-Harry-
Co ona kurwa powiedziała?
- Stój! - krzyczę i biegnę za nimi - Powiedziałem, że masz kurwa stać!
- No właśnie! - wrzeszczy i otwiera drzwi wejściowe - Ty tak powiedziałeś! Nie ja!
Ciągnie za sobą Kelsey i wybiega z domu. Trzaska drzwiami, wywołując niemiłosierny huk, który rani moje uszy.
Opieram się czołem o ścianę i walę w nią pięścią z całej siły, przez co powstało w niej głębokie wklęśnięcie i odcisk moich knykci.
- Kurwa, kurwa, kurwa - mamroczę i zdaję sobie sprawę, że nie mogę tego tak zostawić.
Otwieram drewniane drzwi, ale jej już nie ma. Rozglądam się w każdą stronę i chuj mi z tego, bo jej nie ma..
Zawaliłem.
Jak zawsze, kurwa jak zawsze. Jestem pierdolonym kutasem i nie wiem po co marnuję jej życie. Równie dobrze mogłaby być teraz ze swoim mężem gdzieś na Hawajach lub chuj wie gdzie indziej.
Mogłaby być szczęśliwa i nie musiałaby uciekać od niego, gdy tylko powie coś głupiego, bo by nic takiego nie mówił.
Ale nie. Ona musiała wybrać mnie, a ja musiałem wybrać ją.
-Lily-
- Gdzie idziemy? - pyta Kelsey, a ja już sama nie wiem co powiedzieć.
- Nie wiem.. Pójdźmy do Liama - mówię i wyciągam telefon, by zadzwonić po taksówkę.
Nie mam już sił na dalszy spacer i nie mam sił dosłownie na nic. Harry wyczerpuje mnie psychicznie i nie wiem co mam z tym robić. Jest dla mnie naprawdę ważny, kocham go najbardziej na świecie, ale on nie może mnie tak traktować.
Inną dziewczynę tak, ale mnie nie. Nie pozwolę na to.
Pukam do drzwi i czekam, aż ktoś otworzy. Ukradkiem zerkam na Kelsey, która chyba nie za dobrze czuje się w towarzystwie moim i Liama, ale nie winię jej za to. Ma trudną przeszłość i może być jej ciężko.
- Oh, cześć - mówi zdziwiona Danielle z Lily na rękach i wpuszcza nas do mieszkania.
- Ja.. umm.. Danielle mam problem i czy.. mogę zostać na trochę u Was? Kilka godzin - spoglądam na nią i widzę szeroki uśmiech na jej twarzy.
- Jasne. Wchodźcie do środka.
Siadam z Kelsey na kanapie i czekam, aż zagości do nas Dan, która poszła zająć się parzeniem kawy.
- Nie powinnam tu być - szepcze Kelsey i spogląda w sufit.
Widzę, że powstrzymuje się przed płaczem, więc obejmuję ją ramionami i przytulam się.
- Przestań. To moja wina i Ci w tym pomogę - uśmiecham się, a ona kiwa przecząco głową.
- Lily doceniam to - mówi i wstaje z miejsca - Ale to są Twoi znajomi, Twoi przyjaciele i nie chcę im się naprzykrzać. Jeśli coś będzie się działo zadzwonię, dobrze? - pyta, a ja wzdycham.
- Tak.. Przepraszam jeszcze raz. Pamiętaj, że zawsze możesz zadzwonić - wtulam się w jej szyję i składam całusa na policzku - Do zobaczenia.
Odprowadzam ją do drzwi i macham na pożegnanie, a potem wracam do kuchni.
- Kelsey poszła - informuję ją i siadam na barowym, wysokim krześle - Przepraszam Cię za to.
- Nie przepraszaj - wzrusza ramionami i stawia mi przed nosem kubek z kawą - Potrzebujesz pomocy i rozumiem to.
Uśmiecham się do niej lekko i upijam łyk gorącej cieczy.
- Kiedy chrzest? - pytam, a ona zaczyna chichotać.
- Za trzy tygodnie - mówi, a w jej oczach pojawiają się iskierki.
Widać, że bardzo kocha małą Lily i będzie naprawdę dobrą mamą.
- Będziesz chrzestną - odzywa się, a ja omal nie wypluwam kawy na stół - Oh, jeśli tylko Ci to pasuje - dodaje i zaczyna się śmiać.
- Jestem zaskoczona - wzruszam ramionami - Myślałam, że nadanie dziecku imienia Lily to już wystarczająco, ale jeśli chcecie, żebym była chrzestną to jak mogłabym odmówić?
- Harry ma być chrzestnym - dodaje, a ja teraz naprawdę wypluwam kawę na stół.
Brązowa ciecz spływa ze stołu na podłogę i brudzi wszystko dookoła, w tym moją koszulkę.
- Przepraszam - wzdycham i podchodzę do blatu, biorąc z niego papier kuchenny.
- Czy to aż takie dziwne? - marszczy brwi i widzę, że powstrzymuje się przed wybuchem śmiechu.
Wycieram resztki kawy z podłogi i wyrzucam papier do kosza. Siadam na krześle i postanawiam zostawić kawę w spokoju, na wypadek gdyby Dan znowu wspomniała coś o Harrym i dziecku.
- Po prostu wszyscy dobrze wiemy, że on nie będzie chciał być chrzestnym - stwierdzam, a ona kiwa głową.
- Rozumiem - uśmiecha się - Zawsze można spróbować, ale jeśli nie, to w kolejce jest jeszcze Zayn.
- Oh, Zayn jako ojciec chrzestny? - pytam i robię maślane oczy - To byłoby urocze!
- Tak, zdecydowanie. Takie ciacho z dzieckiem na rękach to raj dla moich oczu - rozmarza się, a ja wraz z nią.
- O tak, Zayn jest bardzo przystojny - chichoczę i zamykam usta, gdy do kuchni wchodzi Liam.
Mierzy wzrokiem mnie i Danielle i opiera się o framugę.
- Usłyszałem tylko 'Zayn przystojny' - unosi brew w górę i cmoka ustami - Więc jeśli chciałyście jeszcze dopowiedzieć "Ale Liam przystojniejszy" to Wam daruję.
Z Danielle wybuchamy śmiechem i tym samym niechcący wylewam kawę na stolik.
- Cholera! - piszczę i posyłam Dan przepraszający wzrok - Mam dziś pecha.
A na dodatek mam za sobą kłótnię z narzeczonym.
- Nic się nie stało. Posprzątam - mówi i uśmiecha się, gdy słyszy dzwonek do drzwi.
Liam informuje nas, że otworzy, a ja pomagam Danielle z wycieraniem podłogi.
- Niezdara - prycha w moją stronę, a ja fukam.
- Wcale nie.
Wyrzucam papier do kosza i odkręcam kran, by umyć ręce.
- Musi tu być! - słyszę ten jakże znany głos i zamieram.
- Nie, błagam - natychmiast spoglądam na Danielle i kręcę głową - Powiedz, że mnie tu nie ma. Nie było mnie tu dzisiaj, wczoraj, nigdy, okay?
Dan kiwa głową i wpycha mnie w szczelinę między ścianą, a lodówką, a ja wzdycham z ulgą.
- Myślisz, że Cię nie widzę? - warczy, a ja mam ochotę zapaść się pod ziemię.
____________________________________
80 votes = next
nie mam na razie pomysłów i nie idzie mi pisanie, więc przepraszam za ten rozdział. jutro/pojutrze postaram się napisać lepszy :) X
CZYTASZ
Hopeless [book two] || Harry Styles [PL] ✅
FanfictionSequel Sex House >> Lily i Harry mają za sobą ciężkie miesiące. Mimo że czasy burdelu zostawili dawno za sobą, przeszłość daje im się we znaki. okładka >> @luvasharry