XVIII

16 2 0
                                    

patrzyłam na niego nie mogąc w to uwierzyć. Nie wyobrażałam sobie tego.

- Nie będę was narażać - powiedział i dopiero teraz puścił ręce. Patrzyłam na niego nie wiedząc co mogę powiedzieć, a jedna niekontrolowana łza spłynęła po moim policzku.

- Ale zobaczysz, że zdążymy dojść do muru. Zostały dwa dni tak? to już niedużo - powiedziałam patrząc na bruneta, który również na mnie patrzył po prostu uśmiechając się. Nie odezwał się, a jedynie patrzył.

- Czemu nic nie mówisz? - zapytałam - Jak się czujesz? Boli cię to?

Dalej nic nie mówił, a jedynie położył dłoń na moim policzku.

- Max odpowiedz mi - powiedziałam już trochę bardziej zirytowana.

- Abi.. ty się o mnie martwisz - powiedział przejeżdżając delikatnie kciukiem.

- Oczywiście, że sie martwię. Uratowałeś mi życie, nawet dwa razy - powiedziałam - Przez to teraz...

Jednak nie dokończyłam, bo chłopak wcisnął mi pocałunek w usta. Zaskoczona lekko cofnęłam się do tylu jednak zaraz potem zaczęłam oddawać jego pocałunki. Położyłam dłonie na jego policzkach. Były gorące choć na zewnątrz było bardzo zimno. Po chwili odsunęłam się.

- Powiesz im? - zapytałam patrząc na osoby w środku, które ze sobą rozmawiały.

- Narazie nie. Muszę was doprowadzić do muru. Nie znacie drogi. A potem po prostu odejdę - powiedział, a na te słowa gula stanęła mi w gardle. Może i nasza relacja była bardzo dziwna ale nie chciałam go stracić. Chłopak przede mną miał policzone dni co mnie totalnie załamywało - Będziemy musieli się pożegnać.

Patrzyłam po prostu na niego czując jakie to wszystko surrealistyczne. Nie mogłam po prostu w to uwierzyć. Było to takie dziwne, takie trudne do przyjęcia.

- Wracajmy do środka - powiedział. Weszłam pierwsza i usiadłam na sofie. Niektórzy już spali inni jeszcze rozmawiali. Położyłam się z zamiarem pójścia spać. Nawet nie byłam głodna. Informacja jaką powiedział mi Max dosłownie mnie zmiotła.
On umierał, a nikt z nas nie mógł nic z tym zrobić. Poczułam jak położył się obok mnie.

- Nie jesteś już zła na mnie? - zapytał cicho.

- Śpij - powiedziałam przykrywając się kocem.

- Nie zasnę dopóki się nie dowiem - odpowiedział na co ja westchnęłam.

- Nie - powiedziałam co wywołało u chłopaka lekko uśmiech. - Mów mi jak będziesz czuć się gorzej.

- Dobrze - powiedział. Zamknęłam oczy jednak ciagle czułam wzrok bruneta na sobie. Wiedziałam, że mi się przygląda. W którymś momencie wszystko się urwało. Obudziłam się rano gdy promienie słońca wpadały na moją twarz. Spojrzałam na chłopaka obok. Niektórzy już nie spali więc przywitałam się z nimi. Poruszałam lekko bruneta.

- Max - powiedziałam budząc go. Mamrotał coś pod nosem. - Wstawaj.

- Chwila - powiedział cicho, prawie niesłyszalnie.

- Musimy iść - powiedziałam patrząc na niego. Wyglądał źle, jego skóra straciła kolor. A pod oczami były fioletowe siniaki.

- Już - powiedział podnosząc się na łokciach. Popatrzył na mnie.

- Jak się czujesz? - zapytałam cicho tak, żeby inni nie słyszeli.

- Ujdzie - rzucił i wstał. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą na balkon. Patrzył na mnie lekko zdezorientowany ale nic nie mówił. Chwyciłam mocniej jego dłoń i podwinęłam rękaw bluzy. Żyły były bardziej widoczne oraz było ich więcej. Delikatnie dotknęłam nie chcąc zadać mu jeszcze więcej bólu.

Max

Przypatrywałem się dziewczynie, która delikatnie dotykała moją rękę. Czułem się bardzo źle. Nie miałem pojęcia ile czasu mi jeszcze zostało. Zakażenie bardzo dziwnie się rozprzestrzeniało. Wiedziałem, że będę musiał odejść.

- Zjedzmy coś - powiedziała brunetka i spojrzała na mnie. Podobało mi się to, że zwracała swoią uwagę na mnie, czułem się tak inaczej. Moje serce biło szybciej bo pierwszy raz ktoś się o mnie martwił.

- Nie jestem głodny - powiedziałem

- Masz zjeść - odpowiedziałam wpatrując się w moje oczy. Przewróciłem nimi jednak ale więcej się nie sprzeczałem. Wróciliśmy do salonu. Starałem zachowywać się normalnie jednak było to bardzo trudne. W końcu wyszliśmy. Szedłem z samego tylu. Pot spływał mi po czole choć było mi bardzo zimno. Czułem jak moje dłonie drżą.

- Max - usłyszałem i właśnie to wyrwało mnie z zamyśleń. Poczułem dłoń dziewczyny na mojej. Była ciepła i delikatna. Spojrzałem na nią. Widziałem strach w jej oczach, jednak tym razem nie bała się mnie, a o mnie. - Mamy samochód, chodź.

Odwróciłem się i spojrzałem na pozostałych, którzy patrzyli na nas. Dziwnie się nam przyglądali. Było nas zbyt dużo by zmieścić się do jednego.

- Chcecie może znowu jechać w bagażniku? - zapytał Patrick patrząc na naszą dwójkę.

- Jasne - powiedziałem i po prostu tam wszedłem Usiadła obok mnie, a Patrick wsiadł do tylu. Położyłem się. Ciężko oddychałem czasem nie mogąc łapać powietrzna.

- Max co jest? - zapytała cicho brunetka i nachyliła się nade mną. Spojrzałem na nią jedynie i poparłem się na łokciach.

- Słabo mi po prostu - rzuciłem.

- Prześpij się - powiedziała i odgarnęłam włosy z mojego czoła. Serce biło mi ciagle szybciej. Ona się o mnie martwiła, mimo, że tyle jej zrobiłem. Nie było tutaj zbytnio wygodnie ale lepsze to niż chodzenie. - Masz gorączkę.

- Nic mi nie ma - odpowiedziałem

- Śpij - powiedziała. Położyłem głowę na jej kolanach czując jak moje ciało drży. Było mi okropnie zimno, słabo, a w głowie ciagle się kręciło. Zasnąłem. Obudziłem się gdy słońce powoli już zachodziło. Czułem się jeszcze gorzej. Usiadłem i spojrzałem na nią.

- Jak się czujesz? - zapytała

- Dziwnie - powiedziałem

- Pokaż - powiedziała. Zdjąłem bluzę i od razu poczułem jak owial mnie zimny wiatr. Żyły sięgały już na ramie. Były mocno widoczne i całe niebieskie. Zacisnąłem mocno dłoń. - Nie dasz rady tego dłużej ukrywać, wyjdzie ci to zaraz na szyje.

- Wiem - rzuciłem - Powiem im dzisiaj wieczorem.

Położyłem sie z powrotem. Czułem jak wirus krąży po moim ciele. Zabijał mnie od środka. Nie mogłem powoli oddychać. Zakażenie zaraz dojdzie do serca i to właśnie wtedy stanę sie zagrożeniem, wtedy będę musiał odejść.

- Max - usłyszałem po bardzo długiej chwili. Lekko otworzyłem oczy, a zaraz potem je zamknąłem. Było ciemno. Głos Abi był przytłumiony. Mruknąłem pod nosem czując, że nie mam siły na nic innego.

- Co jest? - zapytał Patrick

- Weźcie go do domu - powiedziała Abi.

- Dam radę - powiedziałem i podniosłem się. Stanąłem na nogach ale zaraz potem sie zachwiałem. Starałem sie utrzymać na nogach.

- Dobrze się czujesz? - zapytał Thomas. Nie odpowiedziałem tylko kierowałem się do domu. Obraz ciagle był rozmazany. Nie mogłem oddychać.

Stay AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz