-Dobrze, bardzo dobrze- Lyonel pochwalił mnie, gdy zacytowałam mu fragment niedawno przeczytanej książki o histori Westeros- szybko się uczysz, to dobrze, w takim tempie nadrobimy zaległości- posłał mi uśmiech i usiadł na krześle naprzeciw mnie. Delikatnie go udwzajemnilam, nie musiałam się szczególnie zmuszać do czytania ksiąg, a co za tym idzie nauki pozalekcyjnej- Oh gdy cie zobaczyłem myślałem, że będzie ciężko, zdziwiło mnie, że wogole umiesz czytać- powiedział nie zwracając na mnie więkcej uwagi, a ja zmarszyłam brwi. Nie czułam się ani trochę gorsza od damulek i książątek. Jego zbędny komentarz jedynie mnie zezłościł czego zdawał się nie zauważyć. Prawda- wiele osób mojego stanu społecznego nie umiało pisać i czytać, lecz młodzi ludzie raczej garnęli się do nauki, choć zdarzały się wyjątki. Alicent zachowywała się przy stole z niesamowita gracją i kultura, co zauważałam podczas wspólnych wieczerzy, lecz ona w przeciwieństwie do mnie uczyła się tego od dziecka, nie musiała pracować na swoje utrzymanie więc miała na to czas i warunki.
-Skończymy na dziś, czeka cię jeszcze lekcja z septą
- Na jaki temat?
-Zobaczysz-uciął szybko. Dziwne, może nie pałał do mnie wielka sympatią, ale zazwyczaj był bardziej rozmowny.
Gdy już pozbierał swoje rzeczy i kierował się do wyjścia, zatrzymałam go.
- Ma Pan dla mnie jakieś księgi? - zapytalam z nadzieja. Spojrzał na książki które miał w rękach, chwilę się zastanawiając.
-Nie, wszystko to już czytałaś- pokręcił głową- idź do biblioteki, tam na pewno coś znajdziesz.
Wyszedł trzaskając drzwiami zanim zdarzyłam o cokolwiek zapytać. Nie pozostałam długo sama gdy do komnaty weszła septa. Była wysoka, pulchną kobietą z ponurym wyrazem twarzy.
- Obowiazkiem każdej Lady jest wyjście za mąż- zaczęła bez żadnego przywitania rozsiadając się wygodnie na krześle - gdy osiągnie wiek dojrzałości, ojciec zaręcza ja z Panem, ale raczej nie muszę się wdawać w szczegóły- mówiła jakby to była najbardziej logiczna rzecz na świecie. Zdałam sobie sprawę jak bardzo moja sprawa małżeństwa uległa zmianie. Ciotka nie zmuszała mnie do zaślubin i choć wiedziałam, że najchętniej oddala by mnie komuś w zamian za część majątku, sama nie szukała dla mnie żadnego kawalera. Teraz wszystko zależało od decyzji Otto Hightower'a który mógł mnie zaręczyć, nie za złoto ale jako sojusz polityczny.
-Każda dobra żona powinna dać swojemu mężowi potomstwo. Najszczęśliwsza zachodzi w ciążę już w noc poślubną. Cóż, jesteś już duża, raczej nie wierzysz w bajki o księciu na białym koniu, przystojnym i młodym któremu z chęcią się oddasz. Musisz się nauczyć jak zadowalać swojego przyszłego męża, ale również jak samej czuć choć odrobinę przyjemności- przełknęłam ślinę. Przypomnialam sobie dzień w którym zaczęłam pracować w burdelu, gdy stałam przed tym obleśnym mężczyzna, który kazał przyprowadzić najmłodsza z dziewczyn, kiedy czekał aż się rozbiorę. Wybiegłam z płaczem i wtedy obiecałam sobie że choćbym miała żebrać nie pozwale by taka sytuacja ponownie miała miejsce. Czułam obrzydzenie na samą myśl że jakiś ochydny, stary lord miałby choćby na mnie spojrzeć, nie mówiac nawet o dotykaniu - Skoro sama nie masz nic do powiedzenia w sprawie zaślubin to i raczej w tej kwestii nie będziesz miała. Postaram się nauczyć cie jak najwięcej-posłała mi uśmiech który bardziej przypominał grymas.
Kobieta zadała mi kilka pytań by upewnić się jaka jest moja wiedza o stosunku seksualnym. Ze zdziwieniem zauważyła, że wiem dość sporo na ten temat i nie zdołała pominąć pytania o moją czystość. Cóż wiele widziałam w swoim życiu, na jedwabnej klienci nie zawsze zachowywali prywatność i brali prostytutki w każdym możliwym miejscu, sama ciotka nie oszczędziła mi widoku roznegliżowanych ciał. W końcu jednak uznała, że może pominąć wstęp i przejść do meritum.
-Wstan- machnęła ręka w stronę środka komnaty, nie sprzeciwiając się wykonalam polecenie- a teraz rozbierz się- stałam przez chwilę w szoku, miałam nadzieję że się przesłyszałam.
-Nie -powiedziałam dumna z siebie, że mój głos nie zadrżał, a brzmiał pewnie. Septa uśmiechnęła się drwiąco i wstała kierując się w moja stronę- mąż nie będzie czekał, nie będzie słuchał twoich sprzeciwow czy prosił cie o zgode. Weźmie to co będzie chciał-pchnela mnie lekko palcem w klatkę piersiową- bo to twój przeklęty obowiązek
-Nie mam zamiaru być uległym cieniem swojego męża, jego workiem na sperme i inkubatorem potomków w jednym, aż umrę w meczarniach rodzą mu syna- unioslam głowę by spojrzeć w oczy starszej kobiecie. Patrzyła na mnie z lekkim szokiem i rozbawieniem w jednym.
- Zastanawiam się czy jesteś tak odważna czy tak głupia. Przemową nie zmienisz świata, tak już po prostu jest i musisz to zaakceptować. Każdy z nas ma jakąś rolę, a twoją będzie zostanie przykładna żona i matka- poklepała mnie po ramieniu- módl się o dobrego męża który zrobi to szybko i bezboleśnie. Który będzie cie szanował i bronił- spojrzała na mnie ostatni raz, chwilę się nad czymś zastanawiała po czym bez słowa opuściła komnatę.
Długo jeszcze siedziałam i rozmyślałam o słowach kobiety, do momentu gdy przerwały mi moje pokojówki. Kobiety po mojej prośbie zajęły miejsce w fotelach. Krótko opowiedziałam im o rozmowie z septa. Nie wydawały się być zaskoczone, wręcz tak jakby słuchały o tym co jadłam dzis na obiad lub jaka książkę przeczytałam.
-Ah tak, to było do przewidzenia. Namiestnik chce cie przygotować do zaślubin. Pewnie już szuka kandydata-Juliette okryła się kocem lekko się do mnie przybliżając
- Zabierz nas ze sobą gdy będziesz wyjeżdżac- Alya chwyciła mnie za ręce posyłając proszące spojrzenie. Ja tylko zmarszczyłam brwi, a ona szybko wytłumaczyła- gdy będziesz przeprowadzać się do zamku swego męża.
- Nie chce nigdzie wyjeżdżac! -unioslam się, na co Juliette lekko podskoczyła przestraszona-Wybacz - uśmiechnęłam się do niej przepraszająco- To miasto to mój dom, tu się wychowałam- zwróciłam się do okna zatrzymując wzrok na dachach pomniejszych budynków -Nie chce zostawiać ciotki samej, już wystarczająco długo jej nie widziałam -westchnelam cicho, byłam ciekawa jak kobieta sobie teraz radzi. Nigdy nie była zbyt dobra kucharka. Juliette dotknęła mojego kolana i pocieszajaco go pogładziła.
-Nie możemy nic zaradzić na małżeństwo, ale może udałoby się spotkać z twoja ciotka
- W jaki sposób? Nikt mnie nie wypuści z zamku, a zgody Hightowera na pewno nie dostanę.
-Nikt nie musi o tym wiedzieć-spojrzały po sobie porozumiewawczo, a Alya wstała i zbliżyła się do jednej ściany. W szoku patrzyłam jak napiera na jedną z płyt a ta odsuwa się i ukazuje Ciemny korytarz.
-Musimy mieć jakieś przebranie, ktoś może nas poznac- Juliette kierowała się w stronę drzwi- niedługo wrócę. Kobieta wyszła, a ja ze szczęścia prawie podskoczyłam. Tak jak mówiła pokojówka po niespełna parunasto minutach wróciła z szarymi płaszczami. Pomogły mi się przebrać upewniajac się, że kaptur wystarczająco zakrywa moja twarz i ruszyłyśmy w stronę tunelu.
⚜️
Wyszłyśmy z czerwonej Twierdzy prosto na jedną z zatłoczonych uliczek Królewskiej przystani. Teraz to ja mogłam prowadzić dziewczęta po tak dobrze znanym mi mieście. Gdzie nie spojrzeć tam znajdywali się ludzie, pijani zmierzali w stronę karczm czy jedwabnej, inni już z nich wracali. Słychać było głośna muzykę i śmiechy upojonych ludzi. Gdy dotarłyśmy pod mój dom przywitała nas cisza i ciemność. Gdy zostałam zabrana do zamku zabrali mi wszystko co miałam ze sobą, w tym klucze, przez co nie mogłyśmy wejść do środka.
Ciotka nie otwierała mimo kilkukrotnego pukania, więc zrezygnowałam. Najwidoczniej musiała być już w burdelu. Ze smutkiem chciałam wracac, nie było sensu jej szukać.
-Skorzystajmy z tego, że już tu jesteśmy! Chodźmy do karmy, napijmy się piwa i potanczymy -Alya przekonywała nas delikatnie szarpiąc mnie za rękę. Juliette pokręciła głowa. Rozejrzałam się po ludziach dookoła i wróciłam wzrokiem do dziewczyn. Nie musiałam się długo zastanawiać. Co mi szkodzi, przecież nikt się nie dowie.
-To jest zły pomysł- Juliette marudziła, ale zignorowałam ja gdy Alya wzięła mnie pod ramię i zaczęła ciągnąć mnie w stronę niedawno mijanej karczmy.