkim brylantem.

— Wystarczy mi ten z serwetki. — powiedziała całując go.

Scarlett obudziła się następnego dnia niedowierzając w ostatni wieczór. Ona i Bill byli narzeczeństwem i to ją cieszyło i dziwiło jednocześnie. Jednak w tej samej chwili pomyślała też o tym co ich rodzice na to powiedzą. Była pewna, że Bill nawet nie wspomniał rodzicom słowem o tym, że myślał nad zaręczynami. Spotykali się parę miesięcy. To nie było długo, ich rodzice na pewno uznają, że to za szybko. Najdziwniejsze w tym dla Scarlett było to, że miała to gdzieś. Chciała wyjść za Billa. I zrobiła by to nawet gdyby obudził ją w środku nocy na ślub w tajemnicy.

— Dzień dobry. — powiedział całując ją w usta.

— Dzień dobry. — wymamrotała, a Bill wyszczerzył zęby.

Gdy wróciła z pracy Bill czekał na nią z niespodzianką. Wyciągnął z kieszeni jej pierścionek zaręczynowy w czerwonym aksamitnym pudełeczku.

— Pozwolić zrobić mi to raz jeszcze. — powiedział klękając na jedno kolano — Wyjdziesz za mnie, Scarlett? — zapytał.

— Tak, Bill, wyjdę. — powiedziała nie mogąc przestać się śmiać z jego poważnej miny, a on założył jej pierścionek na palec. Był srebrny i miał czerwone serce w środku. Nie był aż tak wielki żeby każdy na ulicy wiedział się, że się zaręczyli, ale też nie był tak mały, że aż niewidoczny, więc dla Scarlett był niewidoczny.

The Night We Met | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz