Szła za nim w bardzo dobrze znanym jej kierunku, w stronę jego komnat. Chciała uciekać lecz ten jej pilnował by tego nie zrobiła. Cały czas się śmiał i na nią spoglądał, co powodowało kolejne napływy strachu dziewczyny. Chciałaby był to tylko jej kolejny koszmar, z którego się obudzi i będzie bezpieczna. Chciała krzyczeć by ktoś ty przyszedł i ją uratował ale nie było ani jednej żywej duszy.
- No Alyss w końcu jesteśmy tylko my, od dawna marzyłem o tej chwili.- Jeszcze głośniejszy śmiech wydostał się z jego ust.
- Jesteś pijany daj mi spokój Aegon.- Starała się by jej głos nie brzmiał jakby umierała ze strachu. Szła wyglądając na pewną siebie lecz w środku była małą dziewczynką, która płakała za każdym razem jak ktoś podniósł na nią głos.
- Jestem pijany, masz rację ale mój umysł bardzo dobrze wie co robi. Zawołaj o pomoc lub postaraj się uciec a nie będziemy szli tak spokojnie.
Nie chciała przekonywać się o znaczeniu jego słów. Jak brat był bezwzględny a Aegon był o wiele silniejszy od niej.
Doszli do komnaty, która przypominała jej wcześniejszą. Wszystko utrzymanie w odcieniach brązu i szarości, na łóżku masa poduszek i koców. Jego okna miały widok na miasto, nie był to tak ładny widok jak z jej okien. Nie patrzyła na Aegona lecz dobrze wiedziała, że ten patrzy na nią. Podszedł do niej i zaczął ją dotykać przez suknię. Jej ciało zadrżało przed niechcianym dotykiem chciała się wyszarpać z jego dotyku. Jednak gdy ona to robiła on coraz mocniej przyciągał ją do siebie.
- Mówiłem żebyś się nie szarpała.- Po czym zaczął składać niechlujne pocałunki na jej szyi.- To już ci nie będzie dłużej potrzebne.
Zaczął rozrywać jej suknie. To już przerosło dziewczynę zaczęła się szarpać i wydostać z tego pomieszczenia. Aegon się wstrętnie zaśmiał po czym uderzył ją z pięści w twarz. Wrócił do rozrywania jej sukni. Pozbył się się z niej odzieży w brutalny sposób. Ona sama z nim walczyła, przez co Aegon okładał ją pięściami. Wiedziała że będzie miała siniaki wszędzie jednak się nie poddawała. Walczyła by nie mógł on jej skrzywdzić, jednak mężczyzna miał więcej siły niż ona. Łzy spływały po jej twarzy. W pewny momencie nie miała już siły walczyć, pokonał ją. Sam pozbawił się dolnej części odzieży i szedł w nią bardzo mocno. Czuła jakby jej ciało płonęło, jak we śnie. Aegon dalej się śmiał, dostał to co chciał. Udało mu się dostać Alyss we własne łapska. Udało mu się ją zgwałcić, poniżyć ją. Zniszczyć psychicznie.
Pchał mocno, nie zwracał uwagi na to jaki ból wyrządza dziewczynie. Myślał tylko o swojej wygranej. Śmiał się dalej, był z siebie dumny. Dotykał jej ciała swoimi łapskami, ciągnął jej włosy. Najbardziej jednak lubił przejeżdżać palcami po jej bliźnie, którą sam zrobił. Gdy jej dotykał Alyss czuła taki sam ból jak wtedy gdy ją zrobił.
Nie poczuła jednak że on w niej kończy.
- Nie chce ci zrobić bękartów jak twoi bracia.- Wycharczał jej do ucha i popchnął ją, tak że wylądowała twarzą na podłodze. Nie była w stanie się podnieść, nie miała siły. Lecz jednak dalej chciała walczyć. Chciała zemsty za to co jej zrobił.
- Moi bracia przynajmniej nie gwałcą nikogo.- Odpowiedziała powoli podnosząc się z podłogi. Jej chęć zemsty wzrastała z każdym wypowiedzianym jego słowem. Podniosła rozszarpaną suknię i narzuciła ją na siebie. Nie chciała by ten dalej mógł patrzeć na jej nagie ciało. Było ono całe w siniakach, nawet jej twarz była obita. Wszystko ją bolało jednak coś w jej środku teraz mówiło jej że musi coś z tym zrobić.
- Bo są głupi! Mogliby mieć tyle kobiet. Ja robię co chcę i jak widzisz jeszcze nie poniosłem żadnych konsekwencji.
Alyss nie wytrzymała uderzyła go z całej siły jaką w sobie znalazła. Od na chwile ogłuszony i zaskoczony z siły dziewczyny nie zwracał na nią uwagi. Ta w tym momencie wybiegła i zaczęła biec przed siebie.
CZYTASZ
Better to die than marry| Aemond Targaryen
FanfictionAlyss, jedyna córka księżniczki Rhaenyry i księcia Daemona jest przymuszana do wyjścia za mąż. Dostała jednak pozwolenie na wybranie męża samej. Jednak Aemond, z którym nienawidziła się od zawsze ma w stosunku co do niej inne plany i zamierza zniszc...