4. NOAH

1.4K 77 22
                                    

Dobry wieczór,

Zniknęłam "na chwilę", ale już wracam.

Przed Wami rozdział 4 - tak na rozgrzewkę (●'◡'●)

W przyszłym tygodniu pojawi się kolejny rozdział.

Miłego wieczoru, J ❤️

----------------

Weszliśmy do ciemnej przestrzeni magazynu. Echo niosło rytmiczne kroki, odbijając dźwięk od ceglanych ścian. Zapaliłem światło i uderzyłem w metalową kratę. Mężczyzna otworzył oczy. Podniósł się z pryczy i podszedł do drzwi. Wyjąłem z kieszeni pęk kluczy, szukając pasującego do zamka. Jegor stanął obok.

― Jeśli tak traktujesz rodzinę, to nie wiem, czy mogę czuć się bezpieczny.

― Dla ciebie mam jaskinię kilkanaście metrów niżej, chcesz zwiedzić? Sprawdzisz przy okazji warunki, królewiczu.

Woronow zaniósł się śmiechem.

― Popaprany szaleniec ― żachnął się, siadając na metalowym krześle.

Otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju. Dylan Lincoln popatrzył na mnie bystrym spojrzeniem. Rzuciłem na stół nagrania z kamer.

― Koniec urlopu. ―Położyłem na blacie telefon i laptop. ― Linia jest czysta. Uruchom wszystkie stare kontakty. Mój pies wkroczy w odpowiednim momencie. Przygotuj drogę ewakuacyjną. Zabezpieczysz tyły. Frontem nie musisz się martwić.

Lincoln kiwną znacząco głową. Usiadł na krześle i uruchomił komputer niezwłocznie zabierając się do pracy. Kiedy włączył nagranie z monitoringu, wyjąłem telefon i wybrałem pierwszy numer na liście połączeń. Po czwartym sygnale usłyszałem zaspany głos Johna.

― Masz pięć; góra sześć godzin. Dokumenty leżą przed drzwiami, nie spierdol niczego Gero i doceń moją hojność. Wygląda na to, że wycieczka na tropiki odwołana.

― O czym ty mówisz? ― Usłyszałem skrzypnięcie drzwi. Dźwięk rozrywanej koperty i wreszcie szelest papieru. ― Kurwa ― rzucił wyraźnie zaskoczony. ― Je-s... Jesteś pewny? To mocno obciążający materiał. Twoja papuga nie wybroni cię tak prędko, chyba że... Cholera, wiesz, że nie będę miał dostępu. To sprawa dla federalnych.

― Ta kwestia leży po mojej stronie. Załatwię ci miejscówkę w pierwszym rzędzie, John. Nie mamy czasu do stracenia. Zabieraj się do roboty, bo awans ci spierdoli sprzed nosa.

Nie czekając na odpowiedź, rozłączyłem się i rzuciłem na biurko kopertę z pieniędzmi, nowymi dokumentami, a także kluczyki i adres.

― Masz więcej nagrań? ― spojrzał na mnie, poprawiając staromodne oprawki zsuwające się z nasady nosa. ― Potrzebuję zbliżeń na tatuaże. Te są zbyt ziarniste. Musisz wyeliminować szumy lub dostarczyć mi inne ujęcia.

― To jedyne ujęcia. To on?

Dylan nasunął wyżej okulary i zbliżył twarz do monitora, skupiając wzrok na wysokiej postaci pojawiającej się w kadrze.

― Zbyt dużo szumów.

Wysunąłem rękę, chcąc wskazać punk w rogu monitora.

― Psiamać ― zakląłem, odczuwając rwący ból w barku. Błyskawicznie cofnąłem rękę. 

Zbyt często zapominałem, że motoryka nie wróciła jeszcze do stanu sprzed postrzału. Z grymasem na twarzy poruszyłem niezgrabnie ręką. Lincoln posłał mi ostrzegawcze spojrzenie. 

― Nie pouczaj mnie, tylko powiedz, czy to może być Orvaldi?

Dylan podniósł się i wziął do ręki pęk kluczy.

Podziemny układ. Vendetta [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz