XIII

22 1 0
                                    

Abi

Nienawidziłam go za to, że tak mnie traktował. Że robił sobie ze mną co mu się podobało. A siebie za to, że on tak na mnie działał. Było mi bardzo zimno, jednak na szczęście ból był mniejszy. Leżałam na ziemi. Chwile później koleiny raz zasnęłam.

Otworzyłam oczy będąc w jakimś pomieszczeniu. Rozgladnelam się i zobaczyłam, że jestem w bunkrze. W naszym bunkrze w którym byliśmy dwa lata.

- Hej Abi - powiedziała Emma, która przeszła obok mnie i spojrzała na mnie. Była młodsza. Nie wiedziałam co się właśnie stało.

- Kochanie chodź na śniadanie - usłyszałam i zmroziło mi to krew. Odwróciłam się i spojrzałam na moją mamę. Patrzyła na mnie siedząc przy stole. Byłam mocno zdezorientowana. Przy stole siedział również Zack, a jego mama właśnie szła w naszym kierunku. Nie miałam pojęcia co się stało. Podeszłam do stołu i usiadłam.

- Co ty taka wystraszona? - zapytał Zack uśmiechając się w moją stronę. Nie odpowiedziałam mu będąc w szoku.

- To nie jest prawda - odpowiedziałam wstając chwile później od stołu.

- O czym mówisz Abi? - zapytała moja mam chwytając moją dłoń. Spojrzałam na nią, czułam jej dotyk.

- Nie żyjesz - powiedziałam co mocno ją zdziwiło. Wtedy usłyszałam jakieś szmery i zauważyłam jak do bunkru weszli zarażeni. Zrobił się mocno zamieszanie i wszyscy panikowali. Jednak ja stałam w miejscu. Widziałam jak ich mordują. Czułam jak moje serce zaczyna bić coraz bardziej. Widziałam jak to coś zabija Emme i Zack'a, jak zabija moją mamę. Następnie odwróciłam się w tym momencie jeden z nich wskoczył prost na mnie otwierając swój pysk

Gwałtownie usiadłam ciężko i szybko oddychając. Czułam jak cała się trzęsę.

- Abi? - usłyszałam i zobaczyłam przed sobą Maxa. Nie mogłam się opanować. Czułam jak mocno panikuje. - Abi, już dobrze.

Spojrzałam na niego czując jak łzy spływają mi po policzkach. Zbliżyłam się do niego i po prostu przytuliłam. Czułam jego zapach i bijące serce. Nie obchodziło mi co sobie teraz pomyśli. Ja po prostu tego potrzebowałam. Poczułam jak brunet również mnie do siebie przytulił jeszcze bardziej zbliżając. Mocno zacisnęłam ręce za jego szyją czując jak moje ciało dalej drży.

- Już dobrze Abi - powiedział cicho delikatnie przejeżdżając dłońmi po moich plecach. Mój oddech lekko się uspokoił tak samo jak ja. Czułam jego zapach i ciepło, a moje ciało nie było spięte. Po dłuższej chwili odsunęłam się od niego. Schowałam urazę jaką jeszcze nie dawno do niego miałam.

- Zły sen? - zapytał

- Bardzo - odpowiedziałam. Zapadła miedzy nami cisza. Wszyscy inni spali. - Czemu nie śpisz?

- Nie mogę tu spać - powiedział wstając. Wstałam również i poszłam za nim. Stanął przy oknie. Stanęłam obok. Na zewnątrz było pięknie. Świecił księżyc, którego światło wpadało do pomieszczenia i pełno gwiazd. Gdzieś dalej było jeziorko i łąka. Spojrzałam na niego gdy on patrzył gdzieś w dal.

- Jutro powinnismy dotrzeć do następnej strefy - powiedział - A potem do muru.

- Wiesz co może być za nim? - zapytałam. Brunet spojrzał na mnie, a mój żołądek lekko się ścisnął przez jego wzrok.

- Nie mam pojęcia - odpowiedział. Zapadał miedzy nami cisza. Wcale mi nie przeszkadzała. Była wręcz idealna. Wpatrywałam się w gwiazdy. Zawsze to uwielbiałam. Poczułam jak chłopak stanął za mną obejmując mnie w pasie. Moje ciało automatycznie się spięło, a serce przyspieszyło swoją prace. Usłyszałam cichy śmiech chłopaka ale po prostu to zignorowałam. Chwile później poczułam jego usta na mojej szyi. Wstrzymałam na chwile oddech czując jak składał pocałunki na niej. Nie mogłam zaprzeczyć, że było to przyjemne. Lekko ją zasysał powodując dreszcze na moich plecach. Odchyliłam lekko głowę dając mu lepszy dostęp. Jego dłonie na mojej talii lekko się zaciskały, a ja czułam jak nie mogę oddychać. Chwile później odsunął się i chwile tak po prostu staliśmy. Czułam się wtedy tak dobrze, tak idealnie. Tak jakby to wszystko co dzieje się wokół się nigdy nie wydarzyło.

- Chodźmy spać - powiedział i po prostu ode mnie odszedł. Wróciłam na swoje miejsce i położyłam się. Jednak do rana nie mogłam zasnąć. Gdy zaczęło świtać usiadłam przy szybie i patrzyłam w okolice. Było tu naprawdę pięknie.

- Nie śpisz już? - usłyszałam i spojrzałam na złotowłosą dziewczynę, która usiadła obok mnie. Wyglądała na wyspaną, jej cera nie była aż tak blada jak zawsze a na ustach miała uśmiech.

- Nie - odpowiedziałam

- Jak się czujesz? - zapytała

- Jest już w miarę dobrze - odpowiedziałam - Przynajmniej nie czuje już takiego bólu

- To dobrze - odpowiedziała i uśmiechnął się patrząc na mnie - Widzę jak Max się tobą opiekuje.

Prychnęłam cicho pod nosem i lekko się uśmiechnęłam. Nie mogłam zaprzeczyć bo taka była prawda jednak nie wiedziała wszystkiego. Nie widziała naszych pocałunki, podduszania ani wymian słów. Nie widziała tej jego początkowej manipulacji. Ale musiałam teraz to przyznać. Opiekował się mną.

- Powiedzmy - powiedziałam

- Jakie powiedzmy - powiedziała - Przecież to widzę, nie tylko ja.

- Niech wam będzie - odpowiedziałam i wstałam z zamiarem zrobienia śniadania. Nie mam pojęcia ile czasu minęło ale właśnie wyszliśmy z domu. W samochodzie nie było już paliwa wiec musieliśmy iść pieszo. Trochę się tego obawiałam, bo kostka ciagle mnie bolała, a długie chodzenie mogło to tylko i wyłącznie pogorszyć.

Stay AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz