I

1.1K 54 8
                                    

Gdy Alyss wracała do zamku ze swojej przejażdżki na Windstorm dostrzegła ser Cristona czekającego na nią. Wyglądał jakby miał jej powiedzieć najgorsze nowiny, w duchu modliła się by tak nie było.

- Ser Cristonie czemu wyglądasz jakbyś miał mi zaraz powiedzieć że zamek spłonął i nie mam do czego wracać?- księżniczka żartobliwie chciała rozładować napięcie, które można było prawie ciąć mieczem. Criston uśmiechnął się i przeczesał swoje ciemno brązowe włosy do tyłu. Alyss często zatracała się w myślach o tym jak gwardzista jest przystojny, jednak zawsze kończyła zanim zaszło by to zbyt daleko.

- Król, Królowa wraz z Twoimi rodzicami czekają na ciebie księżniczko.- Cole powiedział to bardzo poważnie. Dziewczyna już na poważnie zaczęła się martwić o co może chodzić

- Wiesz może o co chodzi?

Strażnik spojrzał na nią z litościwym wzrokiem i głośno odetchnął

- Podobno chodzi o twoje zaślubiny ale niczego nie jestem pewien.

Dziewczyna gdy to usłyszała myślała że zemdleje. Wybór miał być jej, a teraz się dowiaduje że najprawdopodobniej już ją sprzedali. Alyss nie mogła już dużej czekać, ruszyła prosto do zamku. Myślała już o najgorszym, chciała uciekać i nigdy nie wracać. Po prostu nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. W drodze do zamku nie odzywała się nawet do sir Cristona, który chciał chociaż trochę podnieść księżniczkę na duchu, lecz ona była w innym świecie. Nie myślała o niczym innym, niż o tym kogo przydzielili jej rodzice. Nie zauważyła nawet jak idąc przez ulice Królewskiej Przystani zaczął padać deszcz, a ona zaczęła moknąć. Jej suknia była w błocie a ona sama przemoczona. Lecz nie miała czasu ani siły czekać na to co mają do powiedzenia jej rodzice i dziad z babką. W momencie, w którym przekroczyli wrota zamku zaczęła biec bez opamiętania do sali obrad, nie zwracała uwagi na służki, które chciały ją zatrzymać ani na strażników którzy jej się bacznie przyglądali. W myślach miała tylko sale obrad. W momencie, w którym wparowała bez opamiętania do sali jej serce zamarło. Zobaczyła wszystkich, których się spodziewała czyli matkę wraz z ojcem, króla z żoną i osobę której się tu nie spodziewała Aemonda.

- Jezu Alyss jak ty wyglądasz!- krzyknął Deamon w chwili gdy zobaczył córkę. Jego oczy były pełne troski i obawy czy oby na pewno jego córka nie zachoruje w tym przemoczonym ubraniu.

- Przepraszam, lecz gdy tylko się dowiedziałam że na mnie czekacie nie mogłam myśleć o niczym innym i spieszyłam tu tak prędko jak mogłam. Jeszcze raz przepraszam za mój wygląd.- spojrzała na wszystkich, po czym poszła się z każdym przywitać. Rhaenyre, Deamona jak zwykle pocałowała w policzek a przed Viserysem najpierw się skłoniła a potem jak rodziców pocałowała w policzek- Mój królu.- powiedziała i odwróciła się do Alicent, która stała obok syna. Ukłoniła się tak jak przystało kłonić się przed królową, a w stronę Aemonda lekko skinęła głową. Po czym odwróciła się z powrotem przodem do króla i zapytała jaki był powód tego wezwania.

- Najpierw musisz się rozgrzać moje dziecko, potem porozmawiamy. Przynieść koce, napalić w kominku i dać księżniczce gorącej herbaty.- nakazał król i w mgnieniu oka służki zaczęły krzątać się jak mrówki. Nawet nie zauważyła jak szybko jej ciało zostało okryte jedwabnymi kocami w kolorach jej rodu a w kominku zaczął żarzyć się ogień. Herbata równie szybko zagościła w jej dłoniach i już po zaledwie chwili mogła przysiąc że było jej ciepło. Gdy Alyss już czuła się lepiej stojąc przy marmurowym kominku, który dostarczał jej ciepła ponowiła swoją prośbę do króla by wyjawił jej cel tego zebrania. Widziała na twarzach rodziców coś na kształt może współczucia. Lecz gdy jej wzrok zawędrował w stronę Aemonda zobaczyła na jego twarzy przebiegły uśmieszek, ten który miał zawsze na twarzy gdy zdobywał to czego chce. A on zawsze dostaje to czego chce. Nie wiedziała czego miało dotyczyć to zebrania ale wiedziała, że dotyczyło to też i księcia a to nie mogło się skończyć dobrze. Była przerażona tego co mogło zaraz nadejść. Czuła jak serce jej bije, chciała wstać i uciec stąd. Odlecieć na Windstorm jak najdalej jej się uda. Zamiast tego siedziała jak bezradna dziewczynka pomiędzy nimi i czekała na to co powiedzą.

Better to die than marry| Aemond TargaryenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz