Ślub już zaledwie jutro, wszyscy z tego powodu byli jak w gorącej wodzie kąpani. Nawet Aemond wydawał się zestresowany nadchodzącym dniem. Nie wspominając już o samej pannie młodej. Alicent i Rhaenyra dopracowywały wesele już ostatecznie. A mężczyźni, czyli Viserys i Daemon już organizowali uroczyste polowanie z okazji królewskiego ślubu. Alyss jak i Aemond mieli swoje ostatnie przymiarki strojów. Obje chcieliby zobaczyć siebie wzajemnie, lecz jak tradycja nakazywała para młoda nie mogła zobaczyć swoich kreacji przed ślubem, bo podobno miało to przynieść nieszczęście w ich życiu. Oboje wiedzieli, że to życie i tak nie będzie szczęśliwe ale nigdy nie powiedzieli tego na głos w obecności kogoś innego niż siebie wzajemnie. Stres związany z ich ślubem każdego otaczał, tym bardziej pamiętając o urazie księżniczki. Chodziła ona o lasce lub wsparta czyimś ramieniem. Okład Maestra Edwina, pomógł tak jak miał. Ból nogi zelżał a ona sama już zaczynała samodzielnie stawiać pierwsze kroki. Nie było to dalej niż od łoża do łazienki i z powrotem, ale zawsze to coś. Od dnia, w którym Aemond i dziewczyna pierwszy raz wzięli wspólnie kąpiel robili to każdego dnia. Nie czuli już przy sobie takiego skrępowania jak na początku, choć dalej on towarzyszył bo minęły tylko dwa dni. Aemond też przestał nosić przepaskę przy narzeczonej, przy czym czuł się przy niej bardziej swobodnie. Musiał on jej kiedyś pokazać swoje całe oblicze i cieszył się że nastąpiło to przed ślubem.
Gdy po przymiarkach Alyss wróciła do ich komnat zastała w nich Aemonda leżącego na całym łóżku. Przez głowę dziewczyny przeszło że naprawdę on lubi mieć dużo przestrzeni do rozwalenia się na łóżku. Przelotnie na niego popatrzała i podeszła do stolika przy łóżku by nalać sobie wina do kielicha. Nie zauważyła że książę nie śpi tylko przypatruje się jej poczynaniom. Nie interesował jej to zresztą jakoś. Wzięła swój kielich i poszła zasiąść na fotelu na balkonie. Już powoli robiło się ciemno, ponieważ cały dzień spędziła na ostatnich przygotowywaniach na jutrzejszy dzień. Ademond wstał, również nalewając sobie wina i poszedł do księżniczki dotrzymać jej towarzystwa. Zabrał ze sobą koc dla niej ponieważ wiedział, że wieczory robią się coraz chłodniejsze. Gdy wszedł zobaczył księżniczkę, która oglądała zachodzące za morzę słońce. Bardzo podobał jej się widok który miłą z okien jak i z balkonu. Bowiem oglądając statki wpływające i wypływające z portu mogła wyobrażać sobie, że jest ona na jednym z nich i odpływa daleko stąd.
- Znowu zamierzasz skakać? Jak zawsze wchodzę w idealnym momencie by cię ratować.- Zaczął żartować.- Ale jeśli tak sobie życzysz umrzeć mogę wrócić do komnaty, a gdy znajdą twoje ciało pod balkonem ja powiem że spałem.
Dziewczyna popatrzała na niego jak na wariata. Oczywiście że dalej miała myśli by zakończyć swoje życie i uciec od przyszłości z Aemondem. Ale już się coraz bardziej przyzwyczajała do wizji jej życia. Nie chciała za niego wychodzić, ale jeszcze bardziej nie chciała zostawiać rodziny w żałobie.
- Myślisz że nasze życie bardzo się zmieni od jutra?- Ignorując jego słowa zapytała.
- Wiesz, nasze życie będzie zależało tylko i wyłącznie od nas. To my będziemy decydować jak się zmieni. Ale odpowiadając, tak myślę że się zmieni bardziej niż o tym myślimy.- Jego ton był spokojny. Rzadko taki ma, częściej jest on zimny i oschły. Stanął on obok wybranki, ale nie spojrzał na nią. On też zaczął się zastanawiać nad życiem. Bowiem małżeństwo ciągnęło za sobą szereg zobowiązań. Musieli oni oprócz wspólnego życia okazywać publicznie szczere uczucia jakie mieli do siebie czuć, a z czasem powinni z ich związku pojawiać się potomkowie. Nigdy nie żywił do Alyss pozytywnych uczuć, a nawet przeciwnie. To też dlatego postanowił zrobić, co zrobił. Ale wizja unieszczęśliwienia jego dzieci przez to, że oni nie umieją się dogadać skręcała go w środku. Zdawał sobie sprawę z tego że nie jest dobrym człowiekiem, nigdy nawet nie chciał nim być. Ale w momencie w którym postanowił pobrać się wziął na siebie odpowiedzialność i postanowił wypełniać ją najlepiej jak potrafi. Obiecał rodzicom księżniczki, że nigdy jej nie skrzywdzi, tylko on ją skrzywdził śmiertelnie w momencie w którym postanowił się z nią pobrać i będzie to robił każdego dnia ich życia. On też nie będzie szczęśliwy ale nie okryje jej hańbą jaką jego głupi brat okrywa swoją żonę. On nigdy nie szanował Aegona podobnie jej Alyss. Oboje uważali go za pijanego idiotę, który nie nadaje się na przyszłego króla. Niestety jej matka zrzekła się swoich roszczeń do tronu, co nie podobało się jej mężowi.
CZYTASZ
Better to die than marry| Aemond Targaryen
FanfictionAlyss, jedyna córka księżniczki Rhaenyry i księcia Daemona jest przymuszana do wyjścia za mąż. Dostała jednak pozwolenie na wybranie męża samej. Jednak Aemond, z którym nienawidziła się od zawsze ma w stosunku co do niej inne plany i zamierza zniszc...