11. Nawyki Pozostały

238 8 1
                                    

Kolejny rozdział będzie w późnych godzinach. (22, a może nawet 23.) To mi się naprawdę podoba, ale i smuci, ponieważ takim czymś sprawiam, że jest coraz bliżej końca.

- Co uważacie o Romeo i Julii? - Zapytała anglistka krążąc po całej klasie - Słyszałam, że Michael cytował wasz ulubiony tragiczny romans.

Raczej gówno

Przystanęła na środku sali wpatrując się w nas wszystkich, a chwilę później posłała nam malutki szczery uśmiech. Stała wyprostowana, machając ręką wyczekując naszej wypowiedzi.

- To, że tak naprawdę nie można było nazwać tego miłością - Wtrąciłam się, a kobieta na krótko ścięta, od razu zwróciła na mnie uwagę.

Nikt nie lubił tej książki, dlatego mało kto wypowiadał się na jej temat. Nasza klasa zawsze milczała, ponieważ nie dość, że ta książka jest jedną z najbardziej popierdolonych, to dodatkowo wałkujemy jej temat od lat, więc nawet największym pupilkom nauczycielki się ona znudziła.

- Dlaczego tak uważasz? - Zapytała siadając na kancie biurka - Zakochać się można w przeciągu czterech minut, a swoją drogą ta książka na całym świecie jest spostrzegana jako tragiczna miłość.

- Ale nie dla mnie, wie Pani... jak się kogoś kocha, to się żyje? - Pisnęłam, unosząc brew patrząc na nauczycielkę, jak na kretynke. - Nie wiadomo jak, ale się to robi, by być i nie poddawać się.

- Jeśli ktoś kogoś kocha może nie wyobraża sobie życia bez drugiej połówki? Hero, to nie jest takie proste.

- A my tu rozmawiamy o życiu, czy książce?! - Krzyknęłam. Gniew mącił w moim umysle i uczuciach. - Romantyzujemy śmierć! To nie jest normalne tu, i w ścieku tych bzdur. - Wskazałam ręką leżącą przede mną książkę z moim opracowaniem.

Jak ona mogła kochać tę książkę?

A nie, przepraszam. Ona lubiła film ze względu na młodego DiCaprio.

- Co w takim razie jest normalne?

Dobre pytanie. Brakowało mi tej normalności, której nikt mi już nie zwróci.

- Napewno nie romantyzowanie śmierci. To jest jak romantyzowanie tokstycznych relacji. Udawanie, że to jest słuszne nie jest dobre. - Wyjaśniłam, lecz nauczycielce było to mało. Mówiłam dalej przelewają swoje przemyślenia. - To nie jest serial, film, a prawdziwe życie, dlatego nie powinniśmy nic z tych rzeczy romantyzować.

- Książka też zalicza się do fikcji - Wtrąciła z przyłożoną dłonią do podbródka

- Nie koniecznie. Nie w tym przypadku. To działo się naprawdę. - Pomimo tego, że patrzyłam z zawziętością na kobietę to duma mnie przechodziła. - Są różni lekarze, którzy potrafią pomoc osobie po staracie bliskiego. Osoby, która wydaje się pierdoloną wyrocznią. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale tak jest naprawdę - Podparłam dłonie o brzeg ławki - On pomoże nauczyć się z tym żyć, bo to nie czas leczy rany, a to my oswajamy się z stratą.

- Podaj nam argument, którym możesz poprzeć swoje słowa.

Odbiegaliśmy z czasem od tematu, lecz takie przejście też jest przydatne. Nie zawsze wszystko musi być oparte o jedną rzecz. Ważny jest otwarty umysł, by przyswoić inne wieści.

- Życie?! Jestem chodząc przykładem.

- A na podstawie literatury? - Zapytała idąc na w moją stronę. Wzięła wolne krzesło, ustawiając je ode mnie na dwa metry zakładając noga na nogę.

- Książka Collen Hoover. It Ends With Us. - Wysapałam - Toksyczna relacja, która nie była romatyzowana, bo bohaterka robiła to co każda osoba doświadczająca przemocy domowej. - Wzruszyłam ramionami - Najpierw wmawiała sobie, że nic się nie dzieje, bo w jej domu też to było "normalne". Ale w pewnym momencie, gdy urodziła dziecko, odeszła od męża, bo nie chciała dla niego takiej samej przyszłości, jaką miała ona.

ZatraconaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz