"Ludzkie ciało, mózg czy serce nie potrafi sobie wyobrazić wielu rzeczy, od nowego koloru po koncept nieskończoności.
Ich psychika jest tak krucha jak ciastko, jeżeli źle je wyjmiesz z pudełka łamie się na malutkie kawałeczki."Istota z trzema oczami mrugnęła patrząc na jeszcze dziwniejsze stworzenie, coś na wzór kobiety, długie złote włosy, delikatne pióra zasłaniajace jej twarz, prawdziwe oczy na skrzydłach oraz nie ludzkie szpony, które z delikatnością godnej jedynie matki, głaskała swoje 'dziecko' po blond lokach.
Setki oczu patrzyły w to samo miejsce, w prostą ludzką książkę, dramat z tego co może wywnioskować po sadyczności swojej stworzycielki.Trzyoki chłopiec oderwał wzrok od niej aby rozejrzeć się za swoim rodzeństwem i drugim bogiem. Nigdy nie chciał się z nimi bawić, nienawidził jak oni tworzyli z łatwością nowe kwiaty kiedy on sprawiał że więdły.
Ale nie może zaprzeczyć że zniknięcie starszego rodzeństwa sprawia że jest nudno."To dlatego nie mogę mieć swojego człowieka? Bo są krusi?"
"Jak ciastka, pokruszyłbyś tylko i nie był usatysfakcjonowany że zjadłeś tak mało."
"Tt." Chłopiec prychnął ale już nic nie powiedział.
Zamiast tego powoli położył się i wtulił głowę z brzuch stworzycielki, ona tylko zachichotała cicho wracając do czytania.
Może też wsłuchiwała się w ćwierkot ptaków, albo śmiech jej dzieci w oddali lub to głos jej najdrożej opowiadającej kolejną historię.Wiedziała że ten spokój nie potrwa długo, nie kiedy promienie słońca świecą jakby miały zaraz zniknąć. Nie kiedy smok znany wszystkim tak często ogląda się za siebie jakby cień miał ją zaatakować znienacka.
Coś wisi w powietrzu.
Ale Życie, Tia nie może tego wyczuć.
To nie jest związane z tym co ona robi, ale jej kochana Śmierć nie wydaje się świadoma tego co się dzieje.
Tylko istoty poza boską wolą to widzą, i to jest denerwujące.Ona musi wiedzieć.