IV

70 4 3
                                    

Wybiła 19:00 więc poszłam do Trendera po piżame i ciuchy na jutro.
Zapukałam do jego pokoju i weszłam.
-O już się kładziesz spać? -spytał.
-Niee, ale chciałam już dostać chociaż piżame a jutro rano bym przyszła po reszte o ile to nie problem. - podrapałam się po głowie.
-Oczywiście! - podszedł do szuflady i wyjoł z szuflady zielono czarną piżame z długimi rękawami do tego czarno -zielone letkie długie spodenki w kratke. Podał mi śliczny komplet.
-Dziękuje! Jest śliczna. - przytuliłam mojego przyjaciela.
-Nie ma za co, jakbyś jeszcze czegoś potrzebowała moja "pracownia" Jest zawsze otwarta. -odsunoł się, wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Poszłam do swojego jednej z wolnych łazienek i się przebrałam w piżame, Trendy wzioł pod uwage fakt że jestem kobietą i doszył mi wkłaski do biustu. DZIĘKUJE. Gdy się przebrałam poszłam do salonu obejżeć coś w telewizorze.
Na kanapie siedziała dobrze mi znana postać z wiadomości miał bo to chłopak czarne włosy i białą wręcz cere. Spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami i z zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Kim jesteś i co tu robisz?! - wyciągnoł z kieszeni swojej białej bluzy zaplaminą krwią nóż a przedemną pojawił się Slendy.
-Spokojnie Jeff to jest Alice, będzie z nami mieszkać. - I teleportował się do najprawdopodobniej jego gabinetu.
- Cześć. - powiedział obojętnie.

- Cześć. - odpowiedzuałam tak samo.

- Dobra bo kurwa niechce mieć nie przyjaciół tutaj więcccc... Jestem Jeff, co pewnie już wiesz i jesten mordercą, co pewnie też wiesz. - powiedział.

- Jestem Alice, miło mi. -podałam mu ręke a on ją ścisnoł.

- Git, oglądamy trudne sprawy i nie słysze sprzeciwu. - włączył telewizor i zaczeliśmy oglądac trudne sprawy.

~~★~~

Jeff okazał się być miły, odrazu się zaprzyjaźniliśmy.

-Dobra muszę już iść mały karakanie. - pożegnał się i poszedł pewnie do swojego pokoju.
Poszłam do łazienki, Slendy troche tego nie przemyślał i zrobił 3 łazięki na ponad 50 osób, no cóż. Podeszłam do jednej z nich a zamną stanął wysoki niebiesko włosy błazen. Skąd wiem? Koło nas było mega wysokie lustro i widziałam go w odpiciu.

Z łazienki wyszedł chłopak z machoniowymi włosami, który spojrzał na mnie swoimi miodowymi oczami.
- Niewidziałem cię tu nigdy, jesteś nowa? -spytał.

-Tak, jestem Alice. - podałam mu ręke.

-Jason, Jason the toy maker. Piękna była by z ciebie lalka...- przedstawił się i uściskał moją dłoń.
Weszłam do kibla, niewiadomo jak ale zobaczyłam tam moją czarno- zieloną szczoteczke z moim imieniem i nazwiskiem "Alice Smith". Wziełam ją i umyłam zęby, przepłukałam jame ustną i wyszłam.

-Hej, jestem Cendy pop. - mówiąc to chciał się obrzeć o ściane ale coś mu nie wyszło i się wywalił.

-Alice. - podałam niebieskowłosemu ręke, ścisnoł ją i wstał.

-Wybacz muszę już iść, naura. - pożegnałam się.

" Przyjdź do mnie dziecko" Usłyszałam w głowie, wiem do kogo należał ten głos i skierowałam się do gabinetu Slendzia.
Weszłam bez pukania bo jagby kazał mi tu przyjść, więc po co pukać jeśli mnie się tu spodziewał.

- Słucham.

- trzymaj to klucze do twojego pokoju. - żucił mi kluczyki.

-Dzięki. - podziękowałam i wyszłam z pokoju Slendera.

Zobaczyłam numer przypięty do kluczyka "697" Podejrzany ten numer, no ale cóż wkońcu będe mieć swój pokuj.
Stanełam przed ciemno zielonymi drzwiami z pustą drewnianą tabliczką, pewnie musze tam napisać moje imie ale jak narazie tego nie zrobie bo nie mam czym w tej chwili.

Wyszłam do pokoju z 2 czarnymi ścianami i 2 zielonymi ścianami. Na czarnych ścianach były sztuczny bluszcz, piękne ciemne meble, piękne łóżko zrobione z ciemnego drewna, miałam czarną koudre i zielone poduszki, na nim leżało mnóstwo pluszaków, zajrzałam do szafy, w niej były ubrania szyte pewnie przez Trendermana, ale niektóre miały na metce  napisane "JTM".

Kto to może być to?
TO TEN RUDY JASON. Pomyślałam.

~~~~~~
599 słów ❤

🖤Przypadek?🖤/Slenderman/🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz