Szanowny Profesorze Snape,
Mial Pan racje w tym, co Pan powiedzial. Bylem glupi. Ale jesli nikt nie wiedzial, ze Pana lubie, nie pomyslalem, ze ktokolwiek inny móglby napisac ten list. Mysle, ze Panu ufam. Swoja droga, zwracam pióro.
Dziekuje za ostatnia noc,
Harry.
P.S. Czy móglby mi Pan powiedziec, jak pozbyc sie atramentu? Prosze.Harry jeszcze raz przeczytal list, zanim przymocowal go do paczuszki, która umiescil na lapce Hedwigi. Jesli sie nie pospieszy, moze stracic swoja silna wole. Po rozmowie z Ronem tego popoludnia, Harry zdecydowal, ze potrzebowal jeszcze raz ocenic swój gust, co do kochanków. Moze spróbowac umówic sie z kims, kto go lubil? Mial tylko nadzieje, ze zdola odwzajemnic sympatie.
Nieprawda bylo, ze Harry'ego pociagali tylko jego wrogowie. Zdarzylo mu sie kilkakrotnie zakochac w kims, kto nim nie pogardzal. Kiedy nad tym sie zastanawial, zdal sobie sprawe, ze to energia animozji byla dla niego tak nieodparta. Z Draconem odkryl, ze goraca nienawisc nie róznila sie zbytnio od ognistego pozadania. Jego pociag do Snape'a byl nawet silniejszy, poniewaz w rzeczywistosci lubil profesora jako osobe. Ten mezczyzna byl zabójczo zabawny. I, chociaz z pozoru zachowywal sie jak zimny dran, ryzykowal zycie, walczac przeciwko Voldemortowi. Byl... intrygujacy.
Harry zmusil sie, by porzucic te mysl. Ron mial racje. Ta obsesja byla niezdrowa. Snape bawil sie nim. Nie bylo w porzadku, ze chlopakowi sie to podobalo. Ze tego chcial.
Wzdychajac, Harry otworzyl okno, by wypuscic Hedwige. Pozwolil sobie na chwile pozegnania z piórem, zanim zaczal przygotowywac sie do pracy. Staral sie nie zastanawiac, jaka bedzie reakcja Snape'a. Staral sie nie zywic nadziei, ze mezczyzna bedzie rozczarowany i bedzie nalegal, by Harry zatrzymal pióro jako prezent pozegnalny. Staral sie nie pamietac o tym, jak bardzo podobalo mu sie bycie osobista zabawka Snape'a.
Cholera. Ostatni raz posluchal Rona.
Zwalczajac fale zalu, Harry poszedl do pracy.
***
- Dobry wieczór, panie Potter - Harry podskoczyl, kiedy uslyszal rozchodzacy sie w ciemnosciach jego mieszkania glos. Wyciagnal rózdzke i zapalil lampe.
- Profesor? Co?. Jak?.
- Twoje fiuu jest otwarte. Kazdy moze sie tu dostac. Rzeczywiscie powinienes je zamknac.
Och. Harry nigdy wczesniej nie byl podlaczony do sieci fiuu. Nie zdawal sobie sprawy, ze trzeba je zamykac i otwierac. Skinal glowa. Wracajac myslami do aktualnej sytuacji zadal wreszcie wlasciwe pytanie.
- Co pan tu robi?
Harry próbowal ostudzic wrzaca sie w nim niecierpliwosc. Oczekiwania prowadza do rozczarowan - przypominal sobie w kólko. I wlasnie spedzil caly wieczór na przekonywaniu siebie, ze nie jest zainteresowany tym mezczyzna, który wlasnie. dobry Boze. usmiechal sie do niego z wyzszoscia. Harry szybko odwrócil wzrok i spróbowal przywolac z pamieci slowa Rona o okazywaniu odrobiny szacunku dla siebie samego.
- Prosiles o usuniecie atramentu, tak czy nie?
Zoladek Harry'ego opadl z rozczarowania. Niech cholera wezmie jego nadzieje.
- Ach, rzeczywiscie - Harry wkroczyl przez próg do swojego mieszkania i zamknal za soba drzwi. Pospiesznie zaczal zdejmowac szaty, by umozliwic Snape'owi usuniecie napisów, kiedy ten go powstrzymal.
- Chwileczke, panie Potter - Harry zatrzymal sie przy trzecim zapieciu i podniósl wzrok na Mistrza Eliksirów. - Czy móglbym zapytac, dlaczego zwróciles pióro?
Harry parsknal ponuro. Sam przez caly ten wieczór w kólko zadawal sobie to pytanie.
- Mysle, ze to dlatego. no cóz, udowodnil pan swoja racje ostatniej nocy, prawda?