Dzien po wieczerzy zostałam obudzona przez starszego mężczyznę. Lyonel miał zostać moim osobistym nauczycielem, jego zadaniem było przystosowanie mnie do życia na dworze. Już od samego początku wiedziałam, że się nie polubimy. W ciągu pierwszej godziny zdarzył skrytykować mnie co najmniej pięć razy. A to, że bardzo późno się obudziłam, trzymałam łokcie na stole, garbilam się czy zamiast patrzeć na niego w trakcie długiego i nudnego wykładu, obserwowałam ptaki za oknem. Lekko przygniatała mnie ilość zakazów, nakazów, co wypada, czy czego brońcie Bogowie nie powinnam robić. Na całe szczęście w porze obiadowej, mężczyzna sam uznal, że na dziś wystarczy i upuścił komnatę zapowiadajac, że pojawi się następnego dnia. Sięgnęłam po jedna z ksiąg które zostawił mi Lyonel. Czekało mnie wiele czytania i byłam tym wręcz zachwycona. Czas w zamku bardzo mi się dłużył, przez to że nie mogłam prawie nic robić, a poza tym uwielbiałam czytać książki. Mimo, że nie miałam do tego wielu okazji, to od zawsze lubiłam to robić. Zabrałam się za czytanie, nawet nie wiem kiedy minelo mi większość dnia. Postanowiłam się przejść by trochę rozprostowac kości. Na szczęście nikt nie stał przy drzwiach więc nie było problemu z wyjściem na korytarz. Tak naprawdę pierwszy raz miałam okazję pospacerować po zamku i trochę go zobaczyć. Udało mi się znaleźć wyjście na dwór. Wyszłam na plac treninowy gdzie ćwiczyło kilku rycerzy. Oparłam się o mur i obserwowałam starania mężczyzn. Zwróciłam uwagę na blond włosego szermierza, poznałam w nim Aemonda, księcia z opaska na oku. Walczył z ser Cristonem. Muszę przyznać, że prezentował się bardzo dobrze, sprawnie unikał ciosów przeciwnika i z łatwoscią mu odpowiadał. Choć chciałam, nie mogłam spuścić z niego wzroku. Widziałam jak przystawia miecz do gardła ser Cristona, tym samym wygrywając pojedynek.
- Jesteś coraz lepszy książę, niedługo będziesz wygrywał wszystkie turnieje.
-Nie dbam o to- oddał miecz giermkowi- Podobało się przedstawienie Lady? - odwrócił się w moja stronę, a ja poczułam jak się rumienię. Nie podejrzewałam, że książę zauważył, że im się przyglądam- Zaniemowilas? Wczoraj byłaś bardziej wygadana- zaczął powolnym krokiem się do mnie zbliżać, lustrując od góry do dołu, ja za to nie spuściłam wzroku z jego twarzy. Dopiero teraz mogłam mu się dokładniej przyjrzec. Blond włosy kontrastowały z jego czarnym ubiorem, blada twarz z blizna po lewej stronie ciągnącej się od czoła aż do policzka, czarna opaska oraz ciemne, błyszczące oko. Choć niechętnie musiałam przyznać, że miał coś w sobie niezwykle pociągającego.
-Wybacz książę, nie chciałam Ci przeszkadzac- zmarszczyłam brwi gdy zatrzyl się blisko mnie, zdecydowanie za blisko.
-Ależ nie przeszkadzasz, może sama zechcesz spróbować?- uśmiechnął się drwiąco
-Nie, raczej nie- widziałam co wyprawiał z mieczem, nie miałam ochoty być jego kolejna ofiarą
- Szkoda, chętnie bym to zobaczył- jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył na co przewróciłam oczami-Koniec widowiska! - krzyknął w stronę tłumu wciąż patrząc na mnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak wiele osób na placu nam się przygląda. Wszyscy zgodnie posłuchali księcia i wrócili do swoich zajęć, niektórzy nawet w pośpiechu opuścili plac. Ja wciąż mierzyłam się wzrokiem z Aemondem, jednak odwróciłam wzrok gdy poczułam krople deszczu. Nie żegnając się z księciem, wyminęłam go "niechcący" szturchając w bark i udałam się do środka.
-Do zobaczenia Lady